W sobotę, 9 września odbyła się aukcja, na której m.in. można było zakupić prywatne listy pisane przez Charlesa Dickensa. Jeden z nich, adresowany do Lorda Johna Russella, późniejszego premiera Wielkiej Brytanii, ujawnia prawdziwe oblicze innego słynnego pisarza - Hansa Christiana Andersena. Wielki bajkopisarz okazał się niezwykle uciążliwym gościem. Tak bardzo dał w kość biednemu Dickensowi, że ten zerwał z nim kontakt. W XIX wieku wielu sławnych pisarz miało w zwyczaju wymieniać przyjacielskie listy. Do tego grona z pewnością należeli bohaterowie naszej historii - angielski powieściopisarz i duński twórca baśni. Panowie regularnie wymieniali korespondencję, aż do czasu, gdy Andersen w 1857 roku zapowiedział, że wybiera się do Anglii na wakacje. Głównym celem jego wizyty były oczywiście odwiedziny u przyjaciela. Andersen w swoim liście do Dickensa zaznaczył, że planuje raczej krótki dwutygodniowy pobyt. To właśnie ta wizyta okazała się gwoździem do trumny dla przyjaźni między pisarzami. W swoim liście do Lorda Johna Russela Charles Dickens wspomina tę nieprzyjemną wizytę.
Źródło: The Guardian
Co sprawiło, że Andersen z wyczekiwanego przyjaciela szybko zamienił się w uciążliwego gościa? Zacznijmy od tego, że jego dwutygodniowa wizyta odrobinę się przeciągnęła. Dosłownie o odrobinkę, czyli o całe trzy tygodnie. No ale na to można by jeszcze przymknąć oko. Prawdziwe oburzenie u angielskiego autora wywołało zachowanie jego kolegi z Danii. Podobno Andersenowi zdarzały się dni, kiedy w ogóle nie wstawał z łóżka. Poza tym oczekiwał on od swoich gospodarzy pełnej oferty usług hotelowych, z porannym goleniem włącznie. Dość łatwo także popadał w stany depresyjne. Złe recenzje potrafiły doprowadzić go do istnej rozpaczy. Napady płaczu dopadały go w najmniej spodziewanych momentach. Czasem kładł się po prostu na trawniku i płakał całymi godzinami. W czasie wycieczki do Londynu wywołał nawet awanturę z policją. Bywały jednak dni kiedy Andersen popadał w całkowicie odmienny nastrój. Wtedy to wycinał zwariowane wzory z papieru albo zbierał kwiaty, z których robił bukiety. Ponadto obaj panowie, jak się okazało, mieli kłopot z komunikacją, gdyż Duńczyk nie był w stanie porozumieć się z Dickensem ani po angielsku, ani po francusku. Anglik zaczął nawet podejrzewać, że jego gość może mieć problemy ze swoim ojczystym językiem. Korespondencja między pisarzami urwała się krótko po tym incydencie. Istnieją jednak podejrzenia, że Dickens tak długo nie mógł wyrzucić z pamięci tej wizyty, że utrwalił Hansa Christiana Andersena na kartach jednej ze swoich książek. Postać Uriasza Heepa, czarnego bohatera z Davida Copperfielda, to najprawdopodobniej karykatura słynnego Duńczyka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj