O pardon, ona smokiem nie jest, tylko dragonką, potomkinią smoków, które, aby chronić się przed myśliwymi, wyrobiły w sobie zdolność przybieranie ludzkiej postaci. I tak Jacinda to dla ludzi ładna nastolatka o długich, rudych włosach, zaś dla swojego stada to cenna ognioziejka… Ale może po kolei.

Dragonem być, latać sobie, nie robić nic…

No takie nic to raczej się nie da. To, że dragony są wolne i potężne, to raczej mit. Ogranicza je wiele rzeczy, z polującymi na nich myśliwymi na czele. Oraz samym stadem.

W dzisiejszych czasach zostało niewiele dragonów. Żyją one rozproszone gdzieś po świecie, w grupach zwanych stadami. Posiadają one strukturę hierarchiczną, z silnym przywódcą na czele (samiec alfa). Każdy z mieszkańców zna swoje miejsce w szeregu. Jednak stada nie przypominają wielkich legowisk w mrocznych jaskiniach, tylko zwykłe, ludzkie osady.

W jednej z takich osad, ukrytej w górach, mieszka już wspomniana Jacinda. Ma 16 lat i jak to na nastolatkę przystało, jest trochę butna. Często sprzeciwia się regułom życia stada - między innymi zakazowi lotów o poranku. I właśnie jedna z takich eskapad wywraca jej życie do góry nogami…

Otóż zostaje namierzona przez myśliwych - ludzi trudniących się w polowaniu na smoki (oni nie wiedzą nic o zdolność przybierania ludzkiej postaci przez dragony). W czasie dramatycznego pościgu zostaje postrzelona. Ostatkiem sił ukrywa się w pewnej jaskini. I czeka na ratunek, na cud, który wyrwał ją by z tej opresji. Takowy nadchodzi, ale z najmniej oczekiwanej strony - ze strony jednego z myśliwych…

Cudem uratowana Jacinda wraca do stada. Tam jednak nie czekają na nią z otwartymi ramionami (czy skrzydłami). Wręcz przeciwnie - stado wydaje na nią wyrok. Jednak nie jest to kara wykluczenia, lecz coś o wiele, wiele gorszego… Stado nie może wszak pozwolić sobie na jej stratę, gdyż jest pierwszą od wielu, wielu lat ognioziejką - dragonem obdarzonym darem zionięcia ogniem. Wszyscy myśleli, że ta zdolność dawno już zanikła u dragonów, a tu pojawiła się Jacinda. Od tego momentu została uznana za największy "skarb" stada, który trzeba chronić… Nawet przed nią samą.

[image-browser playlist="606241" suggest=""]©2011 Bukowy Las

Rodzina wkracza do gry

Jacinda nie zdaje sobie sprawy z położenia, w jakim się znalazła i co jej może grozić. Na szczęście jej matka wie, co się święci. Pod osłoną nocy zabiera Jacindę oraz jej bliźniaczkę, Tamrę z osady. Wszystkie trzy uciekają do świata ludzi…

Tu warto wspomnieć o tym, że matka Jacindy i Tamra nie są dragnokami. Ściślej matka kiedyś była, jednak "zabiła" swoją smoczą naturę. Jednym z powodów tego była śmierć jej męża oraz brak dragońskiej natury u Tamry…

Kobiety uciekają z dala od stada, gdzieś na pustynię. Tam osiadają w pewnej małej mieścinie. Wszystko po to, by ochronić Jacindę przed stadem i przed jej dragońską naturą (dragony czerpią siłę z natury, z roślinności i kamieni szlachetnych, których na pustyni, rzecz jasna, nie ma). Matka chce zniszczyć w Jacindzie dragonkę. Ta jednak, jak to na nastolatkę przystało, będzie buntowała się, będzie walczyła o swoje ja, nawet, gdyby to wiązało się z powrotem do stada…

Niestety, wola matki jest ważniejsza. Jacinda musi "udawać" normalną dziewczynę w typowym, amerykańskim ogólniaku. Paskudne cheerlederki, nudne lekcje oraz najważniejsze - On. Chłopak, którego już kiedyś spotkała. Chłopak, który trzyma jej dragonkę przy życiu.

Chłopak, który może być dla niej śmiertelnym zagrożeniem…

[image-browser playlist="606242" suggest=""]©2011 Bukowy Las

Dragony radę dają

Nie będę ukrywał, pochodziłem do lektury z dwojakim nastawieniem. Byłem świeżo po lekturze dwóch książek: jednej w nurcie typowego romansu paranormalnego (z dużą dozą wilkołaków i wpamirów) oraz polskiego "fantasy z humorem". Jakkolwiek pierwsza książka nastawiała mnie negatywnie do miłości istot fantastycznych, to po drugiej czułem olbrzymią sympatię do smoków. Więc spróbowałem "Ognistej"… i nie czuję się sparzony.

Powiedzmy uczciwie, książka nie jest arcydziełem. Ot, taka lekka opowiastka, ze średnim tempem akcji, przewidywalnymi wydarzeniami oraz niezbyt skomplikowanymi bohaterami. Jednak to wcale w niej nie razi. Czyta się dobrze, stosunkowo szybko. Mogą denerwować przydługie monologi wewnętrzne bohaterki, jej naiwność, szybkie zmiany zdania, wewnętrzne sprzeczności. Jednak to jest nastolatka! Bunt, burza myśli. Wszystko jasne.

Dużo miejsca zajmują miłosne rozterki Jacindy. Przy którymś razie to może naprawdę denerwować. Jednak nie znacząco, a tylko trochę. Szczególnie, że są to głównie rozterki "serca", a nie rozterki "ciała" (tak popularne we współczesnej literaturze).

Akcja stoi na średnim poziomie. Na początku szybki pościg, potem kilkanaście rozdziałów w sumie o niczym. W środku książki niebezpieczna misja Jacindy i na końcu kilka rozdziałów będących kulminacją. Oraz otwarciem pod kolejny tom serii.

Gdybym miał dziesięciostopniową skalę ocen, wystawiłbym "Ognistej" mocne 7+. Nie jest fenomenalna, ale też nie razi czytelnika. Historia przewidywalna i prosta, z potencjałem na więcej. Ale miła dla oka. Jak nic do czytania w zimowe wieczory. Przy ciepłym oddechu dragonki…

Ocena: 7+

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj