Rekrut pozwala sobie wprowadzać sprawy, które mają znaczenie. Wątki w każdym odcinku zasadniczo nie są tylko po to, aby było wesoło i coś działo. Każda ma wpływ na rozwój bohaterów, ich osobowości, charakteru i wzajemnych relacji. To nadaje Rekrutowi ważny wydźwięk, bo obok całej lekkiej formy, twórca prowadzi każdy wątek po coś. Takim sposobem trzy kolejne odcinki stają się rozrywką ciut bardziej wartościową, niż zwykłe przygody bohaterów, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Można odnieść wrażenie, że pod wieloma względami jest to kierunek dostrzegany o wiele mocniej w tym sezonie. Dobrze to widać w wątku Nolana, który wiele przechodzi w tych odcinkach. Nieoczekiwana śmierć ojca, z którym nie miał kontaktu, ruszyła go bardziej, niż mógłby sam pewnie sądzić. To wiele mówi o tym, jakim jest człowiekiem, a poznanie przyrodniego brata pozwala ten motyw jeszcze bardziej rozwinąć. Sama postać brata jednak pozostawia wiele do życzenia - miało być z dystansem i zabawnie, a wyszło dziwnie z powtarzającym się gagiem z kradzieżą samochodu. Tak samo istotny jest wątek z 15. odcinka z kradzieżą tożsamości Nolana i nagłym ryzykiem utraty wszystkiego, na co pracował przez cały życie. Motyw ciekawy, intrygujący, ale mimo wszystko pod kątem fabularnym i emocjonalnym trochę zmarnowany. To była idealna okazała, by jednak wejść na głębsze rejony i pozwolić na odczuwanie realnego zagrożenia sytuacji bohatera. Plus za oczekiwany wątek romantyczny z Grace. Oczywiście to nie znaczy, że to niszczy rozrywkowy charakter 2. sezonu. Przecież w kwestii Nolana każda ta historia ma sens, pokazuje jego rozwój w jakimś stopniu i zapewnia kawał dobrej zabawy. Mamy jednak problem z 14. odcinkiem, bo Rekrut spisuje się najlepiej wówczas, gdy fabuła skupia się na bardziej przyziemnych sprawach pasujących do roli krawężnika. Dlatego gdy wchodzimy na rejony problemów bezpieczeństwa kraju, wydaje się to trochę przesadzone. Nawet powiązanie osobiste z Bradfordem tego nie zmienia, że bohaterowie mierzą się z czymś za bardzo ponad ich kompetencje. Tego typu wątki są po prostu w tym momencie niepotrzebne, a jeśli mają być takie kwestie wprowadzane, wolałbym by była to bardziej przyziemna perspektywa bliższa bohaterom.
fot. materiały prasowe
Ten odcinek nadrabia natomiast ciekawym motywem traum z przeszłości dwójki bohaterów - Lopeza i Greya. Pozwala chwilowo zmienić dynamikę ciągłej relacji nauczyciel i rekrut, ale też rozwinąć inne postacie. Ten motyw jest zaskakujący, bo mocno wchodzi w rejony dysputy na poziomie moralności i etyki. Czy można wybaczyć komuś zbrodnie, gdy widzimy, że po latach się zmienił? Czy tacy ludzie mają prawo dla drugiej szansy? To jest jeden z takich nielicznych motywów, który w Rekrucie pozwala dać do myślenia.  Nie mogę jednak za bardzo narzekać na poziom serialu. Po tym, jak zakończył się ekscytujący i pełny napięcia wątek porwania Lucy, serial wrócił na swoje typowe tory. Bynajmniej nie mówię tego w kontekście wady, bo poza drobnymi niedopracowaniami czy błędnymi decyzjami (kwestia 14. odcinka), nadal jest to luźna, lekka i pełna humoru produkcja, którą ogląda się fenomenalnie. Te trzy odcinki tego nie zmieniają i jedynie podkreślają klasę Rekruta, który jest dobrym serialem. Wątki osobiste (związek Bradforda, Nolan, West) przeważnie są dobrze prowadzone, ale też czuć zgrzyty w kwestii Lucy, której trauma po prostu znikła i jest dzień jak co dzień. Oczywiście nie chodzi mi o to, by wałkować jej problemy, ale w tym przypadku jest to trochę skakanie ze skrajności w skrajność, bo nie czuć w ogóle, że coś miało miejsce.  Rekrut bawi jak mało który serial. Dlatego cały czas można z czystym sumieniem polecić go dla kogoś, kto szuka lekkiej i pełnej humoru rozrywki, bo 2. sezon pokazuje, że można kreatywnie i lekko podejść do kwestii policjantów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj