Uciekinier - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 14 listopada 2025Edgar Wright – twórca takich produkcji jak Hot Fuzz i Baby Driver – wyreżyserował film akcji Uciekinier oparty na książce Stephena Kinga. Kiedyś powstała adaptacja z Arnoldem Schwarzeneggerem, a teraz dostajemy coś zupełnie innego – historię z Glenem Powellem. Czy warto obejrzeć?
fot. materiały prasowe
Uciekinier z Arnoldem Schwarzeneggerem nigdy nie był uznawany za wybitne dzieło, ale okazał się na tyle charakterystyczny, że zapadł w pamięć. Nowa adaptacja książki Stephena Kinga w reżyserii Edgara Wrighta w żadnym razie nie przypomina tego filmu, więc dla fanów starszej produkcji to na pewno dobra wiadomość. Poza jednym humorystycznym nawiązaniem narracja prowadzona jest w odmiennym stylu, dzięki czemu historia może funkcjonować jako samodzielna opowieść, oparta jedynie na fundamencie fabuły z brutalnego reality show. W starszej wersji obecna była bardziej satyra z hollywoodzkim happy endem, a nowa jest raczej na poważnie – twórcy zwracają uwagę na problemy współczesnych mediów, manipulacji faktami i wykorzystania AI do niecnych celów. Ambicje są godne podziwu, ale wykonanie pozostawia zbyt wiele do życzenia. To puste frazesy, z których nic nie wynika, bo Edgar Wright przedstawia oczywistości i idzie po linii najmniejszego oporu.
Glen Powell to gwiazda i zupełnie inna postać niż ta Schwarzeneggera. Ben Richards jest bohaterem charyzmatycznym, dynamicznym i na swój sposób zabawnym. Dobrze się go ogląda, ale trudno nie poczuć niewykorzystanego potencjału na więcej. Motywacje wynikające z chęci uratowania rodziny dobrze budują emocje, jednak gdzieś po drodze pojawia się pewne zagubienie – odbiorca wciąż nie rozumie, dlaczego właściwie Richards jest taki, jaki jest. Poza drobnymi sugestiami nie wiemy, skąd wzięła się jego sprawność. Nie mamy pojęcia, dlaczego zabija przeciwników bez mrugnięcia okiem czy jakiejkolwiek ludzkiej reakcji. To dobry człowiek, ale to nie lata 80., by bohater kina akcji, niebędący Johnem Wickiem, nie wykazywał w takich sytuacjach ludzkich odruchów. Nie zrozumcie mnie źle – to i tak jest mocna część Uciekiniera, ale budzi pewną konsternację. Budowa tego bohatera jest dziwna. Brakuje mu elementarnego człowieczeństwa, by był ciekawszy.
Uciekinier z całą pewnością jest rozrywką przyjemną. Od momentu rozpoczęcia programu historia jest dynamiczna, ma bardzo szybkie tempo, sporo się w niej dzieje. Jeśli chodzi o sceny akcji, czuję jednak pewien niedosyt – wiele z nich widzieliśmy już w zwiastunach, a w samym filmie jakby zabrakło dodatkowych, naprawdę spektakularnych pomysłów. Wygląda to w porządku, ale zarazem nie czuć wyjątkowości ani tego czynnika „wow!”, którego przeważnie oczekujemy. Co jest dziwne, bo Edgar Wright w poprzednich dziełach – Baby Driver czy Hot Fuzz – pokazał, że potrafi kręcić akcję. Takie sceny miały swój styl i fajną dynamikę. Tym razem – mimo że dobrze się to ogląda – cały czas towarzyszyło mi takie poczucie „może być”. W filmie nie pojawia się żadna scena, która w pełni wykorzystywałaby możliwości kina – brakuje spektakularnych momentów, dla których zwykle wybieramy się na tego rodzaju superprodukcje. Nawet wysoka kategoria wiekowa, mająca wpływ na poziom przemocy, niczego nie zmienia.
Edgar Wright w swoich filmach pokazywał charakterystyczny styl w sposobie opowiadania historii, kręceniu akcji, świetnym wykorzystywaniu muzyki i innych detalach, które po prostu były z nim kojarzone. Tutaj tego nie ma. Nie zgadłbym, że to dzieło Edgara Wrighta. Nawet jego podejście do ukazywania szkodliwej działalności megakorporacji poprzez telewizję propagandową jest takie „od linijki” – bardzo schematyczne. Jednocześnie trudno zarzucić mu brak pomysłowości, bo w historii pojawia się wiele interesujących momentów: jak teleturnieje poza Uciekinierem czy parodia historii Kardashianów w postaci programu Americanos. Chciałoby się wejść głębiej w specyfikę tej rzeczywistości. Program Uciekinier ukazuje, że każdy człowiek może okazać się zdolny do zabójstwa – i do czerpania z tego korzyści. Coś w tym jest, co w jakimś minimalnym stopniu nadaje filmowi charakter. Co ciekawe, produkcja nie należy do gatunku science fiction ani nie wprowadza widza w futurystyczną rzeczywistość. Mamy jakieś pojedyncze rzeczy, typu inne samochody, latające skrzynki pocztowe, dystopijny świat, ale wizualnie to nie różni się niczym od naszej rzeczywistości. Realizm świata przedstawionego nie do końca współgra z tematyką fabularną. Tworzy to dziwny dysonans, który nie buduje dobrze klimatu.
Mój największy zarzut dotyczy zakończenia. Z jednej strony był w tym pomysł – doceniam starania, by mocno nawiązać do książki. Gdyby jednak twórcy poszli bardziej w tę stronę, efekt mógł być lepszy. Z drugiej strony po kulminacji następuje zgrzyt. Mamy oczekiwany wydźwięk społeczny działań Bena Richardsa, ale można odnieść wrażenie, że historia zyskała jakieś sztuczne przyspieszenie. Jakby samo zakończenie po kulminacji zostało pokazane bez ładu i składu – pstryk, przeskoczmy nagle całą podbudowę prosto do finału i zakończmy to! Bez emocji, bez satysfakcji i – szczerze mówiąc – z niesmakiem. Pomyślałem, że fajna kulminacja została dziwnie oderwana od tego, co nastąpiło potem. A to wpływa na brak satysfakcji z seansu.
Uciekinier to rozczarowanie, bo potencjał był większy, a promocja mogła rozbudzić nadzieję na coś lepszego. Jest po prostu w porządku i przeciętnie. Dostajemy świetnego Glena Powella i przyjemną rozrywkę, która nie wykorzystuje swojej szansy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1974, kończy 51 lat
Lekkie TOP 10