Ze względów bezpieczeństwa, pisałem tekst VIII epizodu na laptopie, który nigdy nie był podłączony Internetu. Nosiłem go ze sobą wszędzie i używałem wyłącznie do pisania scenariusza. Poza pracą trzymałem go w sejfie w Pinewood Studios. Myślę, że mój producent był przerażony, że kiedyś przypadkiem zostawię go w kawiarni...
Wspominając o trudnościach ze scenariuszem, Johnson mówi:
Zdałem sobie sprawę, że co chwila próbowałem wrzucać do tekstu jakieś współczesne idiomy. Czasem to może zadziałać, ale trzeba zachować ostrożność. Gdy posuniesz się za daleko, możesz złamać cały czar Gwiezdnych Wojen. Innym wyzwaniem są rozmowy o kwestiach technicznych - muszą być jednocześnie i złożone i proste, tak, by nie było problemu z ich zrozumieniem. Oryginalna trylogia była w tym świetna. Jest to wielka rzecz, to prawda, w dodatku czuć w niej dużą presję... Ale koniec końców okazuje się, że praca i tak nie różni się od tego, co robiłem przy innych małych filmach: trzeba opowiedzieć historię przy użyciu kamery i aktorów. No i Wookieech.
Film można aktualnie oglądać na ekranach kin.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj