Podróż udręczonej June nigdy się nie kończy. Jej odyseja po wyniszczonej i wymęczonej Ameryce jest niczym droga krzyżowa. Na każdej stacji czeka kolejny oprawca niosący bohaterce nowe cierpienie.
Na początku Opowieści podręcznej June była zlękniona i wyciszona, a Janine krnąbrna i niesforna. Bohaterki przeżyły już wiele, więc nic dziwnego, że ich postawy życiowe zmieniły się diametralnie. Na początku czwartej serii koncentrujemy się właśnie na tej dwójce. Wcześniej kobiety różniły się praktycznie wszystkim. Teraz dysproporcje są mniej znaczące. Bohaterki myślą w podobny sposób, choć nie w każdej sytuacji wykazują się identyczną odwagą. W niektórych momentach to siła June ratuje im życie. W innych przypadkach Janine wykazuje się niebywałym poświęceniem. Wspólnie są w stanie pokonać wszystkie przeciwności losu, choć każda z napotkanych przeszkód pozostawia zadrę na ich duszach.
Dwie bohaterki przemierzają postapokaliptyczną Amerykę. Kierują się do Chicago, miasta będącego obecnie główną wojenną strefą. Wreszcie dane nam jest zobaczyć zgliszcza Stanów Zjednoczonych, po których przejechał walec Gileadu. Ameryka z Opowieści podręcznej to nie tylko czyste przedmieścia i wytworne domostwa. Pojedyncze kadry pokazują nam linie frontu, a my, towarzysząc dwójce bohaterek, czujemy się jak podczas sesji w The Last of Us. Niestety, atmosfera rozmywa się, gdy na scenę wkraczają rzezimieszki wykorzystujący protagonistki w zamian za bezpieczne schronienie. Twórcy ewidentnie nie mogą powstrzymać się przed udręczaniem June i pozostałych podręcznych. Gehenna bohaterek trwa. Niestety, nagromadzenie fizycznych i psychicznych katuszy minimalizuje czas ekranowy przeznaczony na rozwijanie opowieści i kontynuowanie poszczególnych wątków. Wynikiem tego, w bieżącym epizodzie nic znaczącego się nie dzieje.
Najistotniejsze w omawianym odcinku jest z pewnością wysunięcie na pierwszy plan Janine. Do tej pory bohaterka była narzędziem fabularnym stosowanym przez twórców, aby przyśpieszyć akcję lub zaognić atmosferę. Obserwowaliśmy jej działania, ale nie wiedzieliśmy, co jej w duszy gra. Tym razem twórcy przeprowadzają wiwisekcję psychologiczną postaci. Janine dostaje pokaźne segmenty retrospektywne oraz kilka cennych minut ekranowych na rozwój postaci w trakcie bieżących wydarzeń. Niestety nie do końca spełnia to swoją funkcję. Wątek toczący się w przeszłości zostaje rozegrany dość tendencyjne. Twórcy nie ukrywają swoich intencji. Janine chce poddać się aborcji, jednak w pierwszej kolejności trafia na antyaborcyjną fanatyczkę. Kobieta robi jej wodę z mózgu, przekazując wiele nieprawdziwych i idiotycznych informacji. Potem jednak pojawia się oświecona pani doktor, która rzuca od niechcenia wzniosłymi frazesami o wolności wyboru i sile kobiet.
Twórcy w jasny sposób pokazują to, co jest dobre, i to, co jest złe. Ich intencje są oczywiście chwalebne, jednak czy Opowieść podręcznej jest programem edukacyjnym? Od serialu fabularnego oczekiwałbym jednak ciekawej narracji i interesującego rozwoju wydarzeń, a nie mało finezyjnej lekcji światopoglądowej. Ideologicznie produkcja jest oczywiście po jasnej stronie mocy, jednak pewne rzeczy można by sprzedawać mniej łopatologicznie. Twórcy mogliby wykorzystać do tego nieco bardziej wysublimowane narzędzia, takie jak metafora czy parabola. Opowieść podręczna już od dłuższego czasu nie bawi się jednak w poezję i wali prosto z mostu. To niestety jedna z tendencji działających na niekorzyść serialu.
Produkcji nie za dobrze robi również ślamazarny rozwój akcji. June i Janine zmagające się z przeciwnościami losu w Gileadzie nie popychają fabuły do przodu. Nie czynią tego również Waterfordowie w Kanadzie. Antagoniści wciąż są mniej więcej w tym samym miejscu co na początku sezonu (informacja o ciąży Sereny na razie nie ma wpływu na wydarzenia). Ciekawie za to prezentuje się wątek Rity, która musi przyzwyczaić się do nowej roli społecznej. Widać, że kobieta ma z tym olbrzymi problem. Gilead pozostawił cień na jej psychice i teraz bohaterka nie może pozbyć się sposobu myślenia determinującego u niej poddaństwo i lojalność względem dawnych właścicieli. Motyw wyzwolenia się psychicznego spod wpływu morderczej tyranii jest wart eksploatacji. Miejmy nadzieję, ze serial nie zmarnuje tego potencjału.
Opowieść podręcznej oferuje nam dość przeciętny odcinek, którego punktem kulminacyjnym jest retrospekcja Janine. Wydarzenia z przeszłości przedstawione są w charakterystyczny dla serialu bezkompromisowy sposób, ale w ogólnym rozrachunku nie wpływają na jakość artystyczną formatu. Wciąż jest średnio na jeża.