Wszystkie wątki się mieszają, tworząc jedną emocjonującą całość. Janek dowiaduje się, że Lenę mają wywieźć do Rzeszy. Decyduje się przystać na propozycję Rainera i sprawdzać fałszywe dokumenty handlowe. Po przewiezieniu do archiwum zabija dwóch strażników i ucieka. Nowy pomagier Rainera jest głupcem i stawia dwóch nierozważnych ludzi do pilnowania doświadczonego żołnierza polski podziemnej.
[image-browser playlist="606859" suggest=""]fot. Monika Zielska, ©TVP 2011
Cierpienia ciężarnej Leny wzbudzają sympatię u widzów. Kompletne przeciwieństwo wiecznie cierpiącej Wandy. Może dlatego, że nie było to nachalne i bardziej wiarygodne? Już wcześniej wskazywałem kompletną głupotę, jaką było wysyłanie panny w 8-9 miesiącu ciąży do Rzeszy z misją. Ja wiem, że ten serial jest fikcją, ale można by nie przesadzać. Przez to cały wątek pojmania Leny traci na atrakcyjności. Nie jestem także przekonany co do jej lojalności - każda bojowniczka o wolność raczej w tej chwili myślałaby, jak uratować dziecko. Z drugiej strony to ta sama kobieta, która narażała zdrowie tegoż dziecka wyruszając w długą podróż.
Na razie nie ma planu odbicia Leny, ale jest akcja zniszczenia Sowietów i pozbycia się Osmańskiej. Michał znajduje mikrofilm w wielkim symbolu miłości swojej Karoliny - obrazie, który mu podarowała. To tylko dowód na to, że tak mocno go kochała, jak mocno bili Janka podczas tortur u Rainera.
[image-browser playlist="606860" suggest=""]fot. Monika Zielska, ©TVP 2011
Sama akcja ataku na Sowietów była dobra, efektowna, ale wszystko udało się bohaterom zbyt łatwo. Mamy tutaj tajną placówkę szpiegów, a dają się podejść jak nowicjusze. Brak pomysłów scenarzystów do delikatnego uwiarygodnienia sytuacji? Poza tym, rozczarowałem się postacią Dykowa. Jest to kompletne marnotrawstwo Roberta Gonery, który pojawił się w kilku odcinkach i nie wniósł zupełnie nic ciekawego do serialu. Najwięcej emocji podczas akcji towarzyszyło ucieczce Osmańskiej. Z napięciem oczekiwało się sceny, gdy ją w końcu ubiją. Michał się zawahał, ale nie ma jak braterska miłość, więc Władek precyzyjnym strzałem zabił Osmańską. Ponadto na akcję pojechał Romek - miło dla odmiany zobaczyć go w działaniu, ponieważ te ciągłe zamknięcie i romansowanie robiło się nudne.
Dr Konarska ma problemy, więc poprosiła dr. Otto o pomoc. Dobry Niemiec dostarczył wiadomość podziemiu i wszystko wskazuje na to, że będziemy mieć emocjonujący finał sezonu - odbicie matki i atak na Fischera. Chyba że przeszkodzi w tym Rainer, który został wezwany do Rzeszy, gdzie prowadzone jest wewnętrzne śledztwo w sprawie złota.
Odcinek dobry, ale nie pozbawiony rażących błędów. Czasem żałuję, że ten serial ma tak niski budżet, ponieważ można by za umiarkowane pieniądze udoskonalić tę produkcję, co wpłynęłoby pozytywnie na jej jakość. Twórcy ponownie zaskoczyli, atakując nas soczystymi wulgaryzmami. 12. odcinek 4. sezonu "Czasu honoru" opiewał w dużą ilość akcji i tak powinno być zawsze.
Ocena: 7/10