Kolejną rzeczą, która odróżnia Suu od większości "kobiet Bessona" jest fakt, że nie jest postacią fikcyjną, a jej losy możemy dziś śledzić w serwisach informacyjnych. Swoje życie poświęciła walce o demokrację w Birmie, za co w 1991 roku otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. Jej ojciec był działaczem niepodległościowym, który został zamordowany w wyniku przewrotu wojskowego, kiedy była jeszcze dzieckiem. Już jako osoba dorosła wyemigrowała do Anglii, gdzie ukończyła uniwersytet w Oksfordzie i założyła rodzinę. "Lady" opowiada jej historię od momentu powrotu do ojczyzny w 1988 roku.
Okazuje się, że pamięć o ojcu Suu jest nadal żywa w sercach jej rodaków, a ona sama postrzegana jest jako nadzieja ruchu demokratycznego w rządzonym przez reżim kraju. Próbując sprostać tym oczekiwaniom zakłada partię, która natychmiast zyskuje poparcie wśród społeczeństwa. Rząd wojskowy w poczuciu zagrożenia osadza większość jej członków w więzieniach, a sama Suu trafia do aresztu domowego. Rozpoczyna się czas wieloletniej rozłąki z mężem i dwójką synów, którzy mają zakaz wstępu do Birmy.
[image-browser playlist="603038" suggest=""]©2012 Monolith Films
Film bardziej niż na faktach historycznych skupia się na postaciach biorących w nich udział. Pierwotnym celem scenariusza napisanego przez Rebeccę Frayn było ukazanie wydarzeń z perspektywy męża Suu, Michaela Arisa. O lekką przeróbkę tej koncepcji można podejrzewać wspomnianego już Bessona i jego słabość do "bohaterek niezłomnych". W efekcie opowieść prowadzona jest w dwóch skrajnie różnych światach: przedstawionej w depresyjnych błękitach deszczowej Anglii Michaela i w wielobarwnej Birmie - więzieniu Suu. Tym samym przestała być to biografia jednej tylko osoby. Otrzymaliśmy historię o ciężkiej rozłące dwójki idealistów.
Mocną stroną jest tu rewelacyjna gra aktorska. Artyści mieli okazję współpracować z ludźmi, którzy osobiście znali pierwowzory głównych bohaterów (między innymi z młodszym synem Suu i Michaela, Kimem). Pozwoliło im to stworzyć kreacje bardzo prawdziwe, wyraziste i przekonywujące. Michelle Yeoh nie na darmo zapłaciła za udział w filmie dożywotnim zakazem wstępu do Birmy. Tak dla niej jak i Davida Thewlisa były to role, które mogą się okazać przełomowymi, nawet jeśli widzieliśmy ich już w nie jednej kasowej produkcji.
Film gra na emocjach, ale nigdy do przesady. Besson bardzo umiejętnie unika wymuszonego patetyzmu, nawet w takich momentach jak odbiór nagrody Nobla. Najlepszym przykładem jest scena częściowo pokazana w trailerze - drobna Azjatka z charakterystycznymi kwiatami we włosach spokojnie przechodzi obok żołnierzy gotowych do strzału. Wzniosła i naturalna jednocześnie, pełna dumy i skromności - jak sama Suu, która nie bez powodu otrzymała przydomek "Stalowa Orchidea".
[image-browser playlist="603039" suggest=""]©2012 Monolith Films
Wykazano też niesamowitą dbałość o szczegóły i autentyzm - mieszkanie w Anglii, odtworzono zgodnie ze wskazówkami Kima. Z dość oczywistych względów nie uzyskano pozwolenia na zdjęcia w Birmie (zastąpiła ją Tajlandia), choć i tego kraju w "Lady" nie zabrakło. Początkowe ujęcia w filmie to Birma we własnej osobie nakręcona pod czujnym okiem żołnierzy przez reżysera udającego turystę na wakacjach. Tego możemy nie zobaczyć nawet w programach podróżniczych.
Członkowie ekipy w wywiadach często wspominają o wielu wzruszających momentach w trakcie zdjęć (na przykład uwolnienie Suu z aresztu domowego w 2010 roku), które sprawiły, że praca nad "Lady" była czasem magicznym. Produkcja ta ma wiele mocnych punktów, ale jej największym sukcesem jest fakt, że udało się tę magię przelać na ekran i podzielić nią z widzem.
Ocena: 9/10