Wcześniej informowaliśmy, że "Star Wars: Underworld" został opóźniony z uwagi na zbyt wielkie koszty. Twórcy chcą, aby technicznie serial był na wyższym poziomie niż kinowa Saga, a to wymagałoby na tę chwilę minimum 50 mln dolarów na odcinek. Wciąż opracowywana jest technologia, dzięki której osiągnie się kinową jakość za mniejszą cenę.
Wiemy, że Lucasfilm posiada gotowe scenariusze do 50 odcinków. McCallum często powtarza, że serial pod względem rozmachu przebije kinowe filmy. Niepokoi ich dojrzała tematyka, która nie będzie przeznaczona dla młodych widzów.
- Naszym największym problemem jest to, że opowieści są dojrzałe. To tak jakby "Deadwood" w kosmosie. To jest coś kompletnie nowego w uniwersum "Gwiezdnych Wojen", co wcześniej nie zostało pokazane przez George'a Lucasa. Ten serial nie jest dla dzieci. Oczywiście, mamy nadzieję, że młodsi widzowie też będą oglądać, ale naszym celem nie są dzieci w wieku 9 lat - czytamy w wywiadzie.
"Gwiezdne Wojny" zawsze były uniwersalną przygodą dla całej rodziny, więc obawy, czy dojrzała opowieść w świecie Sagi przyciągnie widzów, są na pewno uzasadnione. Jednak fani od lat modlą się o coś poważnego, mrocznego, więc bez wątpienia to jest coś, na co czekają. Przypomnijmy, że akcja rozgrywałaby się po "Zemście Sithów" i skupiałaby się na przestępczym świecie galaktyki (przemytnicy, Czarne Słońce, Huttowie itd.). McCallum w wywiadzie zdradził także, że prawdopodobnie w ciągu najbliższego roku miałyby rozpocząć się zdjęcia. Czyżby pierwsze efekt zmiany szefostwa Lucasfilmu?