Ponoć czasy świetności kina już dawno minęły, bo przypadły na pierwszą połowę minionego wieku. To właśnie wtedy w Hollywood trwała tak zwana Złota Era – okres dynamicznego rozwoju kinematografii amerykańskiej wiążący się między innymi z udźwiękowieniem produkcji filmowych czy błyskawicznym rozwojem wielkich wytwórni. Dziś echem tamtego okresu pozostają nie tylko arcydzieła dużego ekranu czy zrodzone wówczas charakterystyczne gatunki filmowe, ale także nieśmiertelne nazwiska gwiazd, które dla wielu stanowią niedościgniony ideały. Do pierwszego pokolenia aktorek, które zrobiły ogromną karierę należały choćby Theda Bara i Pola Negri. Choć obydwie gwiazdy nie były klasycznie rozumianymi pięknościami, miały w sobie żywiołową iskrę, która zadecydowała o ich popularności. Pierwszą większą kreacją Bary była rola kobiety-wampa w filmie A fool there was z 1915 roku. Ten wizerunek idealnie pasował do jej nietypowej urody, przez co młoda dziewczyna stała się esencjonalną femme fatale. Dlatego reżyserzy starali się zaakcentować jej stworzoną na potrzeby ekranu mroczną osobowość, portretując ją pośród węży, otoczoną symbolami czaszek lub w upiornym, mocnym makijażu. Ubarwiano też jej biografię, czyniąc z aktorki bóstwo nie z tej ziemi – „córka księżniczki” czy „urodzona w cieniu Sfinksa” to tylko niektóre przykłady tych zabiegów. Zresztą już sam pseudonim aktorki (która w rzeczywistości nosiła imię Theodosia Burr Goodman) to anagram wyrażenia „Arab Death”, co miało podkreślić niezwykłość Bary. Określenie „wamp”, jakie za jej sprawą rozeszło się po świecie, przylgnęło później do wielu innych aktorek, które próbowały kreować swój wizerunek właśnie wokół tajemniczości, mroku i egzotycznego czaru. Był to image uznawany ówcześnie za ponętny, nic więc dziwnego, że Bara szybko została okrzyknięta prawdziwą kobietą fatalną.
Pola Negri/materiały prasowe
Z kolei Pola Negri (a właściwie Apolonia Chałupiec) była jedyną aktorką z Polski, która tak wyraziście zapisała się na kartach światowej kinematografii. Najgłośniejszymi filmami z jej udziałem są między innymi Hiszpańska tancerka, Zakazany raj i Miłość aktorki. Choć swoją karierę rozpoczynała w Europie, szybko wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie błyszczała jako gwiazda kina niemego i błyskawicznie dorobiła się ogromnego bogactwa. Jej ciemne włosy i zalotne spojrzenie idealnie wpasowały się w pożądany wówczas wizerunek kobiety uwodzicielskiej. Negri nie miała w sobie jednak dystyngowanej skromności – uwielbiała łamać konwenanse, była kapryśna, arogancka i pozowała na prawdziwą celebrytkę. Plotki głoszą, że na potrzeby fotograficznego obiektywu często przechadzała się z tygrysem na smyczy. Swego czasu głośno było o licznych skandalach z jej udziałem, a także o romansach z amerykańskimi aktorami – między innymi Charles Chaplin – co pozwoliło przypiąć jej kolejną łatkę, tym razem pożeraczki męskich serc. Niestety, jak to często bywało w przypadku gwiazd kina niemego, Negri nie odnalazła się w epoce kina dźwiękowego, głównie przez swój obcy akcent i niski ton głosu. Jej dynamicznie rozwijająca się hollywoodzka kariera znacznie spowolniła u progu lat 30., zmuszając aktorkę do powrotu do Europy. Do tego pokolenia należała również Clara Bow. Za sprawą swojego niekwestionowanego uroku, dużych, dziewczęcych oczu i rudych włosów aktorka doczekała się w latach 20. miana symbolu seksu. Określano ją również jako „it girl”– dziewczynę z „tym czymś”. Zwrot ten pochodzi w głównej mierze od tytułu komedii It, w której aktorka wzięła udział. Bow, w przeciwieństwie do koleżanek, znakomicie poradziła sobie także po rewolucji, jaka dokonała się za sprawą Alana Croslanda i nakręciła jedenaście filmów dźwiękowych, w tym Mantrap i Wings. Fakt, iż była bardzo charakterną i przebojową dziewczyną tylko jej sprzyjał – dystyngowane kobiety może i traktowały ją jak nie pasującą do modelowego świata dziwaczkę, ale mężczyźni nie potrafili się oprzeć jej urokowi. Wielkie studia filmowe natomiast chętnie angażowały wesołą aktorkę do coraz to nowszych produkcji. Mimo swoich pięciu minut sławy i wielu możliwości, jakie miała na swojej drodze, Bow szybko zdecydowała się zakończyć karierę. Ostatnim filmem z jej udziałem było Hopla! z 1933 roku. W podobnym czasie na ekranach pojawiła się również Marlene Dietrich, aktorka pochodzenia niemieckiego. Najświetniejsze lata jej kariery przypadają jednak na lata 30. XX wieku – wystąpiła wówczas w tak znakomitych filmach jak Błękitny Anioł, Maroko czy Diabeł jest kobietą. Często pojawiała się na ekranach w ciężkiej, powabnej charakteryzacji, również starannie kreując swój wizerunek na popularną ówcześnie kobietę fatalną. Ogromnie świadoma własnych atutów i seksapilu, Dietrich ubezpieczyła nawet swoje długie nogi na wypadek szkody. Aktorka potrafiła rozkochać w sobie mężczyzn zarówno starszych, jak i młodszych, a za sprawą pewności siebie i dumnej, wyniosłej postawy, szybko stała się gwiazdą znaną na całym świecie. Role, jakie jej powierzano, często były z tego powodu dwuznaczne i kontrowersyjne – aktorka świetnie portretowała zmysłowe, niebanalne bohaterki, które na każdym kroku emanowały swoją kobiecością. Nierzadko również śpiewała i tańczyła na ekranie. W życiu prywatnym była osobą odważną, nie bojącą się wygłaszać własnego zdania, o czym może świadczyć jej wyraźnie antynazistowska postawa względem hitlerowskiego systemu.
Great Garbo / źródło: Metro Goldwyn Meyer
Inną divą, która uświetniła Złotą Erę Hollywood, była Greta Garbo. Chłodne spojrzenie i skandynawskie rysy twarzy  skutecznie wyróżniały Szwedkę na tle amerykańskich aktorek, a swoją delikatną urodą reprezentowała już zupełnie inny typ kobiety. Choć karierę filmową również rozpoczynała w epoce kina niemego, to właśnie produkcje udźwiękowione przyniosły jej największą popularność – pierwsza kwestia, jaką wypowiedziała na ekranie brzmiała „Daj mi whisky!” i zapisała się na kartach kinematografii jako kultowy już cytat z filmu Anna Christie (1930 rok). Zagrała też między innymi w Damie Kameliowej, Romansie i Annie Kareninie. Wizerunek Garbo, podobnie jak image Thedy Bary, można podsumować jako tajemniczy, jednak w tym przypadku nie było mowy o kreowaniu się na wampirzycę, czy ukrywaniu pod mrocznym makijażem. Aktorka najczęściej portretowała kobiety chłodne, wyniosłe i dystyngowane. Po jej przyjeździe do Stanów Zjednoczonych specjaliści od wizerunku szybko wzięli ją w obroty, starając się za wszelką cenę "zaprojektować" aktorkę jako ponętną kusicielkę. Podobnie jak wiele jej poprzedniczek i następczyń, Greta poddała się zabiegowi usunięcia tylnych zębów – wszystko po to, by policzki bardziej się zapadały, ładnie modelując twarz. Mimo że już w trakcie rozkwitu swojej kariery zdecydowała się na zmianę wizerunku, jej tajemniczość, subtelne gesty i romantyczna natura Garbo w dalszym ciągu były jej cechami charakterystycznymi. Dziewczyna pochodząca z dalekiej północy na zawsze zapisała się w historii kina. Na podobnie niedostępną i niebacząca na społeczne konwenanse kreowała się także Katharine Hepburn. Wysoka dziewczyna o chłodnej urodzie i szczupłej sylwetce, daleka od wyidealizowanych seksbomb Ameryki, potrafiła przyprawić mężczyzn o szybsze bicie serca. Aktorka zdobyła kilka Oscarów, między innymi za rolę w filmie Poranna chwała, gdzie wcieliła się w postać Evy Lovelace. Mimo sukcesów, jakie osiągała, Hepburn nie należała do osób, z którymi łatwo się pracuje. Buntowniczka w spodniach, mówiąca głośno to, co myśli, ostentacyjnie unikająca noszenia make-upu i stylizowania się na kobietę-uwodzicielkę... Wszystko to sprawiło, że wyróżniała się na tle modelowego hollywoodzkiego środowiska. Jej kariera nabrała tempa dopiero na przełomie lat 30. i 40. – to wtedy wystąpiła w głośnej The Philadelphia Story, Drapieżnym maleństwie, czy Kobiecie roku.
Katharine Hepburn i Cary Grant w filmie Filadelfijska opowieść / źródło: Metro-Goldwyn-Mayer
Następnie przyszła moda na pin-up girls. Określeniem tym nazywano dziewczęta tak idealne, że ich zdjęcia nadawały się wyłącznie do przypięcia nad łóżkiem ("pin-up" z angielskiego oznacza właśnie "przypiąć"). Przykładem gwiazdy, która została okrzyknięta tym mianem jest rudowłosa Rita Hayworth, jedna z najsłynniejszych aktorek lat 40. Zdobyła ogromny rozgłos po filmie Gilda, w którym wcieliła się w tytułową rolę. Okrzyknięto ją symbolem seksu i kobiecości, a scena, w której zmysłowo zsuwa z dłoni rękawiczkę, jest już kultowa. Obdarzona hiszpańskim temperamentem i wyjątkową urodą, Rita błyskawicznie podbijała ekrany kin. Za sprawą swoich umiejętności tanecznych stanowiła wyjątkowo wdzięczny obiekt do obserwowania, stąd też nic dziwnego, iż jej popularność wzrastała w błyskawicznym tempie. Aktorka stanowiła ideał urody dla wielu mężczyzn, którzy z umiłowaniem nosili przy sobie jej zdjęcia. Niektóre źródła podają, iż jej fotografia została również umieszczona na bombie atomowej, którą żołnierze zrzucili na pustkowie w ramach testu nuklearnego. Niestety, statusem gwiazdy cieszyła się stosunkowo krótko, a jej popularność została przyćmiona przez blask innej wschodzącej divy, mianowicie Marilyn Monroe. Monroe to bez wątpienia największa kobieca ikona popkultury, symbol urody i seksapilu. Jej blond loki, pełne czerwone usta i zmysłowe spojrzenie złamały niejedno męskie serce oraz inspirowały wiele kobiet, nieustannie próbujących naśladować jej styl. Wizerunek Marilyn, który znamy do dziś, pojawił się po raz pierwszy w filmie Małpia kuracja, w którym grała także Ginger Rogers - kolejna gwiazda hollywoodzkiej Złotej Ery. Modę na uśmiechnięte blondynki, które obydwie aktorki z powodzeniem uosabiały, wprowadziła jednak kilka lat wcześniej Jean Harlow. To ona sprawiła, że kobiety-wampy i tajemnicze femme fatale usunęły się w cień, a na ekranie przez pewien czas triumfowały niewinne ślicznotki o obfitych kształtach. Niestety, zarówno Harlow, jak i Monroe, która była jej wielką fanką, błyszczały stosunkowo krótko, żegnając się z życiem w bardzo młodym wieku.
Marilyn Monroe / źródło: 20th Century Fox
Przeciwieństwem dla seksbomb, jakimi były ówczesne znane blondynki, stały się wizerunki Elizabeth Taylor i Audrey Hepburn. Obydwie podkreślały swoje naturalne atuty bardzo subtelnie i powabnie, układając ciemne włosy w piękne fryzury i omiatając świat spojrzeniem zza gęstwiny czarnych rzęs. Wizerunek Audrey, która za sprawą filmu Breakfast at Tiffany's stała się jedną z największych ikon popkultury, dzielnie rywalizując z Marylin, spogląda na nas z witryn sklepowych i najróżniejszych gadżetów – z plakatów, puderniczek, a nawet pościeli. Aktorka pojawiła się również w produkcjach takich jak Funny Face czy Roman Holiday i występowała u boku najznakomitszych sław Hollywood. Wdzięk, urok i skromność Audrey bardzo szybko przeszły do kanonu urody, a amerykańskie boginie seksu doczekały się tym samym poważnej konkurencji. ‌Elizabeth Taylor, choć urodziła się w Londynie, bardzo szybko podbiła Hollywood. Śliczna dziewczyna o przeszywającym spojrzeniu, zwana również boginią srebrnego ekranu, wystąpiła w głośnych produkcjach takich jak Kleopatra, Cat on a Hot Tin Roof czy Poskromienie złośnicy. Niekwestionowany sukces przyczynił się do tego, że Taylor jako pierwsza w historii kina otrzymała gażę w wysokości miliona dolarów (za udział w pierwszym z wymienionych filmów). Aktorka żywo udzielała się również w kwestiach społecznych – licytowała swoją biżuterię na rzecz chorych na AIDS, nagłaśniając problem tej choroby na całym świecie. Uwielbiała luksus i majątek, a swoją codzienność ubarwiała kosztownymi gadżetami, stając się jedną z najbardziej znanych celebrytek w ówczesnym Hollywood. W kanon urody reprezentowanej przez Taylor i Hepburn wpisuje się również Vivien Leigh, która zasłynęła jako piękna Scarlett O’Hara w kultowym już Gone with the Wind.
Audrey Hepburn / źródło: Paramount Pictures
Choć na podstawie przywołanych wyżej przykładów widać, że wizerunek wzorcowej kobiety Złotej Ery Hollywood ulegał niemałym zmianom i modyfikacjom na przełomie lat, trudno zaprzeczyć, że każda z nich była pod pewnym względem "produktem" sprawnie działającego systemu. Wamp, chłodna diva, uśmiechnięta blondynka, czy skromna kobieta z klasą – każda z następujących po sobie wersji urody modelowej miała być jedynie podkreśleniem przepychu i perfekcji, jakie za wszelką cenę starało się faworyzować ówczesne Hollywood. Co więcej, idealny wygląd zapewniał zainteresowanie ze strony wytwórni filmowych, a to z kolei oznaczało możliwość szybkiego zdobycia rozgłosu i sławy, bez których życie w tak zwanej Fabryce Snów było w zasadzie niemożliwe. Do pozostałych ikon ekranu można byłoby zaliczyć jeszcze wiele znanych nazwisk: Judy Garland, Barbara Stanwyck, Zsa Zsa Gabor czy Lauren Bacall... Ich twarze na dobre utrwaliły się zarówno w filmach, jak i na gustownych, czarno-białych zdjęciach, gdzie uwieczniono je jako młode, piękne, kobiece i powabne. Szykowne stroje i kostiumy, niebanalne fryzury, wspaniałe makijaże i przede wszystkim wkład pracy specjalistów od wizerunku potrafiły z niemal każdej dziewczyny uczynić piękność najwyższego formatu. W Hollywood nie było bowiem miejsca na przeciętność. I choć te ikony mody i stylu są dziś jedynie chętnie wspominaną przeszłością, a kanony urody kobiecej znacznie się zmieniły, tendencja na idealizowanie gwiazd wydaje się pozostawać dokładnie taka sama.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj