W nowych odcinkach serialu Chainsaw Man nie brakowało napięcia, ciekawych wątków, posoki oraz obrzydliwych motywów. To anime jest naprawdę specyficznym i oryginalnym tworem!
Wszystkie wydarzenia szóstego odcinka Chainsaw Man rozgrywały się w hotelu, w którym utknęli bohaterowie za sprawą mocy demona. To był ciekawy motyw, ponieważ byli zamknięci w obrębie kilku pokojów i korytarza, dlatego odczuwało się klaustrofobiczną atmosferę. To uczucie potęgowały też specyficzne ujęcia oraz wzmagające się w Kobeni przerażenie. Od początku można było odnieść wrażenie, że ta dziewczyna nie nadaje się na łowczynię demonów. Jej strach i szaleństwo w oczach, gdy groziła nożem Denjiemu, a potem Power i Araiemu wyglądał wręcz groteskowo na tle jej towarzyszy, którzy byli całkowicie opanowani. Niektórzy byli aż za spokojni, jak główny bohater, który postanowił się przespać, co śmieszyło. Kobeni to jednak tragikomiczna postać. Okazało się, że została zmuszona przez rodziców do pracy jako łowca, aby zapewnić bratu wykształcenie. Budziła rozbawienie, ale też współczucie.
Epizod był niemal pozbawiony akcji, ponieważ sporo czasu poświęcono retrospekcjom Himeno i Akiego. Wyjaśniło się, dlaczego bohater pali papierosy. Ciekawy był wątek, w którym Himeno została spoliczkowana przez dziewczynę jej partnera, który zginął na służbie. Sposób rewanżu Akiego był iście nietypowy i nieoczekiwany. Nie były to zbyt interesujące flashbacki, ale pozwalały lepiej poznać tę dwójkę postaci oraz ich bliską relację. Dzięki tej silnej więzi zrozumiały był jej kategoryczny sprzeciw wobec użycia miecza przez Akiego, co skróciłby mu życie.
Końcówka odcinka w końcu nabrała tempa, gdy demon zaczął rosnąć pod wpływem silnego strachu Kobeni, a korytarz zaczął się obracać. To było niespodziewane i upiorne. A poza tym nie było to łatwe do zanimowania, ale studio MAPPA poradziło sobie znakomicie, aby widzowie dobrze zorientowali się w sytuacji, która stawała się coraz bardziej napięta. Mógł się podobać też kadr, w którym Aki obronił Denjiego przed szaleńczym atakiem Kobeni. Jego argumentacja nie zaskakiwała, ale pomoc Power w zatamowaniu krwotoku, a także poświęcenie się głównego bohatera, aby wszystkich uratować, już tak.
Dopiero w siódmym epizodzie zobaczyliśmy, jak Denji zamienił się w Chainsaw Mana. Trzeba przyznać, że animacja wyglądała świetnie. Szczególnie że te piły łańcuchowe nie jest łatwo narysować, aby bohater prezentował się efektownie i to jeszcze w ruchu. Nie zabrakło szaleństwa w zachowaniu Denjiego, który musiał się namęczyć, aby pokonać w końcu tego przerażającego demona. Szkoda tylko, że walka skończyła się tak beznamiętnie. Zabrakło postawienia kropki nad i lub spektakularnego ostatecznego uderzenia.
Jak w każdym odcinku pojawiły się kolejne retrospekcje. Też nie dowiedzieliśmy się niczego rewolucyjnego z nich, ale podkreślono po raz kolejny, że najlepsi łowcy demonów to tacy, którzy mają nie po kolei w głowie. Słyszeliśmy to już z ust Himeno, ale ponownie powiedział to też enigmatyczny Kishibe. Ten bohater intryguje swoją ponurością i stoickim spokojem, do której idealnie pasuje głos Kenjiro Tsudy.
W drugiej części siódmego odcinka historia znowu obrała dziwaczny kierunek. Choć wspólny posiłek łowców przebiegał w miłej atmosferze, że nawet Kobeni zyskała nieco sympatii, to zakończył się totalną katastrofą dla Denjiego. Raczej nie tak sobie wyobrażał swój pierwszy pocałunek i to jeszcze na oczach Makimy, a na pewno nie spodziewali się takiego przebiegu wydarzeń widzowie. Nawet jeśli studio MAPPA postanowiło ocenzurować tę obrzydliwą scenę to i tak nic to nie dało, skoro wiernie przedstawili ten wątek. Anime osiągnęło to samo, co twórca mangi Tatsuki Fujimoto, który lubi prowokować czytelników – motyw zszokował i zdegustował. I podobnie, jak w przypadku Kobeni możemy mówić o tragikomiczności postaci Denjiego, który znowu osiągnął swój cel, ale nie tak sobie wyobrażał spełnienie marzenia. Chłopak nie ma szczęścia do kobiet, mimo że w końcówce nie zabrakło pikanterii. Anime zaserwowało cliffhanger, który sugeruje, że bohater spędzi namiętną noc z Kobeni, ale o tym przekonamy się dopiero za tydzień.
Te dwa odcinki udowodniły, że to jest jedyne w swoim rodzaju anime dla dorosłych, które nie podąża utartymi ścieżkami. Nie trzyma się schematów i dodaje do tego szczyptę humoru – np. Power, która wymyśliła sposób na zdobycie nagrody Nobla. Wątek hotelu był pomysłowy, a studio MAPPA zapewniło mu odpowiedni klimat i trochę grozy za sprawą demona i morza posoki. Wizualnie serial prezentuje się wspaniale – to sama przyjemność dla oka. A historia staje się coraz ciekawsza za sprawą konsekwentnego rozwijania tych niejednoznacznych i specyficznych postaci, które wywołują różne emocje. Obok tego anime nie da się przejść obojętnie, a prawdziwa psychologiczna zabawa się dopiero rozpoczyna!