Świąteczna tradycja nakazuje być zawsze gotowym na przybycie nieproszonego gościa. A jeśli gościem tym okaże się osoba, której szczerze nie lubimy? Nowa komedia romantyczna, którą stworzył Ernie Barbarash, przedstawia swój własny scenariusz na święta.
Choć do świąt Bożego Narodzenia zostało jeszcze trochę czasu, już teraz możemy poczuć ich magię. Wszystko za sprawą
Niespodziewanego świątecznego gościa – nowości w bibliotece Netflixa, czyli komedii romantycznej z udziałem
Chada Michaela Murraya. O ile uda się wytrwać do końca, opowieść o przewrotnej relacji z pewnością urzeknie pięknem bożonarodzeniowych przygotowań. Cukierkowe ozdoby, a także klimatyczne zobowiązania przedświąteczne doskonale wprawiają w magię zbliżających się świąt. Niestety prócz słodyczy tego okresu, nie otrzymujemy nic więcej. Otoczka Bożego Narodzenia przyćmiewa główną treść fabularną.
Niespodziewany świąteczny gość to nic innego, jak rozmyta historia obrobiona w ramkę dość oklepanego schematu komedii romantycznej. Jest, bo jest, ale nie wzbudza żadnych emocji.
Film skupia się na losach uzdolnionej kobiety– wspaniałej Hayley Parker (
Jessica Lowndes), organizatorki wszelakich imprez okolicznościowych. Choć kolekcjonuje ona sukces za sukcesem w swoim zawodowym portfolio, na własne życie miłosne nie ma żadnego planu. Wszystko się zmienia, gdy w święta jej rodzinę nawiedza niespodziewany gość, z którym musi współpracować. Oczywiście jest to historia "od nienawiści do miłości". I nie byłoby w tym nic złego, gdyby twórcy spróbowali opowiedzieć ją z większym zapałem. Tak naprawdę od samego początku nic się nie wydarza. Prezentowane są tylko suche fakty, a komizm sytuacji po prostu nie istnieje. A chciałoby się, aby ta urokliwa opowieść wybrzmiała – czy to za sprawą humorystycznych elementów, czy zwiększonej porcji romantyzmu. Aż prosi się o mocniejszą chemię na ekranie. Oczywiście należy mieć na uwadze, że komedie romantyczne nie są wymagającą rozrywką, ale ich bezprecedensową podstawą są uczucia. Dobra komedia romantyczna to taka, która potrafi wciągnąć widza w słodko-gorzką opowieść kochanków i oczarować maślanymi oczami dwójki szukających się serc. Nie należy przy tym zapominać o wysublimowanym poczuciu humoru, który odświeża fabułę. Przy N
iespodziewanym świątecznym gościu żywiłam nadzieję na wyciskacz łez, aby móc westchnąć: "Też bym tak chciała!". A zamiast tego dostałam drętwą opowieść o dorosłych, którzy zachowują się jak dzieci.
I nie wiem, czy jest to wina gry aktorskiej, czy kulejącego scenariusza. Co prawda Chad i
Jessica dwoją się i troją, aby zaciekawić historią niezgodnych kochanków. Jednak wszystkie zabiegi kończą się fiaskiem, gdyż brak w tej opowieści jakiegokolwiek życia. Sam początek przynudza na tyle, że odechciewa się oglądać. A wielka szkoda, bo był potencjał na pełen uroku film. Zwłaszcza żal roli Chada, który na pierwszy rzut oka wydaje się negatywną postacią. Jednak jest na tyle charyzmatyczny, że mimowolnie skupia na sobie całą uwagę. Jego praca polepsza odrobinę wydźwięk produkcji, zwłaszcza w sytuacji fabularnych błędów, których nie sposób zliczyć na palcach jednej dłoni. Jednak prawdziwym gwoździem do trumny
Niespodziewanego świątecznego gościa jest fatalny, tekturowy schemat opowieści. Czy nie można stworzyć komedii romantycznej, która nie będzie aż tak rażąco przewidywalna?
Największy minus produkcji to brak emocji. Komedia romantyczna powinna oczarować na wstępie, żeby później ścisnąć za serce i wzruszyć do granic możliwości. A tutaj jedynie cukierkowe ozdoby świąteczne mogą zrobić jakiekolwiek wrażenie. Klimat świąt jest wspaniały i tego nie można im odmówić. Jednak przystrojenie nijakiej historii kochanków papierem i kokardą do prezentów nie sprawi, że komedia romantyczna wybrzmi.
To wszystko było kanciaste, bez wyrazu i w fatalnym stylu opowiedziane. Komiczny wydaje się fakt, iż obrazy i elementy dekoracyjne, które miały być dodatkiem historii, robią lepsze wrażenie niż cała opowieść. Wobec tego znamy odpowiedź na pytanie, czy warto poświęcić czas na seans
Niespodziewanego świątecznego gościa. Chyba że bez angażowania się w fabułę i dla nacieszenia oka świąteczną krzątaniną. Miłośnicy okresu świątecznego rzeczywiście mogą odnaleźć w tym filmie cząstkę siebie. W innym wypadku nie polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h