Emmanuelle Seigner, znana aktorka a prywatnie żona Roman Polański, otrzymała jakiś czas temu oficjalne zaproszenie do członkostwa w Amerykańskiej Akademii Filmowej. Aktorka znalazła się wśród 928 innych osób z branży, które otrzymały podobną propozycję, jednak ostatecznie jej nie przyjęła. Mało tego, uznała ją za oburzającą - na tyle, że teraz sama postanowiła skomentować sytuację własnymi słowami. Przypomnijmy, że Polański jakiś czas temu został usunięty z grona członków Akademii (tutaj), co odbiło się szerokim echem w świecie. W wystosowanym przez siebie otwartym liście i nie przebierając w słowach, Seigner tłumaczy, dlaczego nie zamierza dołączać do grona członków. Jak czytamy w jego treści:
Zostałam poproszona o dołączenie do Academy of Motion Picture Arts and Sciences (AMPAS), by wraz z innymi aktorkami reprezentować tak bardzo aktualnie potrzebny feminizm. Jak ktokolwiek mógłby wątpić w moją troskę o równość kobiet i mężczyzn? Zawsze byłam feministką. Ale nie mogę zignorować faktu, że jakiś czas temu Akademia usunęła mojego męża, Romana Polańskiego, próbując uspokoić zeitgeist. Ta sama Akademia, która w 2002 roku przyznała mu Oscara za Pianistę! Doprawdy ciekawy przypadek amnezji. Akademia sądzi zapewne, że jestem pozbawioną kręgosłupa moralnego i żądną sławy aktorką, która może po prostu zapomnieć, że od 29 lat jest żoną jednego z najlepszych światowych reżyserów. Kocham go, jest moim mężem i ojcem moich dzieci, a teraz zostaje odrzucony jak parias. Czy członkom Akademii naprawdę wydaje się, że jak gdyby nigdy nic zacznę wspinać się ku chwale za jego plecami? Niewyobrażalna hipokryzja. Ta propozycja jest zbytnią zniewagą. Nie mogę dłużej milczeć. Obrażacie mnie, twierdząc, że chcecie chronić kobiety.
Seigner ciągnie swoją wypowiedź, podkreślając, że jako jego żona wie najlepiej, jak bardzo Polański żałuje tego, co wydarzyło się 40 lat temu. Mówi, że jej mąż został określony zboczeńcem i przypięto mu wiele innych wyssanych z palca skandali oraz oskarżeń ze strony kobiet, które twierdzą, że zostały zgwałcone. Aktorka podkreśla, że czuje się bezsilna w starciu z prasą, która za wszelką cenę stara się pogorszyć jego sytuację i która nawet nie próbuje spojrzeć na wszystkie doniesienia z większym obiektywizmem. Jak czytamy w dalszej części listu:
Roman Polański jest twórcą niezapomnianych postaci kobiecych, w które wcielały się Sharon Tate, Catherine Deneuve, Mia Farrow, Faye Dunaway, Nastassja Kinski czy Sigourney Weaver. Nie jest w niczym podobny do tej karykatury męskości, tego objawu zła, które aktualnie niszczy kino. Czy Akademia naprawdę oczekuje, że nie poprę tego człowieka? Oczywiście - artyści nie są wolni od sprawiedliwości. Ale powinna to być ta sama sprawiedliwość dla wszystkich, a nie ta, która opiera się na słowie i przeczy swoim własnym zasadom (...) Czasami dostrzegam ból w jego oczach. Czasem zdumiewa mnie jego energia życiowa. Tylko prawda i te spisane przeze mnie słowa mogą ukoić mój ból. A jeśli chodzi o członków Akademii, mam im tylko jedno do przekazania: jestem tą jedną kobietą, której nie będziecie mieć.
Sprawa Romana Polańskiego toczy się od wielu lat. Reżyser jest oskarżony o gwałt na nieletniej Samancie Geimer, którego miał się dopuścić w latach 70. Jego ofiara niejednokrotnie apelowała o zamknięcie całej sprawy lecz do tej pory nie znalazło to swojego rozwiązania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj