Zacznę jednak od tego, że jest to – czego chyba nietrudno się domyślić – produkcja przeznaczona dla młodszego widza, mniej więcej od lat siedmiu wzwyż. Jednocześnie pomyślano ją tak, aby towarzyszący w kinie dzieciom i młodzieży dorośli wytrwali te 90 minut seansu w dobrym samopoczuciu. Czy się udało? Sądzę, że warto docenić wysiłek twórców.

Film jest kontynuacją Podróży do wnętrza Ziemi z 2008 roku – równie swobodnej adaptacji klasycznej powieści Verne’a pod tym samym tytułem. Tutaj jednak zamiast Brendana Frazera, grającego wujka młodego bohatera, Seana (Josh Hutcherson), mamy potężnie zbudowanego, ale poczciwego Dwayne’a "The Rocka" Johnsona w roli jego ojczyma, Hanka. Niegdyś służył w marynarce (i nie chodzi bynajmniej o element garderoby), teraz wkłada dużo energii w nawiązanie kontaktu z synem kobiety swego życia, Liz (w tej roli Kristin Davis znana z Seksu w wielkim mieście); jak dotąd – z marnym skutkiem. Sean tymczasem przeżywa trudny okres – brakuje mu nie tylko zmarłego ojca, ale także dziadka, Alexandra (Michael Caine), który zaginął dwa lata wcześniej podczas kolejnej ze swoich śmiałych wypraw. Wszystko zmienia się diametralnie, kiedy Seanowi udaje się odebrać tajemniczy przekaz radiowy. W odcyfrowaniu zaszyfrowanego przekazu pomaga mu Hank i jego wojskowe doświadczenie; od tego momentu zaczyna się wielka przygoda...

[image-browser playlist="604805" suggest=""]
Jak wspomniałam – Podróż... nie ma nic wspólnego z wierną adaptacją, traktuje jednak prozę klasyka z sympatią i szacunkiem. Co bardzo ważne – film nie udaje, że opowiada historię z książki. Podróż... jest historią chłopaka, który, sam będąc wiernym fanem i wręcz znawcą prozy Verne’a, w XXI wieku przekonuje się, że to, co Verne opisał w swych książkach, było prawdą. Twórcy zgrabnie wplatają w całe zamieszanie jeszcze nawiązania do powieści Jonathana Swifta (Podróże Guliwera) i Roberta Louisa Stevensona (Wyspa Skarbów), za co mają u mnie dodatkowy plus.

Fabułę filmu osnuto na wypróbowanym motywie przygodowym: trudna droga tam, jeszcze trudniejsza z powrotem. Nasi bohaterowie (po drodze ekipa powiększa się jeszcze o uroczą rówieśnicę Seana, Kailani – w tej roli Vanessa Hudgens – i jej ojca, Gabato, bohatera zdecydowanie komicznego, granego przez Luisa Guzmána) pokonują nie lada przeciwności, by dostać się na Tajemniczą Wyspę; muszą się z niej jednak także wydostać... Na swojej drodze napotykają wiele niebezpieczeństw oraz przeróżnych intrygujących zjawisk, miejsc i stworzeń. Gigantyczne jaszczurki, maleńkie słonie, lot na pszczołach, grobowiec kapitana Nemo...

[image-browser playlist="604806" suggest=""]
W filmie nie brakuje smaczków – i to bardzo różnych. Od literackich nawiązań i wdzięcznego wykorzystania motywów, po miejscami naprawdę dobre, dowcipne dialogi, przez żarty sytuacyjne (przy scenie z "mięśniem miłości" ”The Rocka” w zasadzie sama nie wiedziałam, czy bardziej mnie to bawi, czy żenuje, ale chyba jednak - bawi). O uczcie dla oka już pisałam.

Filmowi, oczywiście, nie brak także minusów, ale nie jest to wcale taka jednoznaczna kwestia. Dla dorosłego widza może być wadą, np. uproszczona psychologia postaci, stereotypowe problemy i konflikty, fabuła, której raczej daleko do żelaznej logiki czy, miejscami, nieco łopatologiczne dialogi. Tymczasem dla młodego odbiorcy to wszystko może stanowić strzał w dziesiątkę. Jeśli bowiem spojrzeć oczyma dziecka lub młodszego nastolatka, to w filmie poruszane są ważne dla niego problemy (trudne relacje w rodzinie, pierwsza miłość), a pozytywne wartości są przekazywane w zrozumiały i przyjazny sposób, w atrakcyjnym opakowaniu wciągającej, pełnej przygód fabuły.

[image-browser playlist="604807" suggest=""]

Na uwagę zdecydowanie zasługują plenery tytułowej Wyspy i szczerzej – efekty specjalne. Wszystko jest dopracowane, zrealizowane z rozmachem, skąpane w nasyconych barwach; tworzy wspaniały klimat wyspy rajskiej i jednocześnie pełnej niebezpieczeństw. Udał się także efekt 3D; choć nie jestem jego wielką fanką, zrobił na mnie dobre wrażenie. Intuicja mówi mi jednak, że i bez 3D film oglądałoby się znakomicie.

Podróż na Tajemniczą Wyspę jest zatem solidnym kinem familijnym, pomyślanym przede wszystkim dla młodszych widzów, których nie tylko rozbawi, wciągając w kolorowy i pełen przygód świat, ale także nauczy kilku przydatnych rzeczy. Jedną z nich jest ta, na której powinno nam bardzo zależeć – że warto czytać książki, także klasykę. Warto też być otwartym na innych i... marzyć o przygodach.

Autor: Magda Goetz

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj