Carl Jung jest poważanym szwajcarskim psychiatrą i psychologiem. Pewnego dnia do szpitala, w którym pracuje zostaje przywieziona młoda dziewczyna imieniem Sabina, cierpiąca na ataki histerii. Choroba, której towarzyszą nieprzyjemne tiki nerwowe, nie pozwala jej normalnie egzystować. Dzięki innowacyjnym metodom leczenia stosowanym przez Junga, chorobę udaje się zażegnać. Wkrótce pomiędzy lekarzem a pacjentką zaczyna rodzić się bliższa więź, która z czasem zmienia się w pełen perwersji romans. W między czasie, próbując zgłębić przypadek Sabiny, Szwajcar nawiązuje listowny kontakt ze starszym od siebie Sigmuntem Freudem, twórcą psychoanalizy. Owa znajomość doprowadzi do zderzenia różnych poglądów oraz przełomowych odkryć dotyczących ludzkiej seksualności.

[image-browser playlist="604703" suggest=""]
© 2012 Monolith Video. All Rights Reserved.

Freud uważał, że wszelkie frustracje i psychiczne zaburzenia są silnie powiązane z seksem. Nieudane życie seksualne, tłumienie wewnętrznych pragnień, które nie odnajdują ujścia prowadzić może do rozgoryczenia, złości oraz wielu zmian, jakie zajść mogą w ludzkiej psychice. Przyglądając się bliżej jego pracom można dość do wniosku, że nasze życie, czy nam się to podoba czy nie, kręci się wokół seksu. Natury nie da się oszukać i żadne kagańce społeczne, narzucane nam przez wzorce kulturowe, ani tym bardziej my sami, jakkolwiek silnie chcielibyśmy się tego wyprzeć, nie zdołamy tego zmienić. Jung z kolei miał nieco inne zdanie na ten temat. Oczywiście nie negował istotnego znaczenia seksualności, jednak według niego nie była ona jedynym czynnikiem kształtującym osobowość człowieka i jego zachowania. Potrafił spojrzeć w nieco szerszej perspektywie, wykraczając poza to, czego trzymał się Freud. Starszy mężczyzna libido sprowadzał po prostu do popędu seksualnego, podczas gdy jego uczeń uważał je za ogół energii życiowej, co zresztą ich ostatecznie poróżniło i zakończyło przyjaźń. O tym w dużej mierze jest ten film, o ścieraniu się dwóch odmiennych poglądów i charakterów.

[image-browser playlist="604704" suggest=""]
© 2012 Monolith Video. All Rights Reserved.

David Cronenberg nigdy nie krył fascynacji ludzką cielesnością i seksualnością, nie dziwi więc, że to właśnie on stanął za kamerą "Niebezpiecznej metody". W "Videodrome", "Dreszczach" czy chociażby "Musze" niejednokrotnie już podejmował tę tematykę. Niemniej jednak w swoich wcześniejszych dziełach proces biologicznej transformacji traktował dość dosłownie, dzięki czemu jego filmy nabierały metaforycznego charakteru. W swoim najnowszym obrazie z wiadomych przyczyn musiał z takich zabiegów zrezygnować, co zapewne zasmuci jego fanów. Reżyser w ogóle w ostatnich latach jakby przystopował, bowiem jego filmy są, co w przypadku Kanadyjczyka będzie chyba dość trafnym określeniem, dość normalne. Nie inaczej jest z biograficzną (choć należy pamiętać, że pokazuje jedynie niewielki wycinek życia) "Niebezpieczną metodą", która jest kameralna, stonowana i oszczędna w środki wyrazu. Jej siła leży głównie w aktorstwie i dialogach, przez co wielu - szczególnie ci niezaznajomieni z biografią bohaterów - może uznać ją za film słaby i po prostu nudny, choć oczywiście takim nie jest.

[image-browser playlist="604705" suggest=""]
© 2012 Monolith Video. All Rights Reserved.

Największym atutem filmu jest Viggo Mortensen - nie pierwszy raz współpracujący już z kanadyjskim reżyserem, który wcielił się tutaj w postać Freuda. Lekko zblazowany i wiecznie trzymający w ustach cygaro (które koniec końców doprowadziło go do śmierci wywołując raka jamy ustnej) doktor wypada wyśmienicie. Szczególnie, kiedy zaczyna poddawać analizie sny Junga. Jestem pewien, że praktycznie każdy mimowolnie się uśmiechnie, gdy Viggo, po długim orbitowaniu wokół tematu, wypowie wreszcie słowo "penis". Michael Fassbender w roli Junga robi już nieco mniejsze wrażenie. Oczywiście jego grze niewiele można zarzucić, ale zdawało mi się, że twórcy nieco złagodzili tę postać. W rzeczywistości prowadził bardziej hulaszczy tryb życia i miał sporo kochanek, czego u Cronenberga nie widać. Filmowy Jung jest cichy, opanowany i jakby przygaszony. Jego przeciwieństwem z kolei okazuje się Vincent Cassel czyli filmowy Otto Gross, którego leczeniem zajmuje się Jung. Mężczyzna jest typowym kobieciarzem, który nie uznaje monogamii i wychodzi z założenia, że należy ulegać wszelkim pragnieniom, tylko wtedy człowiek będzie szczęśliwy. Paradoksalnie to nie Jung leczy Grossa, lecz na odwrót. Życiowej filozofii Ottona z biegiem czasu poddaje się Szwajcar, dla którego są to drzwi do nowych, nieznanych mu dotąd doznań. Najwięcej kontrowersji budzi jednak rola Keiry Knightley, która chyba nie do końca zdołała udźwignąć jej ciężar. Zagranie dziewczyny chorej, rozchwianej emocjonalnie i dręczonej męczącymi tikami nerwowymi nie należało do zadań łatwych. Aktorka się stara, ale widać, że chwilami jej postać jest trochę przerysowana i nie zawsze w pełni wiarygodna. Z drugiej jednak strony, jak na tak ciężką i wymagającą sporego wysiłku ze strony aktora, rolę Keira i tak poradziła sobie zadziwiająco dobrze. Mimika twarzy, z wysuniętą do granic możliwości szczęką, przygarbione, lekko powykręcane ciało, nieco spazmatyczne ruchy wszystko to składa się na dość wiarygodny obraz choroby, na którą już samo patrzenie jest nieprzyjemne. Oczywiście wraz z biegiem filmu i postępem w leczeniu wszelkie tiki stają się coraz bardziej okazjonalne, co przez aktorkę zostało całkiem nieźle przedstawione.

[image-browser playlist="604706" suggest=""]
© 2012 Monolith Video. All Rights Reserved.

"Niebezpieczna metoda" z pewnością nie jest filmem, do jakich Cronenberg zdążył nas przyzwyczaić, bez wątpienia jednak jest to film w jego stylu, podejmujący dobrze znane mu tematy. Piękne kostiumy i scenografia, bardzo dobre aktorstwo i prawdziwa, intrygująca historia składają się na obraz ciekawy i inteligentny. Być może za dużo czasu poświęcono romansowi pomiędzy Carlem Jungiem a Sabiną Spielrein, a za mało historii rozwoju psychoanalizy i konfliktowi pomiędzy dwoma autorytetami w dziedzinie psychologii, ale nie jest to jakiś ogromny mankament. Grunt, że film skłania do refleksji nad naszą własną seksualnością. Reszta jest milczeniem.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj