Zanim na ekranie pojawi się intro serialu, oglądamy świetny wstęp związany z następnym opętaniem. Przebiegu wydarzeń można się domyślić, ale jest to zupełnie nieistotne. Liczy się pomysł i sposób przedstawienia wątku – postawienie na wyraźny mrok, przemoc oraz inne niż wcześniej pokazywane przejęcie człowieka przez demona. Inne, ponieważ nie mamy do czynienia z jednoznacznie obcą istotą. Mężczyzna o imieniu Blake zachowuje się dziwnie, ale zmianę, jaka w nim zaszła, postacie zrzucają na karb choroby – i tak samo sytuację oceniłby prawie każdy zdroworozsądkowy człowiek. Początek jest dzięki temu pełen napięcia, bo w powietrzu wisi nadchodząca tragedia. All Alone Now wciąga od pierwszej minuty, a dalsza część odcinka okazuje się naprawdę dobra. Podoba mi się postać opętanego, która nawet wielebnego Andersona wprowadza w błąd (uznał ją za szaleńca). Sceny z Blakiem przyciągają uwagę ze względu na jego nieobliczalne zachowanie, złą naturę i kuszenie dwójki bohaterów. Szkoda tylko, że to ostatnie wypada zbyt banalnie. Wszelkie próby zasiania wątpliwości w umysłach protagonistów są oczywiste i mało wyrafinowane. Przez to mam wrażenie, że reakcje na nie są zanadto emocjonalne, zwłaszcza wielebnego, który (z uwagi na swoją profesję) powinien być przygotowany na takie sytuacje. Tymczasem dość łatwo daje się podejść. Zresztą egzorcyzmy w jego wykonaniu też mnie w pełni nie przekonują. Mimo że nie uświadczyliśmy zakończenia tej sprawy (trzeba poczekać do następnego odcinka), to można raczej zakwalifikować ją do kategorii proceduralnych elementów. Taki demon tygodnia. Moim zdaniem sprawdza się dobrze, bo jest to jakaś odmiana od dotychczas ukazanych opętań. Na ten moment istotniejsza wydaje się reszta poruszonych wątków. Nadal jeszcze nie wyłania się z nich klarowny kierunek, w jakim podąży fabuła pierwszego sezonu, ale muszę przyznać, że tym razem jestem zaintrygowany historią. Tajemnice interesują i przyczyniają się do napięcia. Dotyczy to szczególnie scen z siostrą Kyle'a, która jest zaniepokojona przybyciem do miasta pewnej osoby. No url Wątki dalej są wolno rozwijane, co niektórzy mogą uznać za mankament. Przykładowo: w sprawie zbrodni na zwierzętach jedynie zebrano odciski. Jednak mi to nie przeszkadza, bo prawie cały czas działy się wydarzenia ciekawe i potencjalnie ważne dla rozwoju fabuły – nie to, co poprzednio. Na koniec występuje niespodziewany zwrot akcji, czyli zabójstwo Norville'a. Szybkie zabicie tej postaci jest zaskakujące – myślałem, że będzie wsparciem dla Kyle'a w trudnych chwilach. Z drugiej strony nie została zaprezentowana na tyle dobrze, żeby jej śmierć była prawdziwym ciosem dla widza. Sądzę, że to zdarzenie umocni podejrzenia Marka Holtera względem Barnesa, co może doprowadzić do irytujących sytuacji, w których ten pierwszy postanowi zadziałać na własną rękę wbrew poleceniom szefa. Trzeci odcinek serialu Outcast należy uznać za udany. Zaczyna wyłaniać się kształt produkcji (np. oferowanie proceduralnych wątków), tajemnice intrygą, a nudy chyba tym razem widzowie nie powinni zaznać – ja byłem w pełni zaciekawiony. Zastanawiam się tylko, czy w późniejszym czasie serial okaże się prawdziwym hitem, który będę polecał każdemu znajomemu, czy pozostanie na obecnym, dobrym poziomie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj