Przyznam bez bicia, że z powieściami McDermid nie miałem wcześniej do czynienia. Mignęły mi na półkach, ale pomimo tego, że uwielbiam brytyjskie kryminały, ceniąc je sobie nawet wyżej niż te amerykańskie, jakoś po książki szkockiej autorki nie sięgnąłem. Żałuję i obiecuję to nadrobić, bo trzeba przyznać, że jest to przyjemne czytadło, choć niepozbawione wad.
Akcja Odpłaty skonstruowana jest w taki sposób, że nie trzeba znać wcześniejszych powieści. Wszystkie najważniejsze niuanse, zwroty fabularne czy wydarzenia z przeszłości są sprytnie wplecione w narrację i czytelnik ani na chwilę nie gubi się poznając najważniejsze szczegóły. To wejście od razu w świat Tony'ego Hilla i Carol Jordan odbywa się bezboleśnie, dzięki czemu płynność czytania nawet na moment nie zostaje zachwiana.
Historia jest interesująca i dzieli się na dwa odrębne wątki. Pierwszy to ostatnia sprawa Jordan przed przeniesieniem z Bradfield. Jej specjalny oddział ma zostać rozwiązany z powodu dziur budżetowych i szukania oszczędności. Na horyzoncie zaś pojawia się sprawa seryjnego mordercy prostytutek. Jak na nieszczęście, z więzienia ucieka jeden z najgroźniejszych psychopatów, jakiego współczesna Anglia miała - Jacko Vance. Zdesperowany, zmotywowany i niezwykle niebezpieczny zaczyna polowanie na dwójkę głównych bohaterów. Jego celem jest zemsta - lub jak kto woli: tytułowa "odpłata".
Tyle w kwestiach fabularnych. Trzeba przyznać, że McDermid ma bardzo prosty i przejrzysty warsztat. Lekkość pióra jest odczuwalna i przez książkę niemal się przelatuje, a że jest to zaledwie 460 stron, to czyta się błyskawicznie. Ciekawa intryga przeplata się z wątkami pobocznymi i wzajemnymi relacjami pomiędzy bohaterami. Czyta się to przyjemne i aż nie można doczekać się poznania końcówki. Pytanie "Co będzie dalej?" towarzyszy nam od pierwszych do ostatnich stron. Świetnym zabiegiem było też wprowadzenie punktu widzenia Jacko Vance'a, dzięki czemu poznajemy funkcjonowanie zupełnie innego modelu osobowości i charakteru. McDermid bardzo dobrze idzie wczuwanie się w rolę mordercy i psychopaty pozbawionego skrupuł. Przemyślenia Vance'a są najlepszym, co oferuje lektura.
Nieco gorzej jest z dialogami. Nie są jakieś górnolotne, a co najgorsze, trzymają nierównomierny poziom. Raz dostajemy naprawdę fajne, "uliczne" zdania, która brzmią niczym język mówiony, co nadaje całości realizmowi. Za chwilę jednak trafimy na takie banały i frazesy, które wymówione na głos brzmią niezwykle sztucznie. Nie jest to ogromny minus; dialogi to zawsze najtrudniejsza część pisania i niewielu autorów sobie z tym razi.
Drugim minusem jest działalność Hilla. Jego spostrzeżenia i profile osobowościowe nie są skomplikowane i na dobrą sprawę niemal każdy wpadłby na podobne wnioski. Trochę głupio czyta się o geniuszu, który potrafi przeniknąć w najbardziej chore umysły, żeby usłyszeć kilka "oczywistości" czy innych "prawd objawionych". Spodziewałem się więcej, ale już "Umysły zbrodni" pokazały mi, że na dobrą sprawę nigdy nie są to rzeczy zbytnio skomplikowane. Po prostu wystarczy powiedzieć, że Jacko miał trudne dzieciństwo, wszystko dostawał, coś tam się po drodze nie udało, został mordercą. Ot, wyświechtane frazesy.
Trzecim i największym błędem książki jest jej zakończenie. W połowie poznajemy nazwisko mordercy prostytutek, co nieco smuci. Wtedy też cały ciężar powieści zostaje przerzucony na Vance'a, którego wątek jest zdecydowanie ciekawszy. Gorzej, że i on kończy się w sposób idiotyczny. Genialny strateg zbrodni, który potrafi przechytrzyć całą policję, robi co chce, żeby na końcu... no właśnie. Wygląda to tak, jakby autorka po 440 stronach nagle dostała deadline i musiała pędzić na złamanie karku, aby dokończyć książkę i ją wydać. Przydałoby się przynajmniej 100 stron jakiegoś porządnego policyjnego śledztwa i konfrontacji, a tak - dostajemy za dużo przypadkowości.
Aby jednak nie było, że same minusy... Poza tymi trzema mankamentami książka oferuje kawał dobrej rozrywki. Świetne nakreślenie charakterów, gdzie niemal każda osoba jest inna i odrębna, a przy tym niezwykle żywa. Wspaniały klimat Anglii, szczególnie tej małomiasteczkowej. Do tego dobry język i bardzo ciekawa intryga połączona z wartką akcją. Lektura wysokiej próby, i choć McDermid daleko do królowej kryminału, ma u mnie stałe miejsce na półce z książkami. Gdyby nie zakończenie, byłaby mocna "czwórka", ale jest bardzo poprawnie. Polecam z czystym sumieniem. Na wakacje jest to wymarzona pozycja.