Kevin Feige jest znanym i cenionym producentem filmowym na całym świecie. Każde studio zapewne chętnie skorzystałoby z jego usług. Tym bardziej zaskakują informacje, że w 2015 roku został prawie zwolniony z Marvel Studios.
Kinowe Uniwersum Marvela mogłoby nie osiągnąć takiego sukcesu, gdyby nie Kevin Feige. Słynny producent wprawił machinę w ruch i przez długi czas skrupulatnie doglądał wszystkie projekty i dbał o wiele szczegółów. Okazuje się jednak, że mógł zostać zwolniony w 2015 roku, kiedy to kończyła się dopiero 2. faza uniwersum.
Jak powiedział w rozmowie z CNBC nowo przywrócony prezes Disneya, Bob Iger - Ike Perlmutter, były prezes Marvel Entertainment, planował zwolnienie Feige. Iger wkroczył i powstrzymał ten ruch. Według Alexa Shermana z CNBC, to wtrącenie się prezesa Disneya "sprawiło, że Perlmutter był nieszczęśliwy - tamto zdarzenie jest z nim do dziś".
Przypomnijmy, że to działania Boba Igera doprowadziły do tego, że Kevin Feige zyskał większą autonomię działania nad MCU. Wcześniej wiele decyzji musiało być konsultowanych z Perlmutterem, który blokował między innymi powstanie filmu o Czarnej Wdowie. Iger przyznał, że "Kevin Feige jest jednym z najbardziej utalentowanych ludzi na stanowisku kierowniczym w branży filmowej, a jego napięte relacje z oddziałem w Nowym Jorku zagrażały jego rozwojowi i dalszym sukcesom". Na szczęście decyzje Igera zmieniły ten stan rzeczy, przynajmniej do momentu, kiedy prezesem Disneya został Bob Chapek. Wydaje się, że powrót Igera na swoje stare stanowisko pozwoli znowu zwiększyć niezależność działania Kevina Feige.