Niesamowicie odważnym, a także przemyślanym zabiegiem w finale „Mr. Robot” było pokazanie skutków przedsięwzięcia hakerskiego Elliota z pominięciem jego przebiegu. Widzowie mają wgląd w sytuację, która z powodzeniem mogłaby rozpocząć 2. sezon: świat boryka się z sytuacją podobną do kryzysu finansowego, który dotyka przede wszystkim wielkie korporacje, nie zaś przeciętnych ludzi. Elliot ponownie cierpi na zanik pamięci, przez co nie może odnaleźć Tyrella, który pomógł mu przeprowadzić atak. W międzyczasie Angela przyjmuje posadę w szeregach E Corp, gdzie doskonale skrojona garsonka, markowe buty na obcasach i zimne relacje pomiędzy współpracownikami z początku są dla niej pewną nowością, jednak po pewnym czasie zaczyna się świetnie odnajdywać w tych realiach, w których z uwagi na wszechobecny kryzys prawdopodobnie zadomowi się na dłużej. Przy tej okazji twórcy uchylają też rąbka tajemnicy zasad działania E Corp, który jawi się niemalże jako loża masońska. „Mr. Robot” nie jest oczywistym thrillerem hakerskim, lecz także produkcją z pogranicza dramatu psychologicznego, a co najważniejsze, jest serialem świadomym swojej formy i tożsamości, który potrafi to w umiejętny sposób wykorzystać. Warto wspomnieć, że historia jest w znacznej większości subiektywną narracją Elliota, cierpiącego na urojenia, fobie społeczne i prawdopodobnie także na schizofrenię, co tylko wzmaga w widzu poczucie niepewności i niepokoju niemożnością odseparowania prawdy od fikcji. Poza tym serial zawsze wyróżniał się na tle innych produkcji przede wszystkim pod kątem technicznych zabiegów, które fantastycznie budują klimat. Obniżone nasycenie kolorów, asymetryczna kompozycja kadrów wzmagająca poczucie osaczenia i przytłoczenia bohaterów przez rzeczywistość czy muzyka przywodząca na myśl „Dziewczynę z tatuażem” i „Podziemny krąg” złożyły się na to, że „Mr. Robot” był jednym z najlepszych seriali tego lata. W finałowym odcinku wykorzystano także kilka nowych technik, jak dynamiczne cięcia czy gwałtowne skoki w nasyceniu kolorów dla podkreślenia charakteru odpowiednich momentów. [video-browser playlist="747095" suggest=""] Choć finał 1. sezonu nie zaserwował dosłownych zwrotów akcji, jakich by się od niego oczekiwało, to jednak przyniósł kilka ważnych odpowiedzi. Okazało się, że Angela nad wyraz dobrze odnajduje się w nowej rzeczywistości korporacji E, wyjaśniło się, że nadrzędną funkcją Mr. Robota jest chronienie Elliota, czego ten zaczyna być coraz bardziej świadom, a co w przyszłości może się przełożyć na ciekawy rozwój ich „relacji”. Dano nam także do zrozumienia, że Joannę Wellick może wiązać z Elliotem coś, czego on nie wydaje się być świadom… Być może Tyrell jest kolejnym rozdwojeniem jaźni Elliota? Wydaje się być to mało prawdopodobne, ale z pewnością coś jest na rzeczy pomiędzy tą trójką bohaterów. Czytaj również: „Mr. Robot” – twórca i aktorzy o finale 1. sezonu Znamienne jest, że twórcy "Mr. Robot" przez ostatnich dziewięć odcinków przyzwyczaili oglądających do naprawdę wysokiego poziomu całej produkcji, dlatego też finał, który nie oferuje żadnego radykalnego zwrotu akcji, pozostawia widza nieco skołowanego i nie do końca zaspokojonego. Cliffhanger w postaci zniknięcia Tyrella oraz tajemniczej sceny po napisach rezonuje silnie, jednak wydawać by się mogło, że finałowi potrzeba czegoś więcej. Niemniej "eps1.9_zer0-day.avi" potwierdza, że całym swoim zamysłem i wykonaniem zasługuje na miano majstersztyku – wszystkie wątki ładnie wybrzmiewają, jednocześnie zapewniając płynne przejście do 2. sezonu, a ten zwiastuje poszerzenie wątków na znacznie większą skalę niż do tej pory, czyli wgląd w rozgrywki korporacyjne, w które wkrótce zostanie także wciągnięty Elliot. To będzie dopiero zwrot akcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj