Zaczynając recenzję miałem niezły zgryz co zrobić. Każda scena trzyma klasę i ciężko się zdecydować od której zacząć. Z jednej strony mamy Harrowa, a z drugiej problemy byłego agenta Aldena. Oba te wątki zasługują na osobną uwagę.

Harrow wypada jak zwykle bardzo dobrze. Richard stara się sfinalizować kontrakt, jednak pod wpływem poprzednich zdarzeń łamie się i nie dopełnia "formalności". Jak się później okazuje, nasz bohater przechodzi wewnętrzną przemianę i nie potrafi dalej zabijać. Jest to dobitnie ukazane podczas jego rozmowy z siostrą. Wypada przy tym wspomnieć o niej jako następnym plusie tego sezonu. Ogólnie sceny z tą parą są zagrane z dużą dozą naturalności i nie trąci od nich patosem, tak jak w scenach z Whitem. Trudno stwierdzić, co stanie się dalej, ale będzie to z pewnością jeden z najważniejszych wątków sezonu.

Agent Alden zaczyna jeszcze bardziej wtapiać się w gangsterski świat. Dawny przeciwnik prohibicji już nie istnieje, a on sam musi radzić sobie z coraz to większymi trudnościami. Bohater zdaje się czuć nieswojo w nowym wcieleniu i na każdym kroku widać w nim wewnętrzną walkę i strach. W sumie trudno mu się dziwić. Jego partnerka coraz bardziej naciska z pieniędzmi, przez co Nelson wpada w coraz to nowe tarapaty.

Dużo bardziej widoczny staje się lokaj Nucky'ego. Akcja w samochodzie to jak na razie moja ulubiona scena w tym sezonie. Twórcy wreszcie ukazują nam jego podejście do swojej pracy i pana. Jest to ciekawy aspekt, gdyż postać ta jak dotąd miała minimalny udział w serialu, a teraz zaczyna wysuwać się na drugi plan, mówiąc, co naprawdę myśli.

[video-browser playlist="635176" suggest=""]

Na minus odcinka zasługują niestety sceny z  udziałem White'a. Do walki z nim staje dr Valentin Narcisse, który zagrany jest dobrze, jednakże ze zbyt dużym nadęciem. Miejscami ma się wrażenie, że aktor stara się aż zbyt mocno, a przez to traci na naturalności, co prowadzi do konsternacji podczas jego potyczek słownych. Dodatkowo nieciekawie wypadają często używane przez niego cytaty, które wzmagają poczucie sztuczności. Jest to typowe dla antagonistów tego serialu i przerabiane do znudzenia. Zdania wypowiadane przez tego złego mają być perfekcyjne, by zapadały w pamięć, jednakże jak wiele razy można wałkować pewien schemat.

Kompletnie inną formą rozrywki raczy nas Al Capone. Akcje z nim są pełne napięcia i bez nich odcinek skończyłby się na samych rozmowach z przerwą dla Harrowa. Bijatyka na wiecu rozkręca tempo i pierwsze skrzypce gra w nich Alden, który w iście komiczny sposób stara się odnaleźć w zaistniałej sytuacji, strasznie się przy tym kręcąc i obrywając od przypadkowych osób.

Na koniec wypada wspomnieć o pojawieniu się sławnej postaci Johna Edgara Hoovera, nieugiętego dyrektora FBI, w którego wcielił się znany chociażby z dwóch pierwszych sezonów Dochodzenia Eric Ladin. Jego obecność świadczyć może o tym, że w najbliższej przyszłości nasi gangsterzy mogą mieć poważne problemy z wymiarem sprawiedliwości, czego przedsmak dostaliśmy już w niniejszym odcinku. Być może konflikt z Hooverem będzie ciekawszy od tego z przerysowanym Narcisse'em.

Drugi odcinek raczy nas nowymi ciekawymi postaciami. Pomimo niewyraźnie nakreślonego głównego wątku, sezon wydaje się toczyć swoim tempem, dając widzowi poczucie dobrze spożytkowanej godziny.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj