Dorobek znanego pisarza to gotowy przepis na sukces. Bohaterowie są już wykreowani i zgarnęli dla siebie sympatię milionów czytelników, ich przygody przeniesiono na ekrany, a dopracowany sukces jest istną żyłą złota. Po śmierci znanych pisarzy ich pomysły są podchwytywane i często kontynuowane przez mniej lub bardziej uzdolnionych fanów ich twórczości. Wiele znanych nazwisk książkowego świata doczekało się swoich naśladowców, a przygody wielu słynnych bohaterów były kontynuowane ręką inną niż ta, która powołała ich do życia. Zwykle oczywiście nie robiły one już takiego wrażenia, jak te, które wcześniej podbiły serca czytelników.

Fani thrillerów wiedzą, kim był Robert Ludlum, mniej zainteresowani tego typu twórczością z pewnością mogli zapoznać się na ekranie kinowym lub telewizyjnym z najsłynniejszym stworzonym przez Amerykanina bohaterem. Jest nim oczywiście Jason Bourne, którego fani filmowej trylogii poznają jako tajnego agenta wyłowionego z morza i walczącego o zidentyfikowanie swojej tytułowej tożsamości. Sam Ludlum książek opowiadających o przygodach agenta napisał tyle, ile powstało filmów. Po śmierci pisarza w 2001 roku i pierwszej ekranizacji z Mattem Damonem w roli Bourne’a, lekko okryty patyną agent został żwawo odkopany przez fanów pisarza. Po sukcesie Bourne’a jako postaci przeniesionej na ekran zostało napisanych jeszcze siedem książek, w których jest on głównym bohaterem. Mimo że wszystkie są sygnowane marką Roberta Ludluma, to ponownie, jak filmowa kontynuacja przygód agenta, tak i te książkowe to "już nie to samo". Z biegiem lat do literackiej spuścizny Ludluma, składającej się z 27 książek, będziemy mogli niebawem doliczyć drugie tyle, dla których jego styl i bohaterowie są podstawą. Jak zapewniają autorzy kontynuujący dziedzictwo Ludluma, wiele książek powstało dzięki pomysłom samego pisarza, których niestety nie zdołał dopracować. Wszystkie jednak łączy postać tajnego super-agenta, skomplikowane machlojki polityczne oraz walka z mnożącymi się zagrożeniami, które mogą unicestwić Amerykę.

[image-browser playlist="590536" suggest=""]

Najsłynniejszy agent na świecie, który po raz pierwszy wystąpił po drugiej stronie oceanu, doczekał się kontynuacji swoich przygód w jeszcze bardziej spektakularny sposób. James Bond, bo o nim mowa, powstał w oparciu o doświadczenia wojenne swojego stwórcy, Iana Flemminga, oraz jako postać był inspirowany agentami brytyjskiego wywiadu, których sam Flemming poznał w trakcie swojej służby dla Wielkiej Brytanii. Już po przejściu w spoczynek Flemming stworzył postać najsłynniejszego agenta Jej Królewskiej Mości i kontynuował jego przygody na kartkach parunastu sensacyjnych opowiastek. Po śmierci Flemminga w 1964 pałeczkę w tworzeniu przygód Bonda przyjmowało kolejno wielu zatwierdzonych autorów, a liczba napisanych przez nich książek szybko przerosła spuściznę twórczą "ojca" Jamesa Bonda. Przepadający za martini, pięknymi kobietami i szybkimi samochodami agent odniósł sukces nie tyle na półkach księgarni, co w salach kinowych, a kolejna, dwudziesta czwarta odsłona jego przygód, właśnie powstaje w głowie Sama Mendesa. Kinowe filmowe wersje Bonda mniej lub bardziej odnoszą się do książek napisanych przez Fleminga; najwięcej możemy się z nich dowiedzieć o przeszłości agenta. Mimo że pomysł Brytyjczyka nadal jest kontynuowany, to drogi pisarzy ze scenarzystami rozeszły się już dawno. O kolejnych tomach przygód James Bonda mało kto słyszy, legenda przemawia głównie ze ekranu.

Obok Bonda, do kanonu intrygujących postaci męskich stworzonych przez Brytyjczyków zaliczyć można również bez wątpienia Sherlocka Holmesa. W przeciwieństwie do agenta, działający głównie umysłem Holmes utrwalony został w ogromnej liczbie książek i krótkich opowiastek przez Sir Arthura Conan Doyle’a. Po śmierci pisarza postać Sherlocka została szybko "przywłaszczona" przez różnych pisarzy i z mniejszymi lub większymi sukcesami jest w stanie opróżnić kieszenie najwierniejszych fanów ekscentrycznego detektywa. Publikacje, w których głównym bohaterem jest Holmes, można nadal dzielić na kopy, a postaci słynnego detektywa nie oparł się nawet syn samego Doyle’a, Adrian. W oparciu o twórczość swojego ojca Adrian stworzył własne historie ze słynnym detektywem, który nadal walczył z niesprawiedliwością uliczek Londynu. Adrian również stał za odkryciem wielu prac ojca, o których autentyczność sprzeczał się z fanami i znawcami sherlockowej twórczości. Kwestia, kto być może nie tylko uporządkował, ale również napisał część historii o Sherlocku wydanych już po śmierci starszego Doyle’a, pozostaje nadal nierozstrzygnięta. Kolejne powieści tworzone już poza kręgiem rodzinnym powstają nadal, napędzane przez powrót mody na słynnego detektywa, który w ciągu ostatnich paru lat pojawił się nie tylko w filmach, ale też w serialach.

[image-browser playlist="590537" suggest=""]

Z kwestią kontynuacji swoich ulubionych dzieł przez rodzinę zmarłego pisarza musieli się również zmierzyć fani J.R.R. Tolkiena. Mimo że od śmierci pisarza minęło już czterdzieści lat, to ostatnio nadal nie brakuje kontrowersji dotyczących jego książek i tego, które wyszły spod jego pióra oraz które można zaliczyć do ścisłego kanonu. Najwięcej emocji do dnia dzisiejszego budzi wydany w parę lat po śmierci Tolkiena "Silmarillion" opracowany przez jego syna Christophera. Historie umieszczone w zbiorze stworzone zostały oczywiście przez Tolkiena seniora, ale przez wysokie koszty druku oraz średnio przychylne nastawienie wydawnictwa wielkie marzenie o wydaniu dzieła nie zostało zrealizowane za życia pisarza.

W przeciągu lat Christopher Tolkien opracował w mniejszym lub większym stopniu szereg niewydanych rękopisów swojego ojca, które dzięki pracy młodszego Tolkiena mogły trafić do szerszej publiczności. Czy można go zaliczyć do jednego z tych autorów, którzy kontynuują twórczość bestsellerowego pisarza? W pewnym sensie jak najbardziej, ponieważ jako osoba odpowiedzialna za literackie dziedzictwo ojca młodszy Tolkien spędził większość część swojego życia spisując, segregując, zabiegając o tłumaczenia języków, które stworzył ojciec, a przede wszystkim doprowadził do opracowania i wydania niedokończonych historii, które za życia Tolkiena nie mogły być przeczytane przez rzesze fanów. Mimo podeszłego wieku, jesienią ubiegłego roku Christopher Tolkien zapowiedział wydanie kolejnej, opracowanej przez siebie części literackiej spuścizny ojca. Niezwiązana z legendą Śródziemia opowieść dzięki Harper’s Collins trafiła na półki sklepowe minionej wiosny.

Książką zaś, która zainspirowała największą liczbę twórców oraz najczęściej od momentu powstawania była naśladowana i interpretowana wbrew woli jej twórców, jest... Biblia. Jej współczesny kształt, mimo że nie tak oczywisty jeszcze pod koniec starożytności i wielokrotnie kwestionowany później, był inspiracją dla wielu twórców, którzy dla siebie oraz bardzo wąskich grup religijnych przedstawiali własne wizje pobytu na ziemi Zbawiciela oraz wydarzeń przed. Apokryfów, czyli ksiąg, które Kościół uważa za pozbawione boskiego natchnienia, jest tak wiele, że nie jest możliwe ustalenie obecnie ich ostatecznej liczby. Wiadomo tylko, że zawarte w nich treści nie zawierają w sobie przekazów, które Kościół aprobuje, ale z pewnością są ciekawym źródłem wiedzy dla historyków. "Najchętniej czytana książka na świecie" podtrzymuje więc tendencję, że bestseller zawsze znajduje naśladowców. Czasem jednak trudno brać te kontynuacje zupełnie na poważnie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj