GLOW to nowy serial Netflixa, którego akcja rozgrywa się w latach 80. Fabuła skupia się na tytułowej lidze Gorgeous Ladies of Wrestling - czyli pięknych kobietach, które walczyły na ringu ku uciesze telewidzów. Praca na planie takiej produkcji wiązała się niestety z siniakami, o czym wspominają aktorki z obsady. Jak mówi Kimmy Gatewood, najgorsze wcale nie były momenty uderzenia o ziemię, a raczej odbijanie się od lin.
Wiecie, kiedy nabywałyśmy najwięcej siniaków? Gdy z impetem wbiegałyśmy na liny, które otaczały ring. Wtedy na ciele wykwitały sińce - gdzieś w okolicy ramion i bioder.
Te słowa potwierdza również Rebekka Johnson:
To właśnie Kimmy miała najwięcej fioletowych siniaków, zaraz jak tylko rozpoczęły się zdjęcia. Te liny są bardzo twarde i wbieganie na nie, czy odbijanie się od nich, nie było przyjemne... Kimmy była cała posiniaczona i dopiero wtedy zdecydowano się je nieco zabezpieczyć, żeby były trochę bardziej miękkie.
Przeczytajcie naszą recenzję: GLOW: sezon 1 - recenzja Cała ekipa serialu musiała osobiście działać na ringu - aktorki nie były zastępowane przez kaskaderów. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż w założeniu walki w ringu były aranżowane i udawane, obyło się bez większych kontuzji i szkód. Jak podkreśla obsada, dołożono wszelkich starań, by zadbać o ich bezpieczeństwo - wszędzie znajdowały się materace, zatem nawet najgroźniej wyglądające sceny udało się nagrać bez problemów. I - co najważniejsze - serialowe postaci są pozbawione fioletowo-niebieskich siniaków, co z pewnością odebrałoby urok całej produkcji. GLOW można oglądać na platformie Netflix już od dnia dzisiejszego.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj