Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów szturmem podbiły telewizje na całym świecie, zbierając rzesze młodych widzów, jak i starych wyjadaczy Sagi. Początek może był zbyt infantylny, dziecinny a nawet głupkowaty, ale chwała scenarzystom, że wraz z rozwojem serialu potrafili “dojrzewać” i dopasowywać się do potrzeb widza, który chce klimatu SAGI, a nie wygłupiających się droidów.
Drugi sezon ma być mroczniejszych, bardziej dojrzały i widzimy to w klipach, jak i zwiastunie. Zauważamy, że jest mniej kolorowy, dużo mroku, ciemnych miejsc, czy klimatycznych postaci, jak nowy łowca nagród, Cad Bane, bezwzględny, bezlitosny. No i dostajemy to, czego oczekują fani, Mandalorian – znanych “pogromców” Jedi. Poza tym, mają się pojawić tak znane postacie świata Gwiezdnych Wojen, jak Bossk czy Aurra Sing! Ponadto, da się zauważyć poprawę jakości animacji.
Pisanie tego artykuły nie ma na celu indoktrynacji widzów, aby zaczęli oglądać Wojny Klonów. Chodzi o wyjaśnienie faktów, że serial zmienia się, dojrzewa i nabiera klimatu, który oczarował kilka pokoleń widzów w kinowej gwiezdnej sadze.
Dla przypomnienia, serial rozgrywa się podczas legendarnej Wojnie Klonów, pełnej epickich bitw i politycznych machlojek.
Co tu dużo mówić, zapraszam do oglądania. Poczujcie ten magiczny klimat serialu, opowieści dziejącej się dawno, dawno temu w odległej Galaktyce…
Premiera drugiego sezonu w USA już 2 października, w Polsce pewnie krótki czas później.