Jako redaktor technologiczny i gracz nie jestem tak naprawdę docelowym odbiorcą tych słuchawek. Skierowane są raczej do klientów ceniących design i lubiących modę, bo wyglądają niezwykle efektownie oraz intrygująco. Niemniej szybko mnie do siebie przekonały, a poza wyjątkowym wzornictwem jest tu wiele rzeczy, które powinny zainteresować między innymi fanów fitnessu, jak choćby zwiększona świadomość otoczenia podczas ćwiczeń na świeżym powietrzu oraz to, że nie wypadają z uszu podczas ruchu. Zdecydowaliśmy się stworzyć niejako dwa niezależne testy – w artykule przeplatają się więc spostrzeżenia moje oraz użytkownika bardziej pasującego do profilu odbiorców Huawei FreeClip. O pomoc poprosiłem bowiem moją koleżankę Katarzynę, a rezultat jest o tyle zaskakujący, że pomimo pisania tekstów całkowicie oddzielnie, wiele spostrzeżeń okazało się bardzo podobnych.   Katarzyna: Nadeszła w końcu rewolucja dla tych, którzy nie przepadają za słuchawkami dokanałowymi czy nausznymi, jak choćby ja: słuchawki Huawei FreeClip. To innowacyjne rozwiązanie, w którym słuchawka niczym klips zaczepia się na uchu, ale nie wkładamy jej bezpośrednio do kanału słuchowego. I jeszcze wyglądają jak oryginalna biżuteria – nie mogłam więc nie wziąć ich na testy. A okazja nadarzyła się idealna: szykowałam się do wyjazdu do Portugali, więc zapakowałam słuchawki do torby podręcznej i ruszyłam na krótki urlop.
fot. naEkranie.pl
+1 więcej

Unikatowy wygląd i zaskakujący komfort

K: Przypadła mi wersja fioletowa, a właściwie: lawendowa, skoro rozróżniam podobno więcej kolorów niż przeciętny mężczyzna. Fantastycznie komponują się kolorystycznie zarówno z biżuterią ze złota, jak i ze srebra. Nie noszę biżuterii z niklu, gdyż mnie uczula, a tu pierwsze miłe zaskoczenie: mostek słuchawek Huawei FreeClip zrobiony jest ze stopu niklu z tytanem, który o dziwo nie spowodował u mnie żadnej reakcji alergicznej, nawet, gdy nosiłam je kilka godzin. Marcin: Każda ze słuchawek składa się z dwóch części. Kulista część zawiera dynamiczny przetwornik i ma trafić do środka ucha, jak klasyczne słuchawki-pchełki (nie blokuje przy tym kanału słuchowego), podczas gdy bardziej masywna część o nerkowatym kształcie przytrzymuje słuchawkę znajdując się po zewnętrznej stronie małżowiny. Łączący je elastyczny mostek – zwany C Bridge – nadaje im wygląd kolczyka. Obie wersje kolorystyczne rzucają się w oczy – choć fioletowo-srebrna jest nieco bardziej wyzywająca – i z pewnością nie są to słuchawki dla ludzi pragnących raczej zniknąć w tłumie niż się wyróżniać. Ja z kolei testowałem wersję czarną.
fot. naEkranie.pl
K: Do tego są bardzo lekkie, co dla uszu przystrojonych kolczykami nie jest bez znaczenia: moja biżuteria z reguły sporo waży. Jestem fanką dużych form, czy to kolczyków czy klipsów, a dodatkowe gramy na uszach są zawsze obciążeniem. Huawei FreeClip są praktycznie niewyczuwalne na małżowinie i nie dociążają wagi już i tak obficie „ubranych” uszu. Ciężka biżuteria powoduje też to, że ucho pracuje podczas poruszania głową. Wówczas rusza się też kolczyk, a wraz z nim całe ucho i znajdujące się wewnątrz słuchawki dokanałowe, przez co musiałam je często poprawiać. Przy Huawei FreeClip problem po prostu zniknął! Nie musiałam nic dociskać, bo słuchawka trzyma się ucha bez względu na wagę moich kolczyków.

Nie wypadają i nie odcinają od otoczenia

M: Pomijając awangardowy design, uważam, że są bardzo wygodne w noszeniu. Nacisk jaki wywierają na ucho jest nieznaczny, ale trzymają się na tyle mocno, że nie wypadają podczas ruchu. Z początku miałem obawy, że łatwo wypadną, ale okazało się, że można w nich nawet biegać i ćwiczyć. Przetestowaliśmy to zarówno na siłowni, jak i na stadionowej bieżni. Dodatkowo FreeClip spełniają normę IP54, więc nie zaszkodzi im odrobina potu czy deszczu. Podczas wszelkiej aktywności zaskakująco pewnie trzymały się uszu pomimo tego, że pierwsze wrażenie jest zgoła odmienne i bałem się, że za moment mi wypadną. Jak się jednak okazało, można w nich bez problemu uprawiać sport. Korzystałem z nich także jak z zestawu słuchawkowego podczas prowadzenia samochodu. K: Z Huawei FreeClip w uszach wybrałam się na zwiedzanie Lizbony. Po raz pierwszy byłam w Portugalii, dodatkowo urlop zaplanowałam bardzo spontanicznie: wyjechałam praktycznie z dnia na dzień, więc nie przygotowałam sobie żadnych informacji. Spacerując ulicami słuchałam audiobooka „Muzyka moich ulic. Lizbona” Marcina Kydryńskiego i chłonęłam informacje o tym mieście zarówno oczami, jak i uszami. Słuchawki świetnie się wpasowały w tę aktywność: nie tłumiły całkowicie odgłosów ulicy, przez co mogłam dokładnie usłyszeć, o co pytają moi współtowarzysze i odpowiednio zareagować na ostrzegające dźwięki przejeżdżającego tramwaju czy roweru. 
fot. naEkranie.pl

Lekka przyjemność słuchania

M: Byłem mile zaskoczony ich ogólnymi możliwościami dźwiękowymi, bo te dość niepozorne słuchawki naprawdę dają sobie radę z każdym rodzajem muzyki, ale można w nich też słuchać podcastów, a także grać. Podczas słuchania na zewnątrz ich głośność okazała się wystarczająca, aby w pewnym stopniu zagłuszyć przejeżdżające samochody, ale nie na tyle, żebym stracił kontakt z otoczeniem.  K: Kto nie przejechał się w Lizbonie tramwajem, ten podobno tak naprawdę nie był w Lizbonie. Dowiedziałam się od przemiłej pani z recepcji naszego hotelu, że są one praktycznie cały czas bardzo przeładowane, więc najlepszym sposobem na komfortowy przejazd na siedząco – jeśli chce się odbyć całą, dość długą trasę słynnej linii 28 – to przespacerowanie się na pętlę, daleko poza centrum miasta. Posłuchałam. I prawie godzinny przejazd tramwajem, zapełniającym się ludźmi na każdym kolejnym przystanku, spędziłam siedząc na przy oknie, oglądając miasto i słuchając zarówno fado, jak i nowej fali muzyki portugalskiej. Skutecznie odcięło mnie to od gwaru, ale nie na tyle, by nie słyszeć ważnych komunikatów o kolejnych przystankach. Jakość dźwięku była więcej niż zadowalająca. M: Ponieważ FreeClip nie blokują kanałów słuchowych, to każdy rodzaj muzyki nabiera przestrzeni. Ich lekkość i nieinwazyjność sprawia, że wrażenia są podobne, jak podczas słuchania muzyki z głośników. Pomimo niewielkich rozmiarów mają też zaskakująco dużo niskich tonów, nadając utworom pełnię brzmienia bez wyraźnego spadku w żadnej części zakresu częstotliwości. FreeClip obsługują L2HC 3.0, czyli własny bezstratny kodek Huawei, który jest unikalny dla smartfonów Huawei. Jednak ich otwarty charakter sprawia, że tak czy inaczej nie są to słuchawki klasy audiofilskiej, więc połączenie ich z telefonem innego producenta nie ma znaczącego wpływu na jakość dźwięku.
fot. naEkranie.pl
+1 więcej

Wszędzie się sprawdzą?

K: Postanowiłam też sprawdzić FreeClip na bieżni – to kolejna sytuacja, w której słuchawki douszne trzeba często poprawiać, gdy nabiera się tempa. Z tymi nie było jednak żadnego problemu, a przy okazji nie wyprowadzały tak dużo dźwięku na zewnątrz, jak się spodziewałam. Wyobrażałam sobie, że skoro FreeCilp nie przylegają ściśle do kanału słuchowego, to moi współćwiczący będą się irytować dźwiękami muzyki, której słucham. A tu zaskoczenie: pytałam, czy coś słychać, a odpowiedź była przecząca. Duży plus. M: Słuchawki Huawei FreeClip mają specjalną konstrukcję, która ma na celu zmniejszyć wyciek dźwięku w porównaniu z innymi słuchawkami otwartymi. W praktyce spisuje się to przyzwoicie przy umiarkowanej głośności, jednak powyżej połowy skali głośności mogą zacząć być słyszalne dla postronnych, choć nadal o wiele słabiej niż tradycyjne otwarte słuchawki. K: Po kilku dniach w mieście ruszyłam do Algavre – regionu na południu Portugalii, obejmującego pas wzdłuż wybrzeża Oceanu Atlantyckiego. Ten potrafi być równie hałaśliwy, co halny w naszych górach. I tu niestety jedyny minus: FreeClip nie sprawdzają się podczas snu. Klips jest wyczuwalny podczas leżenia na boku, więc na nocne słuchanie muzyki do snu trzeba przerzucić się na innym model słuchawek. Ale to wcale nie przesłania mnóstwa plusów, którymi FreeClip wygrywają moje serce.

Przemyślana wygoda użytkowania

M: Co ciekawe i wygodne, słuchawki FreeClip nie są rozdzielone na lewą i prawą, więc każdą można ładować w dowolnym gniazdku etui i nosić w dowolnym uchu. Oprogramowanie Huawei samo wykrywa, po której stronie się znajdują i automatycznie dostosowuje kanały stereo. K: Słuchawki Huawei FreeClip czyści się dużo łatwiej niż te dokanałowe i douszne, w których woskowina oraz resztki naskórka potrafią się naprawdę szybko zgromadzić. Mogłam więc w kilka sekund zdezynfekować i przekazać wyczyszczone partnerowi lub dziecku, żeby wspólnie czegoś posłuchać. Tym sposobem dwie osoby łatwo mogły korzystać z jednego audioprzewodnika lub wspólnie słuchać romantycznego fado. Łącznik pomiędzy głośnikiem a częścią umieszczaną za uchem, dzięki której słuchawka pewnie się go trzyma, jest bardzo giętki i bez problemu dopasuje się do mniejszego i większego ucha.
fot. naEkranie.pl
+1 więcej

Jedyne w swoim rodzaju 

M: Wielki plus dla Huawei za zrobienie czegoś naprawdę nowego i świeżego w świecie słuchawek – FreeClip to wyjątkowe podejście do bezprzewodowych słuchawkach dousznych o nietuzinkowej stylizacji. Łączą pełnię dźwięku nadawanego wprost do ucha z pełną świadomością otoczenia. FreeClip z pewnością znajdą swoich fanów, szczególnie wśród kobiet, którym spodoba się ich biżuteryjny blask, ale także wśród gadżeciarzy chcących wyróżniać się z tłumu. A także wśród tych, którzy nie lubią lub nie mogą nosić słuchawek dokanałowych i nie lubią też ucisku wywieranego przez pałąk i muszle modeli nausznych. FreeClip to bowiem bodaj pierwsze słuchawki, które niemal nie męczą uszu nawet podczas wielogodzinnego słuchania.
fot. naEkranie.pl
+2 więcej
K: Stałam się wielką fanką Huawei FreeClip. To pierwsze słuchawki, które mogłam nosić przez cały dzień bez przerwy, a na jednym ładowaniu działają nawet 8 godzin. Nie musiałam czyścić żadnych gumek z woskowiny, nie miałam też uczucia wilgoci w uchu podczas wielogodzinnego używania, co powodują u mnie słuchawki wchodzące w kontakt z małżowiną. Wyglądają pięknie, mniej męczą niż słuchawki douszne i dokanałowe, nie wypadają nawet podczas intensywnego ruchu. Są lekkie, wygodne no i świetnie komponują się z moją biżuterią! Nie są to słuchawki, których używałabym do audiofilskiego słuchania muzyki, ale świetnie sprawdzają się w sytuacjach wymagających dużo ruchu na powietrzu lub wręcz przeciwnie – podczas cichej pracy biurowej, gdy swobodnie­ można rozmawiać nie wyciągając ich z uszu. No i zdecydowany plus wszystkich plusów: brak uczucia zatkania uszu podczas korzystania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj