"Czas bohaterów" niósł ze sobą potencjał na dobre kino osadzone w realiach II wojny światowej, które nie potrzebuje dużego budżetu, aby opowiedzieć ciekawą historię. Przyznać trzeba, że od początku potrafi zainteresować i nawet trzymać w napięciu przez dłuższy czas.
Niestety, jest to zarazem film strasznie nierówny. Wyśmienite sceny akcji z udziłem komandosów mieszają się z kompletnie niedorzecznymi rozwiązaniami scenariuszowymi, które nie mają zbyt wiele wspólnego z realizmem czasów II wojny światowej. Weźmy za przykład scenę z wieśniakiem i jego rodziną, który z niewiadomych przyczyn mówi nazistom, że nie widzieli brytyjskich żołnierzy. Zrozumiałbym, gdyby ten człowiek miał poświęcić własne życie dla kompletnie obcych mu ludzi, ale nie przekonam się do tego, że godzi się na śmierć całej swojej rodziny. Każdy w takiej sytuacji złamałby się i wyjawił prawdę tylko po to, aby inni przeżyli, nawet jeśli sam miałby zginąć.
Samo przedstawienie nazistów również nie zachwyca. Współcześnie tworzone są filmy, które na siłę próbują wybielać Niemców z okresu II Wojny Światowej, ale "Czas bohaterów" jest tego kompletnym przeciwieństwem, popadając w kompletną skrajność. Zamiast pokazać nazistów w sposób prawdziwy i rzetelny - byli źli, zabijali, ale pomimo wszystko byli także żołnierzami wykonującymi rozkazy - przedstawiają nam komiksową karykaturę, która w efekcie żenuje i śmieszy, zamiast wzbudzać strach. Jedyny plus za to, że Niemcy i Norwegowie mówią w rodzimym języku, a nie jak to z reguły ma miejsce, po angielsku.
Nie udało się również ukazanie szkolenia komandosów. Powinny być to sceny pozwalające nam lepiej poznać grupę bohaterów, nawiązać z nimi emocjonalną więź, by później podczas niebezpiecznej akcji im kibicować i przeżywać, jeśli coś im się stanie. O czymś takim możemy zapomnieć - ciężko jest poczuć cokolwiek wobec grupy żołnierzy, którzy giną podczas misji. Brakuje tej podbudowy, którą mogliśmy chociażby oglądać w "Parszywej dwunastce".
Pozytywem "Czasu bohaterów" jest przyzwoita narracja, która nie pozwala nam się nudzić. Jest interesująco, a sama akcja potrafi przykuć do ekranu, dając kawał niezłej rozrywki. Epizod w postaci polskiej aktorki - Izabeli Miko może wywołać mieszane uczucia, gdyż obecność tak wątłego dziewczęcia psuje wrażenie i wydaje się wymuszona.
Kompletnym nieporozumieniem, które psuje jakiekolwiek pozytywne wrażenie "Czasu bohaterów" jest jego zakończenie. Odnoszę wrażenie, że twórcy mieli pomysł i budżet na sceny walk z Niemcami za wyjątkiem tej końcowej, w której jakby nagle skończyły im się środki. Pokazanie zaledwie kilka sekund później, jak bohaterowie, którzy przeżyli walkę, docierają bez prowiantu piechotą do granicy ze Szwecją, przekracza wszelkie granice dobrego smaku i logiki.
"Czas bohaterów" jest filmem przeciętnym, któremu nawet obecność Seana Beana nie pomaga wznieść się na wyżyny. Ciekawa tematyka, w miarę poprawnie przedstawiona, potrafi zainteresować i zapewnić rozrywkę na raz, ale tragiczna końcówka filmu sprawia, że nie ma się ochoty na ponowny seans.
Ocena: 5/10
Reżyseria: Adrian Vitoria
Tytuł oryginału: Age of heroes
Czas trwania: 01:30:00
Dźwięk: polski 2.0 Dolby Digital lub angielski 2.0 Dolby Digital
Format: 16:9
Scenariusz: Ed Scates, Adrian Vitoria
Występują: Sean Bean, Guy Burnet, Danny Dyer, James D'Arcy, Aksel Hennie, Izabella Miko, Ewan Ross
Dystrybucja: CDProjekt
Napisy: polskie