Podobno problem z dobrą książką polega na tym, że równocześnie nie możesz się doczekać zakończenia i wcale nie chcesz kończyć czytania. Według tej definicji Królowa głodu Wojciecha Chmielarza to naprawdę świetna powieść.
Bram, główny bohater powieści Królowa głodu, to człowiek z misją – szpieg i posłaniec w jednym. Celem jego wyprawy jest zniszczone przez dwie ciężkie wojny Księstwo Kuźni Zachodu. Na zmaltretowanej ziemi wykryto niedawno złoża żywmetalu – bardzo cennego kruszcu o magicznych właściwościach. Wizja bogactwa ściąga do niezbyt przyjaznej krainy nie tylko poszukiwaczy, ale również szpiegów z dwóch przeciwstawnych państw – Korporacji i Federacji. Czyżby Księstwo musiało w niedalekiej przyszłości mierzyć się z kolejną wyniszczającą wojną? Wszystko może zależeć od powodzenia misji Brama, a ten, nie tylko na pierwszy rzut oka, wydaje się być do niej zupełnie nieprzygotowany. W Księstwie Kuźni czeka go bowiem wiele przeciwności, o których nawet nie pomyślał. Młody bohater będzie musiał mierzyć się z nieufnością miejscowych, polującymi na ludzi żlebodźwiedziami, niechlubną przeszłością swojego rodu i w końcu hordą wygłodniałych chudzielców. Na swojej drodze Bram spotka całą rzeszę fascynujących postaci. Niektóre będą jego otwartymi wrogami, inne pozornymi sojusznikami, a kolejne będą po prostu chciały go uwieść. Chmielarz tak fantastycznie skonstruował sylwetki swoich bohaterów, że czystą przyjemnością dla czytelnika pozostaje rozszyfrowanie, kto jest kim w tej misternej układance.
Wojciech Chmielarz to autor znany z pewnością wielu fanom polskich kryminałów. W jego literackim dorobku znajdują się jednak również dzieła z innych gatunków. Królowa głodu, która swój debiut miała w 2014 roku, a teraz została wznowiona przez wydawnictwo Marginesy, to powieść z pogranicza fantastyki, horroru czy nawet science fiction. Jeśli jednak ktoś zasmakował już w dziełach Chmielarza, to i ta pozycja na pewno przypadnie mu do gustu. Wszystkie atuty autora są w niej widoczne jak na dłoni. I nie mam tu na myśli wyłącznie wiarygodnych, niejednoznacznych postaci, ale też m.in. dbałość o detale w konstrukcji fabuły czy umiejętność kreowania klimatu postapokaliptycznego świata. Królową głodu wyróżniają również bezbłędne dialogi oraz specyficzne poczucie humoru polskiego pisarza. No i zakończenie. Chmielarz chyba nie byłby sobą, gdyby nie stworzył zaskakującego zwrotu akcji. Wszystkie przewidywania dotyczące finału upadają z hukiem dosłownie kilka stron przed ostatnią kropką.
Królową głodu naprawdę szybko i przyjemnie się czyta. Nie znaczy to jednak, że książka Wojciecha Chmielarza nie ma słabych stron. Najsłabszym ogniwem powieści wydaje się być jej główny bohater – Bram, wysłannik z Nowej Holandii. W świecie spryciarzy, oszustów i manipulantów jego poczynania wypadają wyjątkowo żałośnie. Bram ufa niewłaściwym osobom, zawsze mówi zbyt wiele i zawsze jakimś cudem udaje mu się uniknąć tarapatów. Chłopak ma zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu. A przy tym wszystkim pozuje na superbohatera, który bierze na swe barki więcej, niż jest w stanie udźwignąć. Naprawdę trudno jest się na niego nie wściekać, praktycznie na co drugiej stronie. Innym rażącym niedopatrzeniem autora powieści jest naiwnie skonstruowany wątek miłosny. Z moich literackich doświadczeń wynika, że Wojciech Chmielarz ma specyficzny problem z pisaniem o miłości. Kreowane przez niego relacje są mieszanką wielkich porywów serca z absolutnie bezpośrednią przyziemnością. Całość wypada dość sztucznie i rzadko kiedy angażuje emocjonalnie czytelnika. Na szczęście z reguły wątki o tym charakterze są zaledwie tłem głównych wydarzeń.
Królowa głodu to świetna propozycja dla wszystkich tych, którym marzy się ucieczka od rzeczywistości. Postapokaliptyczny świat Chmielarza pochłania bez reszty. Już po kilku stronach Księstwo Kuźni staje się bardziej realne niż Polska w XXI wieku. Znikają wszystkie prawdziwe zagrożenia i problemy. Zostaje zaledwie bój na śmierć i życie z armią żądnych krwi chudzielców. Kto by się oparł takiej pokusie?