Gord to mieszanka gatunkowa, w której rozbudowa bazy łączy się z przygodą i walką o przetrwanie. W jakimś stopniu przypomina kultowych Settlersów, ale wychodzi ponad utarte schematy. Podstawa jest taka sama – budowa bazy, zbieranie surowców i przetrwanie. Dostajemy jednak jeden niespodziewany element, bo nie tworzymy mieszkań dla naszych osadników. Oni żyją tam, gdzie pracują; jest to więc połączone. To ciekawe i  – biorąc pod uwagę trochę ograniczony teren budowy – nawet wskazane. W tym przypadku naszą granicą jest palisada. Możemy ją rozbudowywać bez ograniczeń, ale to właśnie ona determinuje określone decyzje podczas rozgrywki.  To, co wyróżnia tę grę na tle konkurencyjnych tytułów, to stan psychiczny naszych ludzików. Musimy o niego dbać tak samo, jak o pożywienie czy wiarę. Jeśli określona wartość spadnie, nasi mieszkańcy oszaleją i po prostu uciekną. Tak samo musimy dbać o ich zdrowie, bo pojawiają się choroby, które mogą przetrzebić ich szeregi. Mamy do tych rzeczy odpowiednie narzędzia – działają one intuicyjnie i są jasno objaśnione. To takie dodatkowe wyzwanie, które wyróżnia tę grę na tle wielu innych tytułów.
fot. materiały prasowe
+4 więcej
Jednak najważniejszy jest klimat. Twórcy pełnymi garściami czerpią ze słowiańskiego folkloru. Są więc rozmaite stwory, które spotykamy podczas eksploracji mapki, najazdy dzikich ludzi i wielkie zagrożenia zwane horrorami. Te ostatnie są szczególnie ciekawe – to wielkie, nadnaturalne bestie, które wymuszają na nas różne decyzje. Przykład: monstrum chce ofiary z dziecka. Co robimy?  Bierzemy małoletniego mieszkańca, wysyłamy go ciemnym lasem do potwora i obserwujemy, jak ten go pożera. I wtedy nadchodzi spokój. To też pokazuje, z jakimi decyzjami wiąże się ten słowiański klimat. Jak gramy w kampanię, mamy solidnie przedstawioną fabułę z tym związaną. A do tego – z uwagi na wspomnianą wcześniej wiarę – wchodzą w grę czary, które w kluczowych momentach mogą przeważyć szalę zwycięstwa. Wieloczynnikowy rozwój bazy to frajda, bo musimy pamiętać o naprawdę wielu aspektach. Sam rozwój naszej bazy jest równie ciekawy, bo – jak już wspomniałem – skupiamy się nie tylko na aspektach czysto fizycznych, ale też na ogólnym stanie psychicznym osady oraz wierze. To z czasem pozwala wejść na nowy poziom i odblokowywać dodatkowe budynki i możliwości, a także rozbudowywać te rzeczy, które mamy zbudowane. Po godzinach rozgrywki można jednak dojść do wniosku, że tego wszystkiego powinno być więcej. Czuć niedosyt w porównaniu do innych gier oraz pewną monotonię w kwestii budowli. Jasne, są tutaj fajne rozwiązania, ale potencjał był o wiele większy. Jednak gameplay jest na tyle różnorodny i interesujący, że trudno narzekać na nudę. Zwłaszcza w kampanii, która powoli i stopniowo daje nam nowe możliwości – pozwala uczyć się mechaniki i odkrywać nowości. To w swobodnej grze nie jest tak dobre, bo później wkrada się brak większych wyzwań. Mimo że poziom trudności jest na tyle dobrze dopracowany pod kątem sztucznej inteligencji, że łatwo nie jest. Zwłaszcza w kwestii rozbudowy i poszukiwania surowców – jedzenie i drewno nie sprawiają kłopotu, ale już złoto czy żelazo trudniej znaleźć i bezpiecznie ogarnąć. Gord na pewno jest grą ładną dla oka. Nie ma tu może jakichś fajerwerków, ale to kompletnie nie przeszkadza. Wszystko jest estetycznie zaprezentowane i – w odróżnieniu od niektórych podobnych gier – wizualnie nie robi wrażenia przestarzałego czy taniego. Warto też zaznaczyć, że muzyka kapitalnie buduje klimat, bo wpisana jest we wspomnianą słowiańskość. Gord to całkiem dobra gra dla wielbicieli gatunku, która zapewni niezłą rozrywkę na naprawdę wiele godzin. Jest tutaj mnóstwo ciekawych i nowych pomysłów oraz klimat fantasy – tak solidnie połączony z całą rozgrywką, że trudno się od niej oderwać. Choć czuć, że był potencjał na większą rozbudowę tego świata, to i tak frajda jest spora.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj