„Fortitude”: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Gdy tylko zaczynamy myśleć, że o telewizyjnych kryminałach wiemy już wszystko i nic specjalnie oryginalnego w tym gatunku nie zobaczymy, zawsze pojawia się serial, który to przekonanie burzy. Tym razem jest to „Fortitude” - na nowo definiujące motyw morderstwa wśród małej społeczności pełnej sekretów.
Gdy tylko zaczynamy myśleć, że o telewizyjnych kryminałach wiemy już wszystko i nic specjalnie oryginalnego w tym gatunku nie zobaczymy, zawsze pojawia się serial, który to przekonanie burzy. Tym razem jest to „Fortitude” - na nowo definiujące motyw morderstwa wśród małej społeczności pełnej sekretów.
„Fortitude” może dawać do myślenia tym, którzy uważali, że "Fargo" jest najdziwniejszym serialem kryminalnym w historii medium. W przypadku hitu stacji FX byliśmy przynajmniej pewni, że mimo absurdalnego humoru i abstrakcyjnych momentów produkcja mieściła się w jakichś określonych gatunkowych ramach. Nowość Sky Atlantic idzie jednak krok dalej, a my po zakończeniu 90-minutowego pilota (pierwsze 2 odcinki połączone ze sobą) nie możemy stwierdzić z całą pewnością, czy oglądamy thriller, czy może coś bardziej zbliżonego do science fiction lub fantasy. "Fortitude" od samego początku kształtuje swój unikalny styl, inspirując się jednocześnie "Zagubionymi", "Miasteczkiem Twin Peaks" czy filmem "Coś" Johna Carpentera.
Fikcyjne Fortitude to mała osada na wyspie Spitsbergen, leżącej na Morzu Arktycznym. Nigdy nie popełniono tutaj żadnego morderstwa i jest to praktycznie najbezpieczniejsze miejsce na Ziemi. To jednak wcale nie oznacza, że panuje tu sielanka, a wszyscy mieszkańcy żyją w niezachwianej harmonii. Po pierwszych kilkunastu minutach seansu zadajemy sobie podstawowe pytanie: przed czym uciekli oni na sam koniec świata?
Wszyscy mają sekrety, a tu jest najmniejsza szansa, aby wyszły one na jaw. Mieszkańcy to kolektyw ludzi tworzących dobrze naoliwioną maszynę. To nie bliska sobie społeczność, ale sztuczna mieszanka narodowości tolerujących się nawzajem - dla świętego spokoju i zapomnieniu o przeszłości. I nie można przybyć tu ot tak – trzeba być przydatnym. Każdy ma pracę, dach nad głową, nikt nie jest biedny, a co za tym idzie, przestępczość nie istnieje. Jedynymi stworzeniami skłonnymi do sprawienia komuś krzywdy są tu tylko niedźwiedzie polarne.
Oczywiście to status quo w końcu musiało zostać złamane. Nagle w mroźnym Fortitude zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy, piętrzą się pytania bez odpowiedzi, a my zaczynamy zastanawiać się, co tu się, u licha, dzieje.[video-browser playlist="657626" suggest=""]
Na pobliskim lodowcu para dzieciaków znajduje szczątki pradawnej istoty. To odkrycie w mgnieniu oka komplikuje życie wszystkich w Fortitude. Nagle ludzie znajdują motywy do tego, aby kogoś zabić. Pojawia się więc pierwsza ofiara - zamordowana w co najmniej dziwacznych okolicznościach. Mamy też tajemniczą chorobę, a nawet wielką świnię w inkubatorze (WTF!). Twórcy na razie świadomie serwują nam niezbyt koherentną mieszankę wątków, które będą bardzo powoli łączyć się w logiczną całość.
Tak więc znów scenarzyści będą bawić się w publicznością w kotka i myszkę, ale trudno nie przyznać, że zawiązali akcję „Fortitude” w sposób bardzo interesujący. Nie prowadzą widza za rączkę i skrupulatnie wprowadzają w życie swoją – nieco ryjącą beret – wizję. O czym bowiem świadczy fakt, że gwiazda serialu i jej główny bohater pojawia się tutaj dopiero na ostatnie 20 minut! Nikt tu nie przejmuje się sprawdzonymi schematami. To ma być produkcja w każdym aspekcie nietypowa.
I tak zaiste jest, bo oprócz niespotykanej dotychczas w telewizji historii należy też wyróżnić rewelacyjne zdjęcia i prawdziwie międzynarodową obsadę. Serial jest kręcony w Islandii, a plenery zapierają dech w piersiach. W głównych rolach zaś występują: Stanley Tucci ("Nostalgia anioła"), znana z duńskiego "The Killing" Sofie Gråbøl, Richard Dormer ("Gra o tron"), Michael Gambon (seria "Harry Potter") i Christopher Eccleston ("Pozostawieni"). Na razie wszyscy spisują się znakomicie, ale z każdym odcinkiem aktorzy będą mieli jeszcze większe pole do popisu. Jak to bowiem w pilotach bywa, znalazło się w nim nieco koniecznej ekspozycji i trzeba było przedstawić najważniejsze postacie (a trochę ich jest). Prawdziwie poznawać je dopiero zaczniemy.
Zobacz również: „Allegiance” – nowy zwiastun szpiegowskiego thrillera
„Fortitude” to kolejna pozycja obowiązkowa dla miłośników seriali. To produkcja z fantastycznym klimatem i jednym z najbardziej unikalnych miejsc akcji w historii telewizji. Po bardzo solidnym starcie powinna z każdym kolejnym tygodniem rozkręcać się i zaskakiwać coraz bardziej. Wiele wskazuje na to, że być może mamy tu do czynienia z jednym z największych hitów 2015 roku.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat