Czwarty sezon zaimponował najbardziej wątkiem z klonami na Umbarze sprawiając, że są to najlepsze odcinki w całym serialu. Poprzeczka była postawiona wysoko, ale "Masakra" pokazała, że można pójść krok dalej. Jak na serial animowany Cartoon Network, nie był to odcinek przeznaczony dla najmłodszych fanów.
[image-browser playlist="604923" suggest=""]©Lucasfilm 2012
Akcja osadzona na Dathomirze rozgrywała się w nocy, przez co mroczny klimat towarzyszył nam przez cały odcinek. Asajj Ventress po porażce z atakiem na Dooku powraca do matki Talzin, szukając swojego miejsca. Jesteśmy świadkami ciekawego rytuału, dzięki któremu Ventress staje się pełnoprawną Siostrą Nocy.
Dooku tymczasem szykował zemstę za zdradę - Sith nie będzie przecież tolerował ucieczki swojej dawnej protegowanej. Wysłał Grievousa z flotą droidów na Dathomirę, by zniszczyć Siostry Nocy. W tym momencie miało miejsce kilka ładnie zrealizowanych scen - flota statków pokazana z rozmachem, przez co bez problemu można zapomnieć o tym, że w poprzednich sezonach maksymalnie widzieliśmy na ekranie do czterech statków. Sama inwazja także była dobrze zrealizowana, choć brakowało liczebności. Wyglądało to tak, jakby Grievous wziął tylko część armii, gdyż Siostry Nocy nie są dla nich godnym przeciwnikiem. Podczas inwazji prosiło się o utwór z "Mrocznego Widma" podczas nalotu na Naboo. Niestety muzyka w tym odcinku nie była na równie wysokim poziomie i nadal jest największą wadą serialu. Jest za mało "starwarsowa" - brakuje jej emocji i klimatu.
[image-browser playlist="604924" suggest=""]©Lucasfilm 2012
Bitwa była emocjonująca i widowiskowa. Siostry Nocy pokazane zostały jako nieugięte wojowniczki, których umiejętności dobrze prezentują się podczas walki. Przewodziła im Asajj, która z dwoma mieczami świetlnymi była w swoim żywiole. Siekała droidy na lewo i prawo - wydawało się, że będzie to kolejna porażka generała. Jednakże miał on przewagę i tutaj twórcy wyszli z ciekawym pomysłem, który mnie przekonał - niekonwencjonalne wykorzystanie magii Sióstr Nocy. Z książek wiemy, że ich użytkowanie Mocy było zupełnie inne od Jedi czy Sithów, więc takie pokazanie ich czarów było wiarygodne. Takim sposobem pojawiła się armia nieumarłych sióstr (zombie), które przeszły przez zastępy droidów niczym zjawy w "Powrocie Króla" przez hordy orków. Drobny element podczas bitwy bardzo pozytywnie wpłynął na jej odbiór - przeważnie w takich sytuacjach wojsko idzie na przód i olewa sprzęt pozostawiony przez poległych wrogów, ale tutaj Asajj przejmuje ich czołg i wykorzystuje go do ataku - duży plus. Miło było podczas bitwy zobaczyć dawno nie widziany defoliator, który siał spore zniszczenie.
Aż prosiło się, by generał Grievous został pokazany jako wielki wojownik, a nie tchórz, którego orężem jest ucieczka. Najpierw przyzwoity pojedynek na miecze świetlne z Asajj, który niestety nie był jeszcze tym, czego oczekiwałem. Asajj to jednak godny przeciwnik, więc mógł przegrać. Pokazanie jego walorów rozpoczęto od tego, jak obskoczyły go nieumarłe Siostry Nocy. Grievous od tej chwili szedł niczym terminator zabijając wszystko, co mu się nawinie - także żywe Siostry padły ofiarą jego miecza. Twardy, bezwzględny i nieustępliwy - takiego Grievousa chcemy oglądać!
[image-browser playlist="604925" suggest=""]©Lucasfilm 2012
Ciekawie wpleciono magię voodoo do kultury Sióstr Nocy. Brutalne tortury, jakie matka Talzin sprawiła Dooku zdecydowanie były przesycone mrokiem, przy którym młodszy widz mógłby być przerażony. Do końca nie było wiadomo, jak to się zakończy, więc duże brawa za brak przewidywalności i delikatny cliffhanger.
Niesamowity odcinek - dobry scenariusz z dialogami stojącymi na przyzwoitym poziomie i fantastyczny mroczny klimat. Było emocjonująco, efektownie i niezwykle rozrywkowo. Tytuł "Masakra" kompletnie oddawał to, co działo się na ekranie. Jeśli kolejne odcinki, aż do finału z Darthem Maulem będą tak dobre, szykuje się nam najlepszy finał sezonu w historii tego serialu.
Ocena: 9/10