Tan Dun, chiński kompozytor i dyrygent, którego bez wyrzutu sumienia można nazwać Mozartem Naszych Czasów. Z okazji 3. Festiwalu Muzyki Filmowej, gdzie ponownie jest gościem, pragnę przybliżyć tę niezaprzeczalnie wielką postać światowej muzyki.
Przypomnijmy, że 3. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie odbędzie się w dniach 20-22 maja tego roku. Tan Dun będzie gwiazdą pierwszego dnia, gdzie zagra na Błoniach swój wielki koncert.
Duna można określić jednym z najbardziej wszechstronnych muzyków na świecie, któremu od zawsze przyświeca innowacyjność i przełamywanie wszelkich barier pomiędzy muzyką klasyczną, a popularną.
Część filmowa, do której zaraz przejdę, jest zaledwie ułamkiem jego przeogromnej twórczości. Przede wszystkim artysta kocha pewną formę opery – do najbardziej znanych jego dzieł należą m. in. Ghost Opera, Marco Polo czy Tea. Tę ostatnią stworzył wspólnie z Xu Yingiem na ceramikę, kamień i papier.
Są też symfonie, jak np. Heaven Earth Mankind czy słynna YouTube Internet Symphony, którą usłyszymy w maju w Krakowie. Oczywiście są również jego oryginalne projekty, o których nie można zapomnieć – The Map oraz Water Concerto. Pierwszy był zaprezentowany na 2. Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie – była to swoistego rodzaju mapa muzyczna, która rzuciła nas zarówno w starożytność jak i przyszłość muzyki. Muzyka stworzona przez wszystko, co tylko możliwe – mozaikę, ceramikę, liście, kamienie, czy ludzkie organy jak język czy nawet włosy. A Water Concerto to specyficzny projekt stworzony na instrumenty wodne (jak np. Perkusja wodna), które w połączeniu z orkiestrą, tworzyły coś jedynego w swoim rodzaju.
Fanom kina jednak najbardziej znany jest ze swojej twórczości filmowej. Napisał muzykę do bardzo małej ilości filmów, lecz jedna trylogia kung fu jest tutaj najważniejsza. Rok temu mieliśmy okazję uczestniczyć w powalającym koncercie muzyki z oscarowego Przyczajonego Tygrysa, Ukrytego Smoka, podczas którego najbardziej zapadła mi w pamięci oszałamiająca solistka na er-hu, Ma Xiang Hua. Jej gra, ekspresja pełna różnych emocji tak mocno oddziaływały na widza, że trudno było nie wczuć się w dźwięki instrumentu, jak i całej orkiestry. W skład „trylogii kung fu” Tan Duna wchodzą trzy filmy – Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok, Hero oraz The Banquet. Łączy je jeden podstawowy schemat – tragedia miłosna, w której kompozytor się zakochał. Tworząc tę muzykę ustalił sobie pewną prawidłowość, o której mówił w zeszłym roku. Pierwszy obraz miał być na wiolonczelę – grał te partie nadzwyczajny wiolonczelista, Yo Yo Ma, a na koncercie zastąpiła go oszałamiająca wirtuozka na erhu – Ma Xiang-Hua. Drugi zrobił na skrzypce z udziałem między innymi jednego z najwybitniejszych żyjących skrzypków – Itzaka Perlmana, a trzeci na fortepian, gdzie grał jeden z najbardziej zdolnych pianistów na świecie, Lang Lang.
Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok, którego mogliśmy słuchać na poprzednim festiwalu, był zdecydowanie najlepszym koncertem tamtych trzech dni. Muzyka nagrodzona w 2001 roku Oscarem jest czymś nieopisywalnie oszałamiającym i udowadniającym przeciętnemu kinomaniakowi, dlaczego Tan Dun jest wielkim kompozytorem. Całość utrzymana w klimacie Daleko Wschodnim przepełniona jest czymś, co kocham w tym gatunku muzyki – emocjami, które działają na słuchacza jak nic innego w świecie. Jest w tej partyturze coś intrygującego, co sprawia, że za każdym razem, jak ją słyszę, odpływam skupiając się na każdej sekundzie, a na samym koncercie łzy napływały do oczu. Jednym z jasnych punktów albumu są partie solowe światowej sławy wiolonczelisty, Yo Yo Ma. Te dźwięki trzeba usłyszeć kilkakrotnie, by poczuć ich moc, po prostu niesamowite. Orientalnego stylu całej muzyce nadaje użycie azjatyckich instrumentów, jak np. Er-hu, co w połączeniu z orkiestrą daje wielki efekt i niezapomniane emocje przy słuchaniu. Na koncercie, jak już wspomniałem, wszystkie partie na wiolonczelę wykonywała Ma Xiang-Hua. Po koncercie w maju 2009 roku zakochałem się w dźwięku er-hu, który w jej wykonaniu oszałamiał i na zawsze zapadał w pamięć.
W tym roku na 3. Festiwalu Muzyki Filmowej Tan Dun zagra pozostałe części swojej trylogii czyli Hero Concerto i The Banquet Concerto. Koncert muzyki z Hero będzie pierwszym wykonaniem na świecie. A jaka ona jest? W końcu to był jeden z największych światowych hitów kina chińskiego od wielu, wielu lat, więc co Dun zrobił w kolejnej kostiumowej tragedii miłosnej? Przede wszystkim, jak na kontynuacje przystało, słychać w tym elementy podobne do „pierwszej części”, lecz rozwinięte i wzbogacone nowymi aranżacjami oraz tematami. Hero w moim odczuciu jest bardziej stonowany od swojego oscarowego poprzednika – subtelne ilustracje związane z emocjami bohaterów i wydarzeniami na ekranie czy też z takimi podstawowymi uczuciami jak miłość, odwaga czy honor. To wszystko dzięki grze na skrzypcach w wykonaniu genialnego Itzaka Perlmana. Jego gra, jego solowe partie nadają emocji całej tragedii, poruszają każdą struną w słuchaczu, a w połączeniu z orkiestrą, męskim chórem czy azjatyckimi instrumentami (Gugin czy japońskie bębny) daje coś, koło czego nie można przejść obojętnie. Coś, co na Błoniach w maju sprawi, że tysiące słuchaczy z całego świata, będzie mogło przeżyć niesamowitą muzyczną przygodę, o jakiej długo nie zapomni. Wypatruję tego dnia z niecierpliwością, bo wiem, że poruszy mnie jak mało co. Posłuchajcie kilku fragmentów, wczuwając się w te emocje.
Będzie i wielki finał trylogii – The Banquet. Uznanego pianistę, Lang Langa zastąpi na koncercie nasz utalentowany rodak, Leszek Możdżer. Jest to muzyka, która łączy w sobie azjatyckie piękno, urok ukazujący nam stare Chiny z współczesnością, manierą muzyczną zachodu. Głównym bohaterem, jak można się domyśleć, jest fortepian, nadający wspólnie z orkiestrą emocjonalnego kształtu całej partyturze. Słuchając można odczuć pewne zróżnicowanie. Są piękne subtelne tematy oparte czysto na emocjach, ale znajdą się i dynamiczne – w każdych fortepian pełni rolę narratora miłosnej opowieści. Trudno powiedzieć, co zostanie zagrane na koncercie, ale na pewno można spodziewać się również tego zróżnicowania, a także i partii wokalnych, które znajdują się w paru utworach.
Czego przeciętny wielbiciel kina może spodziewać się po koncertach Duna? Na pewno czegoś innego, czegoś pięknego i niezapomnianego. To będzie swoista muzyczna wyprawa, po której każdy powinien stwierdzić, że był świadkiem czegoś fenomenalnego. Muzyka pełna emocji, prawdziwa i praktycznie niespotykana w naszym pięknym kraju. Bez muzyki, bez takich wydarzeń nadających kolorytu w koncertowym kalendarzu słuchacza, świat byłby prawdziwie smutnym miejscem.