Historia "Iron Sky" trwa i tym razem chcemy być zależni wyłącznie od naszych fanów, znajomych i obserwujących - piszą twórcy w serwisie Indiegogo. To głównie dzięki środkom fanów właśnie powstała pierwsza część filmu, choć twórców wspomogli też producenci i dystrybutorzy z branży. Ci ostatni wpływali na proces decyzyjny, zarówno ten dotyczący sfery produkcji, jak i marketingu, co nie spodobało się twórcom filmu. - Przy pracy nad "Iron Sky" całą naszą energię poświęciliśmy na znalezieniu środków na film, co zmusiło nas do wchodzenia w złe umowy i pójścia w wielu miejscach na kompromis. Musieliśmy zmodyfikować historię, żeby odpowiadała potrzebom  dającym nam pieniądze i jednocześnie walczyliśmy, żeby jak najwięcej z niej zachować. Gdybyśmy tego nie zrobili, na Księżycu mielibyśmy Myszkę Mickey i Świętego Mikołaja - to jedna z sugestii, która rzeczywiście padła i miała uczynić film "śmieszniejszym" - piszą dalej twórcy.

[image-browser playlist="591065" suggest=""]

Zbiórka na sequel już się rozpoczęła - na razie potrzeba 150 tys. dolarów na preprodukcję. Pieniądze można przekazać za pomocą serwisu Indiegogo tutaj, a w zamian  oczywiście można otrzymać wgląd w produkcję oraz dostać gadżety związane z filmem. Na razie nie ma jeszcze gotowego scenariusza, ale twórcy wiedzą już jak "Iron Sky 2" będzie wyglądał. - Chcemy zrobić coś mroczniejszego, bardziej szalonego, bardziej eksperymentalnego. To będzie najbardziej zarąbisty film science fiction dekady - obiecują.

Pierwsza wersja scenariusza ma zostać ukończony pod koniec roku 2013, pół roku później ma pojawić się pierwszy zwiastun, który twórcy zabiorą do Cannes i będą szukać kolejnych pieniędzy. Roboczy tytuł filmu brzmi "Iron Sky: The Coming Race".

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj