Balerina to kanadyjsko-francuski film animowany o dziewczynie podążającej za marzeniami. Okazuje się, że animacja o baletnicy nie musi być przeznaczona tylko dla 5-letnich dziewczynek.
Mamy do czynienia z historią dość oczywistą, która jest nam już znana dzięki zwiastunowi. Taka opowieść od zera do bohatera w świecie XIX-wiecznego baletu w Paryżu. Drzemie w tym wszystkim duch
Rocky'ego i innych tego typu filmów, gdzie postać musi trenować, by ostatecznie pokonać rywala. Nie brak tu nawet inspiracji Kopciuszkiem. I śmiało można powiedzieć, że
Ballerina pod tym względem niczym się nie wyróżnia. Historia jest prosta, doskonale znamy każdy jej kolejny etap, aż do wielkiego finału z happy endem. Zdaję sobie sprawę, że schematyczność może stanowić problem dla niektórych widzów, bo ta animacja niczym nie zaskoczy, ale jednocześnie to wszystko ogląda się nadzwyczaj dobrze, bo twórcy doskonale wiedzą, jak bawić się schematami, by nie było to nudne i oklepane.
Trudno odmówić tej animacji uroku budowanego przez przepiękny klimat XIX-wiecznego Paryża. Świetnie odtworzono magię miasta, jego wygląd i różne charakterystyczne elementy epoki. Duże brawa dla twórców, którzy potrafili stworzyć naprawdę ładny, wizualny styl cieszący oko. Nic tutaj szczególnie nie odstępuje od hollywoodzkich animacji.
Słyszałem głosy, że tematyka baletowa będzie idealna dla małych dziewczynek. I nie wątpię, ale dorośli również mogą czerpać z tego przyjemność. Całość przedstawiona jest w lekki i zabawny sposób, dzięki czemu wszelkie elementy związane z baletem mogą się podobać, bo angażują i nie ma opcji, by w jakiś sposób nudziły.
Wiele mankamentów jest nadrabianych przez jedną z najważniejszych zalet każdego filmu
– serce, a te tutaj jest na właściwym miejscu. Twórcy w prosty sposób potrafią wywołać emocje, ale nie oszukują przy tym, opierając się na sprawdzonych, ale szczerych zagraniach. Dlatego też, gdy Felicia uczy się poszczególnych sekwencji tanecznych czy wojuje ze swoją rywalką, to potrafi emocjonować w sposób, jakiego nie oczekiwałem. To jest taki element filmu, który jest w stanie zniwelować wiele wad, by seans przebiegał przyjemnie. Szczególnie, że mamy tutaj także sympatycznych bohaterów, których relacje, choć również oczywiste, są dobrze nakreślone i buduję tę emocjonalną sferę.
Mam jedynie problem z końcową sekwencją związaną z czarnym charakterem. Jest jakby wyjęta z innej bajki, totalnie przesadzona i niepotrzebna. To krótka scena, a potrafi wywołać niesmak, bo nie wpisuje się w klimat całego filmu
Ballerina. Pomijając ten drobiazg, jest to naprawdę zaskoczenie, bo nie spodziewałem się przyjemnej, uniwersalnej rozrywki po takiej animacji.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości kina Helios w Gdyni
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h