Nandor, Laszlo i Nadja wpadają na kolejny plan zapanowania nad ludzkością. Postanawiają połączyć siły z Simonem, wpływowym wampirem władającym Manhattanem. W tym celu nasi krwiopijcy udają się do nocnego klubu należącego do ich potencjalnego sprzymierzeńca. Jednak wieczór nie przebiega po ich myśli, głównie przez kapelusz należący do Laszlo. Wampir postanawia innym razem udać się do nowego sąsiada naszych bohaterów, aby ugasić swoje pragnienie. Niestety jego plan spala na panewce i reszta jego współlokatorów musi go ratować z rąk hycla. W tym czasie Nadja spotyka się z Jeffem, nowym wcieleniem swojego byłego kochanka. Twórcy serialu przyzwyczaili nas do oryginalnego i przede wszystkim bawiącego do łez humoru i po raz kolejny udowadniają, że nie zamierzają spuszczać z tonu. Świetnie grają ze stereotypem wampira w popkulturze kreując gagi, które widzimy na ekranie. Wywracają przy tym do góry nogami utarte schematy, z którymi mamy do czynienia w kinie i telewizji. Bardzo podobały mi się sceny, w których ukazany został sposób w jaki krwiopijcy muszą dostać się do danego pomieszczenia. To wszystko jest genialne w swojej prostocie a scenarzyści potrafią wycisnąć maksimum nawet z bardzo kameralnych, małych gestów jak choćby wypowiedzenie zwykłego słowa przepraszam. Twórcy bawią się tą konwencja i to widać na każdym kroku. Zdecydowanie najbardziej zabawnym elementem tych odcinków była próba wydostania Laszlo ze schroniska dla zwierząt. Scenarzyści zaprezentowali nam tutaj minimalistyczną, wykręconą, ale przy tym również bardzo śmieszną wersję heist movie. Prawdziwą perełką jest tutaj scena, w której Nandor próbuje uwolnić Laszlo zmieniony w psa na zasadzie konia trojańskiego, jednak daje się zamknąć w klatce i sam potrzebuje pomocy. Tak naprawdę każdy element tego wątku, począwszy od dostania się Laszlo w ręce hycla do uwolnienia bohaterów przez Nadję to prawdziwy festiwal zabawnych gagów. Wątek w klubie Simona powiązany z aspektem dotyczącym kapelusza Laszlo również nie ustępował kroku. Pomysł historii o przeklętym nakryciu głowy stworzonym z wiedźmy to prawdziwy kunszt kreatywnej roboty. A już poprowadzenie tego wątku odbyło się naprawdę znakomicie wprowadzając element slapsticku do serialu. Widać, że twórcy eksperymentują z każdym rodzajem rozbawiania widza i w tym momencie muszę  przyznać, że każda konwencja, za którą się biorą okazuje się sukcesem na ekranie. Do tej pory slapstick nie był elementem wykorzystanym w produkcji FX, ale szczerze mówiąc czekałem aż zostanie on wykorzystany w serialu, ponieważ znakomicie pasuje do konwencji zaproponowanej przez twórców. I okazało się, że tak jest. Kolejne, coraz to dziwniejsze sytuacje, w które wpada w odcinku Laszlo sprawiały, że szeroko się uśmiechnąłem. Tutaj również twórcy nie silili się na jakieś nie wiadomo jak skomplikowane formy slapstickowego rzemiosła, ale zawsze trafiali w punkt jak w tym momencie, gdy Simon spalił swój klub, po tym jak założył kapelusz. Maksimum efektu osiągnięte bez silenia się na nie wymuszony, wykwintny sposób żartowania. O to chodzi. Bardzo dobrze oglądało mi się również wątek romansu Nadji i Jeffa. Świetnym pomysłem było obudzić w mężczyźnie jego poprzednie wcielenia, w których kochała się wampirzyca. To pozostawiło pole do popisu dla Jake'a McDormana, który wciela się w postać ukochanego bohaterki. Aktor , który ukazuje kolejne oblicza swojej osobowości dobrze poradził sobie z tym aktorskim zadaniem tworząc bardzo zabawną kreację swoim przejaskrawionym zachowaniem. Doskonale wsparła go Natasia Demetriou, która po raz kolejny fantastycznie zaprezentowała się w roli Nadji. Aktorka nie chce bawić widza na siłę, robi to raczej w lekki, niewymuszony sposób, zachowując balans między powagą swojej bohaterki a jej humorystycznym obliczem. Jedynym zgrzytem w nowych odcinkach jest dla mnie wątek Jenny, młodej dziewczyny, którą Nadja zamieniła w wampirzycę. Twórcy pokazali jej finalną metamorfozę na początku epizodu i pozostawili nas bez dalszego ciągu tego aspektu fabularnego. Zapewne to się zmieni w kolejnych odcinkach, jednak taka wstawka niekoniecznie była potrzebna w tych epizodach. Jednak to tylko mały mankament. Nowe odcinki Co robimy w ukryciu utrzymują bardzo dobry poziom poprzedników. Świetny humor, bardzo dobre aktorstwo i ciekawe pomysły fabularne twórców. Czekam na więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj