Kamuflaż ("Covert Affairs") kontynuuje wątek McQuiada, który po tym, jak został winowajcą zamachu na CIA, próbuje oczyścić się z zarzutów. Twórcy umieszczają Annie (Piper Perabo) w środku tej intrygi, starając się jednocześnie pokazać wielkie uczucie, jakie łączy ją z Ryanem. A ta rzecz jest właśnie najsłabsza, bo jak mogłem uwierzyć w miętę Annie i Auggiego (Christopher Gorham) w poprzednim sezonie, tak tutaj wydaje się to trochę nieumiejętnie przygotowane. Nie przeczę, że Ryan i Annie przeżyli swoje i pojawiło się uczucie, ale nie przekonuje mnie ono aż tak, by uwierzyć, że Annie mogłaby zaryzykować wszystko. Wydaje się to mocno przesadzone.
Najgorsza jednak w tym odcinku jest przewidywalność. Rozwój wątku wrobienia McQuaida jest tworzony po linii najmniejszego oporu. Bardzo szybko można domyślić się, kto tak naprawdę za tym stoi. W zasadzie jedynym zaskoczeniem odcinka (i to raczej nie pozytywnym) jest postrzelenie Ryana. Trudno uwierzyć, że McQuaid dał się w tak banalny sposób zaskoczyć kobiecie zdecydowanie mniej od niego doświadczonej. Bardzo naciągane.
[video-browser playlist="633351" suggest=""]
Mamy też nieszczęsną relację Auggiego z Annie, która jest dowodem na to, że twórcy sami nie wiedzą, jak wybrnąć z bagna, w które wpadli w 4. sezonie. Co chwilę mieszają tutaj, doprowadzając do niepotrzebnych spięć i pogorszenia tej relacji. Wydaje się to strasznie wymuszone i zbędne. W tym przypadku powrót do normalnej relacji z poprzednich sezonów sprawdziłby się lepiej, bo zaprezentowany pomysł jest nie najlepszy. Może i widzowie nie chcą widzieć ich razem, ale niszczenie tej przyjaźni poprzez robienie z Annie nierozgarniętej amatorki wydaje się być grubą przesadą.
Czytaj również: Justin Lin jako reżyser 2. sezonu serialu "Detektyw"
10. odcinek Kamuflażu jest po prostu solidny. Ogląda się go nieźle, ma swoje dobre momenty, ale też zbyt dużo niedociągnięć, które pokazują, że kreatywność twórców tego serialu wyczerpała się w wyśmienitej 3. serii.