Astonishing X-Men w pierwszym tomie działa na zasadzie pewnego paradoksu, bo choć poprzednie wydarzenia związane z wojną X-Men z Inhumans pozwalają na nowe otwarcie, to jednak nowa ekipa składa się z dobrze znanych twarzy i pozwala to na powiązanie całości dobrze znanymi tropami. Mutanci w nietypowym składzie muszą stanąć na przeciwko Amahla Farouka, groźnego przeciwnika, z którym mieli już do czynienia i nie mają powodów, aby wspominać dobrze ich ostatnie spotkanie. Charles Soule zabiera czytelnika w podróż pełną akcji, gdzie walka toczyć się będzie nie tylko w Londynie, ale także w wymiarze astralnym. Czy to zatem wystarczy, aby podjąć rękawice z wcześniejszymi świetnie ocenianymi pomysłami Briana Michaela Bendisa? Już od pierwszych kadrów stajemy do spotkania z nowym/starym zagrożeniem dla drużyny X-Men i całego świata, bo skala tego tomu wcale nie dotyczy tylko wąskiej grupy głównych bohaterów. Wysokie tempo pozwala czytelnikowi od razu wsiąknąć w świat marvelowskich mutantów, a całość prowadzona jest w taki sposób, żeby widowiskowe sceny nie przysłaniały prezentowanej historii. Dużo miejsca poświęca się bohaterom oraz uargumentowania obecności każdego z nich, a skład prezentuje się naprawdę ciekawie. Do Psylocke w Londynie dołączają bowiem Logan, Archangel, Gambit, Phantomex, Rogue, Bishop i Mystique. Napięcie udaje się utrzymać dzięki sprawnie prowadzonej narracji i odpowiednim akcentowaniu wydarzeń zarówno w rzeczywistości jak i wymiarze astralnym. Do tego czuć realne zagrożenie ze strony Farouka, zwanego też Shadow Kingiem, bo powraca pewny siebie i z planem, który może odmienić losy świata.
Marvel Now
Największą zaletą takiego sposobu prowadzenia narracji przez Charles Soule jest zaspokojenie u czytelnika nie tylko potrzeby wartkiej akcji, ale także chęci lepszego poznania bohaterów lub pogłębienia wiedzy na temat ich relacji. W tomie dużo się dzieje i czytelnik trzymany jest w napięciu, ale scenarzysta poświęca też dużo miejsca na skomplikowane zażyłości między postaciami. W kilku miejscach pojawia się zadyszka i dość skrótowo traktowane jest choćby napięcie pomiędzy Rogue i Gambitem lub pojawienie się Mystique, którą bohaterowie akceptują nadzwyczaj szybko. Co jednak znaczące dla nowych czytelników, to staranność w prezentowaniu ekspozycji i stopniowego wprowadzania w świat przedstawiony. Tylko momentami staje się to wymuszone lub niepotrzebne, ale oceniając pod tym względem całość, wiele uwagi poświęcono temu, aby satysfakcję poczuli zarówno nowi, jak i wierni czytelnicy.
Podobać się może także tonacja pierwszego tomu, gdzie Soule nie sili się na tani humor i całość cechuje nieco poważniejszy klimat - momentów przełamujących napięcie jednak nie brakuje. Duża w tym zasługa dobranych postaci, bo każdy z nich wydaje się być równie ciekawy i to daje dobrą perspektywę na przyszłość. Dzięki temu nie przeszkadza nawet zmiana stylów graficznych, za które odpowiadają Jim Cheung, Mike Deodato, Ed McGuinness, Carlos Pacheco, Ramon Rosanas i Mike Del Mundo. Pod tym względem Astonishing X-Men jest tylko solidne, ale historia nie traci na atrakcyjności, zatem nie jest to żadną przeszkodą. Pierwszy tom z serii budzi w czytelniku spore oczekiwania na przyszłość choćby ze względu na zakończenie, które może otworzyć X-Men na nowe i nieco świeższe przygody. Po fantastycznych All-New X-Men i Uncanny X-Men od Bendisa, poprzeczka jest zawieszona naprawdę wysoko. Po pierwszym tomie za wcześnie na wyrokowanie, jak poradzi sobie historia zaczęta przez Soule'a, ale prezentuje się na tyle ciekawie, że warto dać tej serii szansę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj