Reżyser w swoim najnowszym dziele stworzył obraz wyjątkowy skierowany przede wszystkim do wielbicieli ambitnego kina zmuszającego do myślenia. Nie jest to film prosty - wymaga od oglądającego maksymalnego skupienia na każdym kadrze, aby zrozumieć przesłanie reżysera.
[image-browser playlist="605301" suggest=""]©2011 Monolith Video
Film nie ma fabuły w normalnym tego słowa znaczeniu - bohaterem jest Jack, który mieszka z dwoma braćmi i rodzicami. Wydaje się, że gdy poznajemy go jako dorosłego mężczyznę (Sean Penn) to dalsza część obrazu to są strzępki wspomnień z jego dzieciństwa. Jack dowiaduje się, że jego brat zginął, co zmusza go do przypomnienia sobie dobrych chwil i zadania podstawowego pytania o sens życia i śmierci. Nie ma tu normalnej opowieści, mającej tradycyjny dosłowny sens. Wszystko, co widzimy to strzępki wspomnień Jacka z okresu jego dzieciństwa - wydają się to sceny chaotyczne i niezbyt powiązane ze sobą, ale głębiej im się przyglądając, dają szerszy obraz jego przeszłości. Narracja również nie jest w żadnym razie liniowa - reżyser ciągle skacze w czasie prezentując nam różne sceny z życia Jacka.
Największym atutem tego filmu jest Emmanuel Lubezki - operator, którego pracę można ocenić jednym słowem: arcydzieło. Kadry emanują pięknem, doskonałością i oryginalnością. Zdjęcia zawsze były atutem filmów Malicka, a ten film tylko to potwierdza. W wielu intymnych scenach wspaniale podkreślają drobne, emocjonalne niuanse. To bezapelacyjnie najlepsze zdjęcia 2011 roku. Malick często opiera te kadry jedynie na muzyce - bez dialogów - tutaj Alexandre Desplat stworzył wyjątkową partyturę, która doskonale współgra z obrazami operatora. Działa na emocje i wpływa pozytywnie na piękno.
[image-browser playlist="605302" suggest=""]©2011 Monolith Video
"Drzewo życia" jest historią, którą nie należy traktować dosłownie. Reżyser pokazuje nam podstawowe schematy życia od początków stworzenia świata (jeden z pierwszych kilkunastominutowych aktów pokazuje to w przepiękny sposób), przez przygodę dinozaura, aż do historii rodziny Jacka. Tutaj właśnie widzimy największą alegorię życia, które pokazuje jego początkową niewinność, piękno, które dojrzewa - wszystko ukazane na przykładzie jednego chłopca. Bunt przeciwko despotycznemu ojcu, zainteresowanie płcią przeciwną, a ostatecznie poznanie smutku i śmierci.
Malick wykorzystuje charakterystyczną narracją z offu, by zadawać pytania o sens życia, istnienie wiary i Boga. Czasem można odnieść wrażenie, że skierowane są właśnie do Boga, a czasem, że do widza, który ma także się nad tym zastanowić. Duża część tego obrazu jest oparta na symbolice, która ma nam sugerować podstawowe odpowiedzi na te pytania. Takich obrazów w filmie jest dość dużo, więc lepiej można zrozumieć "Drzewo życia" dopiero z każdym kolejnym seansem, gdzie wszystko staje się jaśniejsze.
Nie zapominajmy, że cały ten spektakl byłby niczym bez aktorów. Brad Pitt ponownie pokazuje się z jak najlepszej strony - jego kreacja despotycznego ojca jest bardzo wiarygodna i dwuznaczna. Czasem odnosiłem wrażenie, że Malick chciał poprzez tę postać symbolizować despotycznego Boga z czasów Starego Testamentu. Wystąpiła tutaj także Jessica Chastain w roli jego małżonki, która podąża drogą natury - jest jego kompletnym przeciwieństwem - spokojna stonowana, uosobienie dobroci. Czy reżyser chciał przez te postaci pokazać odwieczną ludzką rywalizację? Postać ojca uosabia wszelkie religie, której prawa każdy wierzący bierze za pewnik, a postać matki to natura, nauka, ewolucja, która według naukowców stoi w sprzeczności z aspektem ogrodu Edenu. Takich interpretacji w tym filmie można znaleźć bardzo dużo. Para aktorów spisała się świetnie, ale i pozostała część obsady również zagrała na wysokim poziomie.
[image-browser playlist="605303" suggest=""]©2011 Monolith Video
Film ma przesłanie, które jest niespotykane we współczesnym kinie. W jednej z końcowych scen wypowiada je postać Chastain, twierdząc, że życie bez miłości jest tylko przemijaniem. Potwierdza to postać Pitta, który twierdził, że nic w życiu nie osiągnął, gdyż nie było w tym miłości.
"Drzewo życia" jest skierowane do widzów, którzy lubią bardzo zawiłe ambitne kino oparte na symbolice. Obraz przepełniony przepięknymi kadrami zmusza do myślenia i analizy tego, co chciał przedstawić reżyser. Trudno rzetelnie ocenić taki film - na pewno można rzec, że jest to jedna z bardziej wyjątkowych produkcji ostatnich lat. Czy jest to arcydzieło? Okaże się za kilkanaście lat.