Gra o tron zakończyła emisję na antenie HBO po 8. sezonie, jednak George R.R. Martin w dalszym ciągu pracuje nad powieściami. Tak się bowiem stało, że produkcja odcinkowa prześcignęła swój literacki pierwowzór, a postaci zaczęły żyć na ekranie własnym życiem - nie wiadomo, czy dokładnie takim, jakie planował dla nich autor. Teraz, gdy serial już zniknął z anteny, Martin - który ma już wolną rękę do pisania - zapewnia, że to, co się wokół niego ostatnio działo, nie będzie miało wpływu na fabułę książek. Autor ma na myśli krytykę fanów jaka spadła na 8. sezon - jak mówi, nie zamierza się nią w żaden sposób sugerować.
Internet wpływa na wszystko tak, jak nic innego wcześniej. Weźmy na przykład kwestię pochodzenia Jona Snowa. Już w powieściach były przebłyski tego, kim on jest naprawdę, ale tylko jeden na stu czytelników potrafiłby je odnaleźć. I przed Internetem było to jak najbardziej w porządku, bo 99 na 100 widzów uznałoby to za wielki twist. Ale teraz, nawet gdy jedna osoba dojdzie do prawdy i opublikuje ją potem w sieci, nagle pozostałe 99 osób również wszystko już wie i rozumie. Twist przepada. Więc pojawia się pragnienie, by go zmienić - w stylu: "Rany, schrzaniłem, zmienię plan na dalsze książki". Nic z tego. Od dawna planuję zakończenie, a to, że miałbym teraz je zupełnie zmienić, bo ktoś odgadł pewne wątki lub ponieważ komuś się ono nie podoba, byłoby bez sensu. Więc - nie, ja nie czytam wpisów fanów w sieci. Napiszę książki, które zawsze planowałem napisać. I gdy już się ukażą, mogą im się albo spodobać, albo nie.
Jednocześnie Martin podkreśla, że nawet dla niego oglądanie 8. sezonu było nieco dziwne. Jak wspomina, dał twórcom serialu pewne wskazówki, z których również skorzystali. Ale część pomysłów jego zdaniem została zrealizowana zupełnie inaczej - nazywa nawet serial alternatywną wersją tej samej opowieści. Być może oznacza to, że planowane zakończenie książki jeszcze nas zaskoczy? Do kwestii krytyki 8. sezonu odniósł się także odtwórca roli Jaime'a Lannistera, Nikolaj Coster-Waldau. Aktor uważa, że tak silne emocje fanów są "trochę niepoważne". Jednocześnie nieszczególnie się nimi przejmuje, bowiem jego zdaniem takie reakcje zdarzają się co sezon. Jak wskazuje, czuje się szczęściarzem mogąc tworzyć serial, który wywołuje w widzach tyle emocji:
Naprawdę cieszę się, że współtworzyłem serial, na którym fanom aż tak zależało, gdzie wszyscy tak bardzo przejmowali się i złościli, gdy nie wszystko szło po ich myśli... I to jest fantastyczne, uwielbiam to. Uwielbiam fakt, że powstała nawet petycja, by to wszystko napisać od nowa.
Aktor zwraca również uwagę na to, by powstrzymywać się od ostrych komentarzy w sieci - jak mówi, czytają je również twórcy serialu, David Benioff i D.B. Weiss, czyli jego zdaniem najbardziej oddani tej produkcji i pełni pasji ludzie. Coster-Waldau dodaje, że wszyscy w pocie czoła pracowali nad tym, by dać serialowi najlepsze zakończenie i prosi, by to uszanować.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj