Mieliśmy już sytuację, w której widzieliśmy wpływ "Tronu" i "Gwiezdnych Wojen" na Adama. Teraz przyszedł czas na Barry'ego, który po seansie "Karate Kida" staje się zapalonym sportowcem. Wszystko odbywa się w typowym komicznym stylu The Goldbergs, czyli trochę głupkowato, trochę emocjonalnie i na pewno zabawnie. Przy pokazie karate Barry'ego bez wątpienia miałem podobną minę jak Murray, który nie wiedział, czy płakać, czy się śmiać, czy uciekać gdzie pieprz rośnie. 

To pozwala też pokazać Murraya w zupełnie innym świetle. Dotychczas to mama Goldberg stała murem za dzieciakami, a on miał ambiwalentny stosunek do ich wariactw. Tutaj widzimy delikatną zmianę w rozmowie z Barrym, kiedy ojciec otwiera się przed synem, chcąc mu oszczędzić przykrości. Nadzwyczajnie jednak wygląda to podczas prób przekonania nauczyciela, gdy ich dziecko mogło wziąć udział w konkursie talentów. Choć sam pomysł na gag jest delikatnie wtórny, to jego realizacja jak najbardziej rozbawia, zwłaszcza gdy swoje zdanie dokłada dziadek chcący zmotywować wnuczkę do działania.

[video-browser playlist="635033" suggest=""]

Pokaz talentów to tak naprawdę popis tego, czym jest The Goldbergs. Śpiew Eriki ładny, efektywny i, co najważniejsze, świetnie podkreśla morał odcinka, który choć jest banalny, zostaje przedstawiony emocjonalnie i bardzo prawdziwie. To jest też zaletą tego serialu - takie proste, ludzkie rzeczy twórcy potrafią zaprezentować w sposób poważny i działający. Wyczyny Barry'ego w tle razem z Adamem to oczywiście głupkowatość wysokich lotów i spora dawka zabawy.

The Goldbergs ma swój urok, klimat i humor oparty na nostalgii, który mnie przekonuje. Przyjemna komedia, która jeszcze może nabrać wiatru w żagle.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj