Akcja recenzowanego dzieła rozpoczyna się w 2075 roku. W świecie przedstawionym na łamach komiksu dominuje prawo silniejszego, a rozwarstwienie i nierówności społeczne są jeszcze bardziej  widoczne. Na Ziemi niepodzielnie rządzą niemal nieśmiertelne jednostki, które za grube miliony funtów poddały się skomplikowanemu zabiegowi odmładzającemu. Lek na wieczność został odkryty przez wybitnego wizjonera i naukowca, Lorda Stilemana. Stileman to nie tylko jeden z najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi na planecie, ale także najdłużej żyjący człowiek. Warto wspomnień, że zabiegu należy dokonywać co dziesięć lat, przez co uzależnienie od eksperymentu naukowca i jego osoby jest znacznie większe. Pacjent do tego może wybrać sobie wiek, w którym chce się „odrodzić”, przez co większość stulatków posiada ciała dobrze wyglądających trzydziestolatków. W tym właśnie iście barbarzyńskim świecie funkcjonuje niejaki Dallas Barr – ponad stu trzydziestoletni staruszek w ciele młodego mężczyzny, drugi z najstarszych ludzi na świecie, człowiek od czarnej roboty i zadań niemożliwych. Protagonista serii podejmie się każdej misji, aby tylko przedłużyć swe nędzne życie o kolejne dziesięć lat. W chwilach desperacji zwraca się o pomoc do samego diabła (vide: Stilemana), który darzy go wielką sympatią. Można nawet powiedzieć, że dwaj wiekowi mężczyźni, w mocno wypaczony sposób, przyjaźnią się ze sobą. Niestety największą bolączką rzeczonego woluminu jest właśnie kreacja głównego bohatera, który jest nośnikiem większości negatywnych cech współczesnego człowieka. Jest bezduszny, wyzuty z emocji, pozbawiony skrupułów, uczuć wyższych oraz sentymentów. Nie przywiązuje się przy tym do ludzi, których traktuje dość przedmiotowo. W jednym z rozdziałów pojawia się nawet jego córka, z którą nie wiąże go żadna emocjonalna więź. To typ prawdziwego macho, hedonista i skuteczny agent formatu Bonda czy Borne’a. Trudno identyfikować się z takim bohaterem, współczuć mu czy kibicować.
Źródło: Świat Komiksu
Na szczęście znacznie lepiej prezentuje się konstrukcja zastanej rzeczywistości, podziały społeczne, oryginalne kasty i społeczności. Nie wszyscy ludzie są zafascynowani kuracją odmładzającą Stilemana – wiele osób niezgadzających się z nowym trendem osiedliło się w bazach na Księżycu, wyznając przy tym uniwersalne wartości, jakże niepopularne w świecie niedalekiej przyszłości. Bioinżynieria i cybernetyka stały się jednymi z najprężniej rozwijających się nauk, a za sprawą androidów najnowszej technologii Ziemianie zaczęli podbój Marsa. Marvano i Joe Haldeman poruszają tutaj także problematykę przeludnienia rodzimej planety, kwestie ekologiczne i ekonomiczne, polityczne gry oraz wojenne traumy i rewolucyjne zapędy. 
Słowa uznania dla Marvano za widowiskową oprawę graficzną niniejszego komiksu. Belg udowadnia, że jest jednym z najlepszych frankofońskich rysowników, którego znakiem rozpoznawalnym jest niebywale realistyczna, estetyczna kreska. Marvano w pełen maestrii  sposób naszkicował futurystyczne metropolie, nowinki technologiczne oraz zmyślne pojazdy i zapierające dech w piersiach kosmiczne scenografie. Na koniec wisienka na torcie, czyli zniewalający wizerunek danych postaci, zwłaszcza hojnie obdarzonych kobiet czy posiadającego cybernetyczne wszczepy rosyjskiego agenta Nikołaja. Pod względem graficznym recenzowany album prezentuje się wprost wyśmienicie, znacznie podnosząc końcową ocenę Dallasa Barra.   Rzeczony komiks to smakowite połączenie opowieści science fiction, powieści awanturniczej i sensacyjnej, soczystego thrillera z mocnym akcentem politycznym i socjologicznym. Dobrze poprowadzona, rozgrywająca się na przestrzeni lat historia desperata walczącego o dalszą egzystencję w świecie pozornego szczęścia i ładu. Ważny traktat odnośnie nieśmiertelności i konsekwencji medycznych eksperymentów.    
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj