Retrospekcje w serialu Księga Boby Fetta tym razem pozostawiają duży niedosyt po fatalnej decyzji z 3. odcinka. Wątek Ludzi Pustyni był fascynujący i nadawał charakter nie tylko całej produkcji, ale przemianie Boby z bezwzględnego łowcy nagród w kogoś więcej. Nie zrozumcie mnie źle, ten odcinek dobrze wykorzystuje to narzędzie, ale po zakończeniu wątku pozostaje niesmak. Niestety, 4. odcinek nic w tym aspekcie nie zmienia, bo to ostatni epizod z retrospekcjami.  Podkreślono to w scenie, w której droid mówi, że Fett w końcu jest zdrowy. Nie ma więc już potrzeby korzystania ze zbiornika z bactą. Z jednej strony to świetna decyzja, bo wątek wojny z Pyke'ami potrzebuje więcej czasu ekranowego, by dobrze wybrzmieć. Z drugiej strony szkoda Tuskenów, którzy w tym aspekcie raczej się już nie pojawią. A szkoda. To jednak nie zmienia faktu, że 4. odcinek dobrze wykorzystuje retrospekcje, w których pokazuje budującą się relację Boby z Fennec. Musieliśmy zobaczyć, jak doszło do ich współpracy. Wszystko teoretycznie idzie zgodnie z oczekiwaniami. Na uwagę zasługują dwa aspekty. W końcu podkreślono, że czas spędzony z Tuskenami był dłuższy, niż mogliśmy odczuć w odcinkach (była mowa o latach). 4. odcinek wyjaśnienia także motywacje bohatera. Dlaczego porzuca profesję łowcy nagród? Czemu chce zostać szefem? Ludzie Pustyni bardzo go zmienili! Twórcy sami trochę puszczają oko do widza w słowach Fennec, która wspomina, że przez nich stał się miękki. Ważna pod tym względem jest rozmowa przy ognisku, która pozwala nam w pełni zrozumieć tę przemianę. Twórcy pozwalają nam uwierzyć w tego bohatera.
fot. Disney+
+6 więcej
Dobrze, że w retrospekcjach nie brakuje akcji. Atak na pałac Jabby cementuje  relację Boby z Fennec. To wchodzenie cichaczem bardziej pasuje do niej, a nie do niego, ale każdy element układanki dobrze wpada na swoje miejsce. Nawet starcie z droidem-szczurołapem może się podobać. Lepiej jednak wychodzi zemsta Fetta na gangu na ścigaczasz, bo - biorąc pod uwagę słowa Fennec - możemy być pewni, że nie doszło do tego z powodu Tuskenów. Tak jak bohaterka powiedziała: mało prawdopodobne, by to oni postawili się Ludziom Pustyni i wygrali. Największy problem z nimi mieli Pyke'owie. Stawiam, że w ostatnich odcinkach dowiemy się tego, co jedynie pogłębi motywacje Fetta, który chce zniszczyć Syndykat. To jest samo w sobie ciekawe - sugeruje kontrofensywę, która może nas zaskoczyć. Najlepszą sceną akcji jest oczywiście atak na Sarlacca.  Dzięki niemu dostajemy dwa fajne nawiązania do filmów - prequeli (poprzez bombę, którą zabijają Sarlacca) oraz wersji specjalnej Oryginalnej Trylogii (dzięki paszczy potwora). Twórcy dopracowują takie detale. Czarny Krrsantan to postać, która może zjednać sobie sympatię widzów. Twórcy znakomicie odwołali się do naturalnego konfliktu Wookiee z Trandoshanami, którzy przecież handlowali nimi jak niewolnikami. Ta niechęć łowcy nagród jest wręcz zrozumiała. Spuszczenie łomotu grupie Trandoshan w lokalu Twi'lekanki kolejny raz udowadnia, jaki potencjał drzemie w tej postaci. Nadzwyczajnie wypada scena, w której Garsa odwołuje się do przeszłości Krrsantana, w której był gladiatorem. Twórcy potrafili prostą sceną akcji dobrze przedstawić widzom tego twardziela. Jego współpraca z Bobą to zabieg oczekiwany i przewidywalny, ale w tym przypadku oczywistość cieszy. Na uwagę zasługuje spotkanie z dawnymi kapitanami Jabby. Dostajemy trochę gangsterskiej polityki. Postraszenie rancorem to jeden z pozytywnie zaskakujących momentów - ukazuje siłę i przemianę Boby. Neutralność bohaterów wydaje się pozorna. Myślę, że w kluczowym momencie wybiorą strony, bo Pyke'owie to dla nich wielkie zagrożenie. W 4. odcinku serialu cieszą odwołania do The Mandalorian. W retrospekcji od razu przypominają się teorie, gdy wszyscy spekulowaliśmy, czy to w tym momencie pojawił się Boba. W teraźniejszości jednak kluczowa jest ostatnia scena, w której Boba i Fennec omawiają, skąd wziąć armię. Wówczas w tle słyszymy temat muzyczny ze wspomnianego wyżej serialu, co jest sugestią i  obietnicą na przyszłość. Co prawda plotki mówiły o pojawieniu się Dina Djarina, ale sądzę, że Boba wynajmie do walki Mandalorian. Pamiętajcie, że są oni wciąż obecni na Tatooine. Księga Boby Fetta daje odcinek przejściowy, który nie wybrzmiewa na tyle dobrze, aby wywołać większą ekscytację. Pozbycie się retrospekcji po karygodnej decyzji z 3. odcinka to strzał w dziesiątkę. Teraz można skupić się na gangsterskiej przygodzie, w której walka o władzę będzie odgrywać kluczową rolę. Pytanie pozostaje... jakie asy w rękawie mają twórcy? 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj