Przyzwyczailiśmy się do tego, że monitory pecetowe zazwyczaj nie osiągają rozmiarów klasycznych odbiorników telewizyjnych i bez problemu mieszczą się na naszych biurkach. Odyssey Neo G9 to kolejny monitor od firmy Samsung, który zrywa z tymi przyzwyczajeniami i chce wynieść nasze komputerowe doświadczenia na nowy, telewizyjny poziom. Wyświetlacz w tej gamingowej bestii rozciąga się na 49 cali i przykuwa wzrok wyraźnie zakrzywioną płaszczyzną. To nie jest sprzęt dla tych, którzy poszukują przystępnego monitora do grania, Samsung nie poszedł w tym przypadku na żadne kompromisy. Matryca odświeża się z częstotliwością 240 Hz i pracuje przy rozdzielczości 5120 x 1440 pikseli, a deklarowane opóźnienie w generowaniu obrazu wynosi tylko 1 ms. Pod tym względem nie różni się od swojego ubiegłorocznego protoplasty Odyssey G9. To jakość obrazu wywindowała jego cenę. Samsung zdecydował się bowiem na zastąpienie matrycy QLED z Odyssey G9 panelem Mini LED i to on gra tu pierwsze skrzypce. Korporacja deklaruje, że dzięki niemu odbiornik będzie w stanie osiągnąć głębię czerni na poziomie 0.0004 (czyt. wręcz idealną), a przy okazji doskonale poradzi sobie z obsługą treści HDR dzięki szczytowej jasności na poziomie 2 tysięcy nitów. Takimi parametrami nie może pochwalić się wiele współczesnych telewizorów. Do dyspozycji otrzymamy także szereg złącz, które pozwolą podpiąć do Odyssey Neo G9 dwa urządzenia po kablu HDMI 2.1, jedno poprzez DisplayPort oraz dwa za pośrednictwem USB 3.0. Za tak dobrze wyposażony sprzęt trzeba oczywiście sporo zapłacić. W Stanach Zjednoczonych wyceniono go na 2500 dolarów, czyli równowartość porządnego gamingowego peceta. Pierwsi klienci będą mogli kupić Samsunga Odyssey Neo G9 w przedsprzedaży już 29 lipca, a globalną premierę zaplanowano na 9 sierpnia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj