Przyjaciele to kultowy sitcom, który doczekał się 10. sezonów, a Jennifer Aniston wcieliła się w jedną z głównych ról. Przez lata utrzymywano, że główna obsada, do której należeli też Lisa Kudrow, David Schwimmer, Courteney Cox, Matthew Perry i Matt LeBlanc, trzymała się razem także poza planem i mieli ze sobą naprawdę dobre relacje. Mogło dojść jednak do kryzysu, kiedy to przy 3. sezonie pojawiły się różnice w wynagrodzeniach.
Jak czytamy w wywiadzie The Wall Street Journal z Aniston, doszło do sytuacji, w której po zapoczątkowaniu uwielbianego przez widzów romansu między Rossem i Rachel w 2. sezonie, zdecydowano się na zwiększenie zarobków Aniston i Schwimmera, co by oznaczało, że będą zarabiać więcej od pozostałych członków obsady. Wiedząc, że to zniszczyłoby relacje między aktorami, Aniston i pozostali wynegocjowali, aby każdy z głównych bohaterów zarabiał tyle samo.
Udało się zatem wynegocjować równe warunki, co pewnie też przyczyniło się do tego, że produkcja trwała przez następne siedem sezonów. Aktorzy z sezonu na sezon otrzymywali coraz większe gaże, dostając ostatecznie w finałowym sezonie milion dolarów za odcinek. W tamtych czasach był to ewenement, jednak inaczej tego typu negocjacje wyglądały w tradycyjnej telewizji. Nadejście ery streamingu sprawiło, że dziś trudniej aktorom jest wywalczyć odpowiednie zarobki, co jest jednym z powodów obecnie trwającego strajku.