Przed przeczytaniem poniższego artykułu polecam lekturę jego pierwszejdrugiej i trzeciej części.

Dekada lat 80. dla amerykańskiego społeczeństwa to pomimo problemów z przestępczością oraz narkotykami okres ogromnych nadziei. W 1981 r. na fotelu w Białym Domu zasiada były gubernator Kalifornii Ronald Reagan. Były to wyjątkowe dwie kadencje, a wielu Amerykanów wymienia go wśród najwybitniejszych prezydentów w historii. Dzięki zdolnościom oratorskim, wieloletniemu doświadczeniu w Hollywood, wyjątkowemu urokowi, swobodzie i uśmiechowi zjednał sobie serca obywateli i uwielbienie mediów. Mimo wieku (gdy rozpoczął urzędowanie, miał 70 lat) był wyjątkowo aktywny i nieustępliwy, zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w polityce krajowej.  Nieprzejednany wróg komunizmu wymieniany jest jako jeden z tych, którzy przyczynili się do upadku ZSRR. Projekt Strategic Defense Initiative, popularnie nazywany programem "Star Wars", zakładał budowę tarczy antyrakietowej w przestrzeni kosmicznej. Wystraszył on władze ZSRR i zmusił do wzięcia udziału w nowym wyścigu zbrojeń. System gospodarki centralnie planowanej zaczął się rozsypywać, bo - jak niektórzy z nas pamiętają - za komuny brakowało wszystkiego, a na półkach w Polsce stał tylko ocet (i wódka). Najprawdopodobniej cały projekt był politycznym blefem mającym na celu oszukanie komunistów, choć wielu historyków uważa, że administracja Reagana rzeczywiście wierzyła w możliwość jego ukończenia. W polityce wewnętrznej popularnością cieszyła się kampania antynarkotykowa, skupiająca się zarówno na profilaktyce, jak i na walce z dilerami. Uznanie Amerykanów Ronald Reagan zyskał dzięki wdrożeniu republikańskiej wizji gospodarczej zakładającej obniżenie podatków oraz ograniczenie wydatków budżetowych. Działania te przyniosły wymierne skutki dla krajowej ekonomii. Lata 80. to dla Amerykanów dekada Ronalda Reagana.

[image-browser playlist="579175" suggest=""]

Również w świecie komisów ten czas to nowy rozdział początkowo pełen nadziei i optymizmu. "Okres triumfu, śmierci i życia po śmierci" rozpoczyna się w grudniu 1980 r., gdy w magazynie "Raw" Art Spiegelman publikuje pierwszy odcinek swojego dzieła "Maus". Komiks dziejący się na dwóch płaszczyznach czasowych: w teraźniejszości, kiedy autor przeprowadza wywiad ze swoim dziadkiem więźniem Auschwitz, oraz w przeszłości, która stanowi relację z doświadczeń Holokaustu. Dla podkreślenia walorów artystycznych oraz pogłębienia zakodowanych treści poszczególne narody zostały tam przedstawione w postaci zwierząt, gdzie Myszy (Żydzi) zostały skazane na eksterminację przez Koty (Niemców). Wcześniej sztuka komiksu przez większość postrzegana była jako zbiór kolorowanek pełnych przemocy, czerstwych dialogów i infantylnych historii o ratowaniu świata. Dzieło Spiegelmana udowodniło, że komiks może podjąć poważny i trudny temat, który wcześniej zarezerwowany był tylko dla literatury czy kinematografii. Jako wyraz uznania zaczęto używać wobec "Mausa" terminu "powieść graficzna", a triumfem była pierwsza w historii komiksów nagroda Pulitzera.

[image-browser playlist="579176" suggest=""]

Kilka lat później, w sierpniu roku 1986, Alan Moore i Dave Gibbson pod szyldem DC stworzyli kolejną wybitną graficzną powieść "Watchmen". Posługując się schematem historii o superbohaterach stworzyli ponurą wizję antybohaterów w kostiumach pracujących dla rządu, historię o upadku amerykańskich ideałów pełną odniesień do wydarzeń historycznych oraz przesiąkniętą reaganowskim duchem tamtych czasów. Komiks zachwycił czytelników oraz amerykańską krytykę, która wpisała go na listę 100 najważniejszych dzieł literackich magazynu "Time". W tym samym roku Frank Miller wydał swoją mroczną i pesymistyczną wizję przyszłości Batmana (patrz poprzednia część artykułu), a wydawnictwo DC dzięki tym komiksom stało się liderem rynku. 

[image-browser playlist="579177" suggest=""]

W tym samym czasie DC Comics obchodziło 50-lecie istnienia, które postanowiono uczcić crossoverem "Crisis on Infinite Earths" mającym zmienić wygląd komiksowego uniwersum. Marvel Comics jako pierwsze posłużyło się formą crossoveru, czyli komiksu, na łamach którego wspólne przygody mogli przeżywać różni bohaterowie. Warto wymienić te, które zyskały uznanie czytelników: "Kree-Skrull War", "Thanos War" czy "Secret War". Jednak to "Crisis on Infinite Earths" jest wymieniany jako najważniejszy crossover w historii, gdyż to w jego wyniku dokonano wielu zmian, które doprowadziły do resetu całego Uniwersum DC. Powodem ku temu była chęć naprawienia wielu błędów i nieścisłości, które pojawiły się w ciągu 50 lat przygód superbohaterów tworzonych przez rzesze różnych artystów. Dodatkowo liczono, że nowe otwarcie (pozbawione bagażu przeszłości) pozwoli przyciągnąć nowych czytelników. Odnowienie uniwersum możliwe było, gdyż komiksowa historia skupiała się na wątku istnienia wielu wymiarów, z wieloma wariantami Ziemi oraz na konflikcie dwóch potężnych boskich istot: Monitora oraz Anti-Monitora. Wielu superbohaterów oddało życie w tej walce, a w pamięć najbardziej zapadło odejście Flasha (Barry'ego Allena) oraz Supergirl. Choć udało się pokonać odwieczne zło, to w wyniku potyczki wszystkie wymiary zlały się w jeden, odmieniając losy wszystkich ich mieszkańców. Geneza każdego z superbohaterów mogła zostać opowiedziana od nowa – jak dla przykładu uczynił to Frank Miller w "Batman: Year One". Crossover okazał się ogromnym sukcesem windującym w górę sprzedaż komiksów z logo DC na okładce, co pozwoliło wydawnictwu przez wiele lat dzierżyć palmę pierwszeństwa.

[image-browser playlist="579178" suggest=""]

Z kolei w Marvel Comics część artystów (z takim gwiazdami na czele, jak Todd McFarlane, Jim Lee czy Chris Claremont) podnosi bunt wobec niskich zarobków, a przede wszystkim przeciwko ingerencji w ich pracę oraz brak praw wobec wykreowanych postaci. Choć szefostwo wydawnictwa nie wyszło naprzeciw ich oczekiwaniom, to z tej inicjatywy narodził się nowy gracz na rynku – w 1992 r. założone zostało wydawnictwo Image. Wkrótce McFarlane powołał do życia nowego ulubionego antybohatera Ameryki, czyli Spawna, a dekadę później Robert Kirkman rozpoczął fenomen "The Walking Dead" (czytaj więcej).

[image-browser playlist="579179" suggest=""]

W 1993 r. szefostwo DC postanowiło powołać oddział Vertigo, który specjalizował się w historiach przeznaczonych dla dojrzałego czytelnika. Do współpracy zaproszono brytyjskich artystów, a nowe tytuły ("Sandman" Neila Gaimana, "Hellbrazer" czy "Preacher" Gartha Ennisa) nie tylko zyskały ogromne zainteresowanie wśród czytelników, ale zebrały bardzo pozytywne recenzje. Komiks nareszcie wyszedł z cienia literatury i kinematografii oraz zyskał uznanie krytyków, którzy coraz odważniej nadawali mu miano sztuki. Wydawało się, że okres triumfu będzie trwał wiecznie albo przynajmniej przez wiele, wiele lat. Jednak największym wrogiem sztuki zawsze była chciwość i wyżerająca wszystko chęć zysku. Jaka jest bowiem odpowiedź na 99 z 100 możliwych pytań? Pieniądze, pieniądze i jeszcze więcej pieniędzy. A w latach 90. najważniejsi byli dawno zmarli zieloni prezydenci.

[image-browser playlist="579180" suggest=""]

Ameryka rozpoczęła dekadę lat 90. z niespotykanym od czasów II wojny światowej optymizmem. Komunizm i ZSRR upadły, a Stany Zjednoczone wygrywając Zimną Wojnę stały się jedynym supermocarstwem na świecie. Gdy w styczniu 1990 r. wielogodzinna kolejka ustawiła się w oczekiwaniu na otwarcie pierwszej w Moskwie restauracji McDonald's, wydawało się, że wolność, demokracja i amerykański styl życia (oraz fast-foody) zapanują w całym cywilizowanym świecie. Trauma klęski w Wietnamie została przezwyciężona w 1991 r. w czasie I wojny w Zatoce. Cały świat oraz sami Amerykanie ujrzeli dzięki relacjom CNN potęgę i nowoczesność amerykańskiej armii, która w niecały miesiąc podbiła Irak. Świat uwierzył Fukuyamie i jego wizji "Końca historii", więc nie zostało nic innego, jak rozwijać ideę liberalnej demokracji i rynkowego porządku gospodarczego. W 1993 r. prezydentem został Bill Clinton, którego jednym z haseł wyborczych było "It's the economy, stupid!" ("Liczy się gospodarka, głupcze!"). Za czasów jego prezydentury Ameryka przeżywała jeden z najlepszych okresów w gospodarce od czasów II wojny światowej. Dzięki podniesieniu podatków, szczególnie dla najlepiej zarabiających, doprowadzono do redukcji deficytu, a ostatecznie - do nadwyżki budżetowej. Jednocześnie malało bezrobocie i zmniejszała się inflacja, a z każdym rokiem zwiększała się wartość PKB. Wskaźniki Dow Jones zaliczały kolejne rekordowe poziomy, a udział w światowym eksporcie wzrastał, gdy inne kraje odnotowywały spadki. Na arenie międzynarodowej Ameryka promowała liberalizację gospodarczą i znoszenie barier w handlu. Jej starania doprowadziły do powstania Światowej Organizacji Handlu, a w regionie do podpisania porozumienia NAFTA. Prezydent Clinton w kategorii polityki gospodarczej uważany jest za jednego z najlepszych prezydentów w historii. Zwykli Amerykanie odczuwali poprawę swojej pozycji finansowej i starali się podnieść swój poziom życia dokonując masowych zakupów. W tej dekadzie najważniejsza była kultura konsumpcji, a nowymi świątyniami stały się centra handlowe.

[image-browser playlist="579181" suggest=""]fot. wolverineluver45.deviantart.com

Branża komiksowa od zawsze była biznesem, w którym zyski były ważniejsze od wartości artystycznych, o czym świadczy choćby narzucenie autocenzury w formie Comics Code (patrz część druga artykułu). Wysoka sprzedaż, nakręcona przez wybitną twórczość Millera czy Moore'a, rozbudziła oczekiwania wydawców. Dodatkowo przez lata rozwijało się kolekcjonerstwo komiksów oraz spekulowanie i kupowanie tytułów z zamiarem późniejszej odsprzedaży z zyskiem. Wydawnictwa zaczęły wypuszczać specjalne zapieczętowane edycje, które miały permanentnie pozostać zamknięte, a tym samym mieć większą wartość. Pojawiły się również wersje z różnymi okładkami, tak by kolekcjoner dla pełnej kolekcji zmuszony by kupić kilka tych samych numerów. Dodając praktyki świadczące o braku poszanowania dla artystów i ich praw do twórczość w wielkich wydawnictwa, możemy uświadomić sobie, że ważniejsza była liczba sprzedanych egzemplarzy, a nie zadowolenie krytyków i czytelników.

W latach 90. pojawiło się wiele nowych tytułów, ale jeśli ich sprzedaż nie przynosiła oczekiwanych wyników, bardzo szybko były likwidowane, mimo że wiele miało potencjał i potrzebowało tylko czasu, by wypracować swój styl oraz zainteresowanie wśród fanów. Z kolei niektóre serie rozrastały się do olbrzymich rozmiarów - jak komiksy z rodziny X-Men. Fan mutantów, by śledzić przygody swoich ulubieńców i orientować się w ich przygodach, zmuszony był do kupowania miesięcznie od kilku do nawet kilkunastu tytułów. Marvel Comics, mając w pamięci wysokie wyniki sprzedaży crossoveru DC, wielokrotnie sięgało po tego rodzaju historie, czasami serwując dwa wielkie wydarzenia w ciągu roku. By zwiększyć zysk i zaoszczędzić na prowizji, wydawnictwo postanowiło również zrezygnować z pośredników przy dystrybucji, co skończyło się finansową katastrofą i ogłoszeniem przez Marvel Comics bankructwa w 1997 roku. Z czasem nadzieje fanów na kolejną komiksową perełkę w stylu "Watchmen" czy "Batman: The Dark Knight Returns" wygasły, a powodzenie komiksów spadło. Doprowadziło to do zamknięcia wielu branżowych sklepów, co jeszcze bardziej osłabiło sprzedaż.

Wydawnictwo DC w obliczu nadchodzących strat postanowiło przywrócić zainteresowanie czytelników i przygotować serię wydarzeń, które zmienią życie superbohaterów. Każdy z nich musiał wkrótce zmierzyć się ze swoim największym wrogiem w walce na śmierć i życie, a chyba żaden nie wyszedł bez szwanku. W historii "Knightfall" Batman osłabiony przez odstawienie narkotyku, od którego przez jakiś czas był uzależniony, musiał zmierzyć się ze swoimi wszystkim wrogami, którzy uciekli z Arkham. Ostatecznie na skraju załamania psychicznego i fizycznego został pokonany przez sprawcę tego chaosu – Bane'a. Ze złamanym kręgosłupem ledwo uszedł z życiem i od tego czasu zmuszony był poruszać się na wózku inwalidzkim, a nowym Batmanem został Jean-Paul Valley/Azrael. Z kolei Hal Jordan stracił wszystkich swoich przyjaciół, gdy jego rodzinne miasto Coast City zostało zrównane z ziemią. Gdy użył mocy, by odbudować zniszczenia, został postawiony w stan oskarżenia przez korpus Green Lantern za wykorzystywanie pierścienia do osobistych celów. Oszalały z rozpaczy Hal zaczął zabijać wszystkich, którzy ośmielili się mu przeszkodzić, i stał się zagrożeniem dla całej galaktyki.

[image-browser playlist="579182" suggest=""]

Z kolei Superman musiał zmierzyć się z potężnym potworem Doomsdayem. W styczniowym numerze z 1992 r. w wyniku walki, która miała miejsce na ulicach Metropolis, w ramionach swojej ukochanej umiera Człowiek ze Stali. Ameryka oszalała na punkcie tej historii, długie kolejki ustawiały się przed księgarniami, limitowane numery osiągały zawrotne ceny, a telewizyjne programy informacyjne poświęcały wydarzeniu znaczną uwagę. Nawet w Polsce wieczorne wydanie "Wiadomości" TVP wspominało o premierze komiksu. U nas ton doniesień był jednak zgoła inny - dziennikarze mówili: "Jacy głupi ci Amerykanie, podniecają się kolorowanką". Wydawało się, że na oczach wszystkich "umiera" jeden z symboli amerykańskiej kultury. Sprzedaż komiksów natychmiast poszybowała w górę.

Jednak po numerach przedstawiających rewelacyjną historię pogrzebu poziom absurdu osiągnął wyżyny. W Metropilis pojawiło się kilku Supermanów – ciotowaty Superboy, Cyborg, Shaquille O'Neal w zbroi i jeszcze jeden w żółtych okularach. Oczywiście każdy z nich twierdził, że jest tym jedynym lub tylko on może go zastąpić. Na sam koniec objawił się zmartwychwstały i pozbawiony mocy Superman w długich, czarnych, kręconych włosach. I wszystko straciło sens. Wszystkie wydarzenia, wątki i historie opowiadające o upadku superbohaterów przestały być wyjątkowe, gdy po kolei zaczęto odwracać ich skutki. Bruce Wayne odzyskał sprawność, wstał z wózka i zmierzył się z oszalałym Azraelem. Z kolei zbrodnie Hala Jordana zostały wybaczone, gdyż okazało się, iż był opętany przez potężną istotę zwaną Parallaxem. Sprzedaż komiksów spadła na łeb na szyję. Amerykanie zrozumieli coś, co my, światli (i zarozumiali) Europejczycy, wiedzieliśmy od dawna – główny i tytułowy bohater nigdy nie umrze. A jeśli nic złego nie może mu się przydarzyć, to nie ma sensu śledzić jego losów. Fani stracili zainteresowanie przygodami superbohaterów.

[image-browser playlist="579183" suggest=""]

Marvel Comics postanowiło pójść w ślady swojego konkurenta tworząc historię "Heroes Reborn", w której uśmierciło swoich bohaterów oraz, podobnie jak w przypadku crossoveru DC, zmieniło ich genezę oraz życiorys. W wyniku walki z potężnym Onslaughtem wydawało się, że śmierć poniosło większość postaci, jednak tak naprawdę zostały one przeniesione do alternatywnego świata stworzonego przez Franklina, syna Reeda i Susan z Fantastic Four. Po jakimś czasie nasi superbohaterowie odkryli prawdę i powrócili do swojego świata. Większość numeracji poszczególnych serii została zresetowana i rozpoczęto ich publikację od numeru 1. Wprowadzone zmiany, jak i cała historia, spotkały się z falą krytyki i negatywnych ocen.

Kolejną absurdalną historią przyczyniającą się do zmniejszenia sprzedaży komiksów była próba wykreowania nowego bohatera Bena Reilly'ego w serii "Spider-Man" i odsunięcie Petera Parkera na dalszy plan, kiedy okazał się być jedynie klonem tego pierwszego. Gdy do tego wszystkiego dołożymy zmartwychwstanie Green Goblina i jeszcze kilka(naście) klonów, każdy zrozumie, dlaczego "Spider Clone Saga", która ciągnęła się przez prawie dwa lata, była bardzo krytykowana przez fanów.

Po triumfie, uznaniu i wybitnych historiach komiks stoczył się do poziomu pulpowych opowiastek pełnych absurdalnych pomysłów. Gdy amerykańskie społeczeństwo przeżywało ekonomiczny rozwój i rozkoszowało się względnym pokojem na świecie, rynek komiksowym był w głębokiej recesji. Nic jednak nie trwa wiecznie. Zarówno amerykański spokój, jak i kryzys komiksowej twórczości, skończyły się 11 września 2001 roku wraz z upadkiem dwóch wież WTC.

Za tydzień: komiks po 9/11 oraz nowe rozdanie: DC 52 oraz Marvel Now!   

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj