Republika Piratów, publikacja stanowiąca inspirację dla serialu Crossbones, trafiła w końcu także na polskie półki, dzięki czemu każdy z nas może się przekonać o naszych pirackich skłonnościach. Czy marzyłeś bowiem kiedyś o tym, żeby zostać marynarzem? Niczym Krzysztof Krawczyk podróżować, zwiedzać świat, pięknie żyć, garściami życie brać? Odwiedzić setki krajów, poznać setki kobiet, zdobyć niewyobrażalne skarby i zakopać je gdzieś na plaży w tajemniczo wyglądającej skrzyni? Ewentualnie tak jak urzędnicy z filmu "Karmazynowe Ubezpieczenie Ostateczne" Monty Pythona przejąć średniej wielkości kamienicę i ruszyć z pieśnią zwycięstwa na ustach na podbój światowej finansjery? Tak naprawdę nigdy nie chciałeś być marynarzem, lecz piratem, a Colin Woodard w swojej książce Republika Piratów udowadnia dlaczego.
Bycie marynarzem niższego rzędu na przełomie XVII i XVIII wieku było prawdziwym przekleństwem. Kapitan mógł być na statku despotą niczym faraon w starożytnym Egipcie, a zwyczajnego majtka czekał częstokroć gorszy los niż niewolników. W takim właśnie upokorzeniu, brudzie, trudzie i chorobie dorastały największe osobistości złotej ery piractwa – Edward Thatch zwany Czarnobrodym, Czarny Sam Bellamy i Charles Vane. W ich głowach zrodziła się myśl, żeby wyrwać się spod jarzma Imperium Brytyjskiego. Myśl, dzięki której stworzyli na Karaibach pirackie państwo i przez kilkanaście lat grali na nosie najpotężniejszym siłom politycznym na planecie.
Colin Woodard dobrze odrobił pracę domową. Szereg dokumentów, książek, artykułów, dzienników pokładowych i innych pism źródłowych doskonale wplata w całą historię, dzięki czemu tekst czyta się niczym jedną z książek przygodowych Karola Maya. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Oprócz opisania samej karaibskiej Republiki Piratów Woodard stara się naszkicować cały ówczesny porządek świata i określić przyczyny, które pchnęły grupę młodych ludzi do buntu.
[video-browser playlist="632348" suggest=""]
Autor cały czas podkreśla, że nasz dzisiejszy obraz pirata opiera się głównie na napisanej przez kapitana Charlesa Johnsona (jest to pseudonim) "Historii najsłynniejszych piratów". Według Woodarda jest to dzieło mało obiektywne, a sam Johnson mocno dał się porwać romantyzmowi piratów. Jednak czytając Republikę..., można odnieść wrażenie, że również Woodard odczuwa wobec piratów pewien rodzaj sympatii. Fabuła prowadzona jest tak, że czytelnik cały czas ma nadzieję, iż piraci tym razem wygrają, a ich Republika nigdy nie upadnie. Być może to nie wina fabuły, lecz zwykłej ludzkiej przekory i naturalnej sympatii do wszelkiego rodzaju Robin Hoodów i Janosików. Warto również podkreślić to, że pirat jest nierówny piratowi - i tak na przykład Czarnobrody pomimo powszechnie szerzonej paniki przemocy raczej się wystrzegał, natomiast Charles Vane wręcz przeciwnie. Ten pierwszy może wzbudzać sympatię, lecz drugi jedynie ciarki na plecach.
Narracja jest prowadzona bardzo sprawnie i żywo, a autor stara się wczuwać w rolę bohaterów i opisuje nie tylko drogę przebytą przez piratów, ale także psychologicznie uzasadnia podejmowane przez nich decyzje. Tu pojawia się być może największy zarzut wobec książki. Woodard jest dziennikarzem i z całą pewnością wie, jak zbierać dokumentację. Wie też jednak, że same suche fakty byłyby dla czytelnika ciężkostrawne, więc aby cała układanka miała ręce i nogi, musi poszczególne elementy jakoś ze sobą połączyć. Trzeba sobie zadać pytanie: gdzie kończą się fakty, a zaczyna talent narracyjny autora? Gdzie historia opiera się na wiarygodnych dokumentach, a gdzie na nie zawsze prawdziwych artykułach prasowych?
Czytaj również: "Crossbones" zakończone na 1. sezonie
Republikę Piratów czyta się naprawdę dobrze i warto po nią sięgnąć chociażby po to, żeby zrozumieć, czym się różni pirat od korsarza, a fregata od slupa. Pomimo niezwykłej popularności najróżniejszych Jacków Sparrowów w dzisiejszej kulturze masowej złoty okres piractwa to wciąż czas mało poznany, w którym przekazy historyczne mieszają się z legendami i plotkami. Książka Woodarda to krok w kierunku wyostrzenia i ustabilizowania obrazu piratów w wyobraźni czytelników, choć wciąż wiele pirackich działań pozostaje osnutych mgłą legend i tajemnic. I może całe szczęście.
Jeśli ktoś ogląda lub zamierza oglądać serial Crossbones z Johnem Malkovichem w roli Czarnobrodego, również powinien z tą pozycją się zapoznać. Jego scenariusz został oparty właśnie na Republice Piratów.