W swojej powieści Carol porywa nas w odpychający świat nieludzkich zbrodni, ale robi to w taki sposób, że nie bardzo chcemy go opuszczać. Przynajmniej nie do momentu przeczytania ostatniej strony. Jefferson Winter to były pracownik FBI, obecnie niezależny profiler, który jeździ po świecie, pomagając lokalnym władzom w ściganiu wyjątkowych potworów. Tym razem trafia do zimowego Londynu, gdzie grasuje kolejny z nich. Winter musi zapolować na seryjnego mordercę, który porywa młode kobiety, miesiącami je torturuje i niszczy, po to by na koniec wykonać na nich lobotomię i odesłać do domu. Jak zepsute lalki.

Narracja Lalek prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony rozwój fabuły śledzimy z perspektywy Wintera, a z drugiej na wydarzenia patrzymy oczami najnowszej ofiary Kuby Dłubacza. To świetny zabieg, który pozwala na głębsze zrozumienie tego, o czym na kartach powieści czytamy. Autor nie skupia się na jednej, oczywistej stronie swojej fabuły, tylko próbuje pokazać wydarzenia z kilku perspektyw, często skupia się na emocjach i motywacjach, próbuje zajrzeć w głąb. Dzięki temu czytelnik przywiązuje się do bohaterów i razem z nimi przeżywa kolejne fabularne zawiłości.

Czytaj również: "Lalki": fragment

Duża w tym zasługa sposobu, w jaki zostali nakreśleni bohaterowie. Carol miał na nich dokładny plan i pomysł, który zrealizował po mistrzowsku. Wintera nie da się nie lubić. Mimo że jest arogancki i bezczelny, to ma także urok małego chłopca. Poza tym jest skuteczny, inteligentny i ma interesującą przeszłość. Wszystkie te elementy zebrane razem wyłaniają postać, do której łatwo się przywiązać. Sympatią natychmiast obdarza się najnowszą ofiarę mordercy, a pozostałe postacie drugoplanowe też pełnią ściśle określone role. Jedynie Templeton, policjantka zafascynowana Winterem, przedstawiona została średnio przekonująco, trochę jak groupie, która udaje,  że absolutnie nią nie jest.

Carolowi udał się też morderca. Dzięki perspektywie ofiary można poznać go trochę bliżej, a rys psychologiczny Kuby Dłubacza jest dość przekonujący, mocno trzyma się fundamentów. Po trosze można próbować go zrozumieć i nie jest on kolejnym mordercą, który jedynie ma eksponować swojego przeciwnika, policjanta, detektywa czy - tak jak tutaj - profilera. Kuba Dłubacz ma osobowość.

Czytaj również: Serialowi profilerzy - top 7

Lalki czyta się szybko i przyjemnie. Książka utrzymuje napięcie aż do ostatniej strony i nie sposób ze spokojem odłożyć ją na półkę. Na koniec zostawia też czytelnika z refleksją na temat ludzkiej natury oraz psychiki. Każe się zastanowić nad tym, jak to się dzieje, że człowiek jest zdolny do takiego zła i okrucieństwa. Obok książkowych wydarzeń nie przechodzi się obojętnie i to jest duża zaleta prozy Carola. Historię kolejnego seryjnego mordercy, których momentami mamy przesyt (książki, seriale, filmy, rzeczywistość), przedstawił w sposób wzbudzający emocje.

Jedyną rzeczą, do której mogłabym się przyczepić, jest sam sposób ukazania pracy profilera. Na nieszczęście wiem o niej więcej niż typowy czytelnik, więc momentami krzywiłam się na kolejne nieścisłości. Nie były one jednak na tyle duże, by wprowadzić książkę na tereny fantasty, a osobie, która z tym zawodem nie ma styczności, w ogóle nie będzie to przeszkadzać. Serial na podstawie Lalek może być naprawdę fascynującą przygodą, a ponieważ główną rolę dostał Stephen Fry, to naprawdę jestem o niego spokojna. James Carol dostarczył twórcom porządny materiał. Czekamy. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj