Wychowała się oczywiście w Tarzanie, jednej z dzielnic Miasta Aniołów. Wspomniana już jej rodzina w końcu była zmuszona mieszkać w miejscu będącym kolebką Hollywood. Jej ojciec, Ernie, to długoletni actor i reżyser, matka, Eleine, pracowała zaś jako agentka. Jest najmłodsza spośród piątki Lively'ów - ma dwóch braci i dwie siostry, z czego wszyscy są... aktorami. Tak, Blake niełatwo było się przebić.

Co ciekawe jednak ona wcale do tego nie dążyła. W wieku pięciu lat rodzice wysłali ją na casting do "Pani Doubtfire" i żeby mała Blake się nie denerwowała na przesłuchaniach, tata powiedział jej, że mężczyzna obok niej stojący to wcale nie słynny gwiazdor filmowy Robin Williams, ale... jego brat bliźniak. Jak wiemy z historii, ostatecznie tej roli nie dostała - była za to jedną z dwóch finalistek. Aktorski debiut nadszedł 5 lat później - Lively zagrała w rodzinnej produkcji pt. "Sandman", u boku swojego rodzeństwa i pod okiem ojca reżysera. To jednak wcale nie przekonało Blake do aktorstwa, wręcz przeciwnie. Nie chciała iść w ślady rodziców, uważała że wystarczy jeśli zrobią to jej bracia i siostry. Zamiast tego skupiła się na nauce i szkolnych inicjatywach. W Burbank High School była najsłynniejszą uczennicą z całej szkoły. Przewodnicząca klasy, cheerliderka, znana w całym kraju chórzystka - Blake wszystkim imponowała talentem, nawet jeśli podziwiano ją za śpiew, a nie grę aktorską (może ktoś szepnie słówko Ryanowi Murphy'emu o jej umiejętnościach wokalnych?).

[image-browser playlist="609271" suggest=""]©2005 Warner Bros.

W 2003 roku brat Eric, przedstawił ją swojej agentce, a ona zaczęła załatwiać jej przesłuchania. Pewnego dnia trafiła na casting adaptacji słynnej powieści dla młodzieży "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów", aczkolwiek nazwać jej występ "przesłuchaniem" nie sposób. Jako że Blake nie miała na swoim koncie praktycznie żadnej wartej uwagi roli jedyne, co zrobiła to dała reżyserom swoje zdjęcie. Podczas gdy wszyscy chwalili się swoimi życiorysami, Lively wpadła do pokoju castingowego na 10 sekund - weszła, zostawiła zdjęcie i wyszła. Reżyser Ken Kwapis był zszkokowany, ale równocześnie zachwycony - stwierdził, że idealnie nada się do roli Bridget! Talent młodej dziewczyny i tu został zauważony, bowiem za rolę w "Stowarzyszeniu…" zgarnęła nominację do Teen Choice Awards.

Aktorstwo na dobre weszło w krew Blake (tak jakby wcześniej już nie pulsowało w jej żyłach), szkoła pozostała na drugim planie. Udało się jej jeszcze ukończyć liceum i zaaplikować na studia, jednak to było na tyle. Jesienią 2005 roku aktorka odrzuciła propozycję pójścia na Stanford University i na dobre zajęła się aktorstwem.

[image-browser playlist="609272" suggest=""]©2008 The CW Television Network

Pojawiła się w kolejnej "rodzinnej" produkcji - thrillerze "Śmiertelna wyliczanka", a także innym projektem ze studia Universal Pictures pt. "Przyjęty". To jednak były raczej małe i niezbyt wymagające role. Pierwszą poważniejszą kreacją Lively była postać Anabelle, dziewczyny, która zostaje uznana za zmarłą, po czym budzi się w kostnicy i chce rozpocząć całkowicie nowe życie. Ta właśnie rola w niezależnym dramacie "Elvis and Anabelle" na dobre otworzyła aktorce drogę do sukcesu.

Długo zresztą tą drogą nie trzeba było jechać - ledwie uchyliła się brama, a Blake Lively została wybrana do roli Sereny van der Woodsen w adaptacji słynnej serii powieści Cecily Von Ziegesar pt. Plotkara. Serial stacji The CW przyniósł jej nie tylko ogromny rozgłos, stały dochód, ale przede wszystkim - status ikony wśród nastolatków. W Plotkarze zagrała Serenę, piękną, młodą, ale i lubiącą się zabawić, dziewczynę, która powraca po nagłym i tajemniczym wyjeździe do rodzinnego Nowego Jorku, gdzie ponownie musi stanąć oko w oko ze swoimi przyjaciółmi i wrogami. Amerykanie oszaleli na punkcie prywatnych szkół i dzieciaków z Upper East Side. Nie miał nawet znaczenia pamiętny strajk scenarzystów, który sprawił, że produkcję nowych odcinków na pewien czas zawieszono - Plotkara wróciła na antenę z równie wielką popularnością jak wcześniej.

[image-browser playlist="609273" suggest=""]©2007 The CW Television Network

Jako gwiazda szklanego ekranu coraz częściej zaczęła zdobić okładki czasopism, począwszy od - tych mniej poważanych - gazet dla młodzieży, aż po pełnoprawne magazyny jak Rolling Stone, W, czy Cosmopolitan. Lively została także jedną z najmłodszych aktorek, które pojawiły się na okładce amerykańskiego Vogue.

Gwiazda Plotkary to także gwiazda plotkarskich serwisów. I nawet trudno się ich wyjątkowemu zainteresowaniu życiem panny Lively dziwić - aktorka umawiała się z kolegą z pracy, Pennem Badgleyem, a związkowi temu początkowo stanowczo zaprzeczała, co tylko zachęcało paparzzi do łapania pary na wspólnych spacerach. Gdy Blake zerwała z Pennem, upodobała sobie prawdziwie grubą rybę - nowym mężczyzna bowiem w jej życiu został Leonardo di Caprio. Portale z plotkami oszalały na jej punkcie jeszcze bardziej, jednak najgorsze (dla aktorki oczywiście) miało dopiero nadejść - kilka miesięcy temu do internetu trafiły nagie zdjęcia przedstawiające (rzekomo) Blake Lively. Choć agent artystki oficjalnie twierdzi, że to nie ona widnieje na królujących w sieci fotografiach, to społeczność internetowa nie do końca mu wierzy.

[image-browser playlist="609274" suggest=""]©2010 Hearst Communication, Inc.

Jeśli w tej chwili bezpośrednio przeszliście do czytania tego akapitu, a nie szukania wspomnianych zdjęć, moje gratulacje. No chyba, że widzieliście je już wcześniej… Zainteresowanie plotkarskich serwisów osobą Lively, to jednak w Hollywood nic nadzwyczajnego - aktorka bez przeszkód dalej rozwija swoją karierę. Pomimo stałego angażu w serialu na jej koncie cały czas pojawiają się nowe produkcje filmowe. Niedawno mogliśmy ją oglądać w "Prywatnym życiu Pippy Lee" i "Mieście złodziei".

Podczas tegorocznych wakacji zaś Blake Lively podbija serca fanów komiksów - najnowsze wcielenie Blake Lively to Carol Ferris z "Green Lantern".

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj