Odcinek zaczyna się jak wiele innych w serialu. Samotna dziewczyna idzie nocą ulicą, a dwa wesseny mają plan ją wykorzystać i chyba zjeść. Różnica polega na tym, że dotychczas była to podbudowa pod sprawę kryminalną w związku z zabiciem niewinnej osoby. Tutaj mamy wywrócenie motywu do góry nogami, gdy oprawcą okazuje się wątłe dziewczę. Takim sposobem dostajemy ciekawe śledztwo z nietypową morderczynią, która może być także wessenem.
Postać Trubel fantastycznie rozwija całą mitologię Grimm, gdy już dowiadujemy się, kim ona jest. Wynika to z tego, że Grimmy mają jakieś wrodzone umiejętności w walce, które nie są (jak przypuszczałem wcześniej) efektem szkolenia. To dobrze wyjaśnia fakt, że Trubel potrafi z taką łatwością zabijać przeciwników. Ważne jest też to, że robi to praktycznie automatycznie i nieświadomie, co też udowadniają widzom późniejsze rozmowy z Nickiem. Z uwagi na końcówkę odcinka można założyć, że Trubel zostanie tutaj na dłużej. Czyżby szykował się duet Grimmów - mistrz i uczeń? To byłby ciekawy zabieg mogący nieźle rozbudować otoczkę serialu. Przypuszczam, że Trubel przyda się w starciu z rodziną królewską, do którego raczej na pewno dojdzie.
[video-browser playlist="633659" suggest=""]
Przemiana Adalind może się podobać. Postać jest naprawdę emocjonalna i przekonująca w tym, jak bardzo rozpacza po zabraniu córki. Kiedyś Adalind wzbudzała mieszane odczucia, a teraz nie można z nią nie sympatyzować. Świetnie spisują się sceny u Monroe i Rosalee, które mają w sobie leciutką dawkę humoru. Jej współpraca z Victorem może okazać się szalenie efektywnym zabiegiem, bo pozwoli pokazać Adalind z jeszcze innej strony. W odróżnieniu od wszystkich innych postaci ta kobieta staje się najbardziej ludzka, bo nie jest ani dobra, ani zła. Tylko co takiego ma zrobić dla Victora? Raczej kwestią czasu jest to, że Adalind dowie się prawdy o córce.
Grimm oferuje widzom dobrą końcówkę sezonu z pomysłowymi wątkami i świetną realizacją. Serial rozwija historię i dostarcza sporo emocji.