W nowym odcinku Runaways paczka głównych bohaterów opracowuje plan włamania się na serwer firmy Wizard, aby wykraść nagrania tajemnych rytuałów przeprowadzanych przez ich rodziców. Całą akcję Alex i spółka mają przeprowadzić w czasie gali Pride. Jednak nie wszystko idzie po myśli bohaterów, a samo przyjęcie zamienia się w pasmo dziwnych wydarzeń. Na imprezie pojawia się także świeżo wskrzeszony przez Pride Jonah, który pragnie w końcu poznać swoją córkę, Karolinę. Bardzo dobrze, że twórcy w końcu rzucili nam trochę więcej światła na genezę współpracy rodziców głównych bohaterów w organizacji Pride. To nadało głębi niektórym postaciom i spowodowało, że w pewnym momencie zaczynamy współczuć antagonistom, a nawet, o zgrozo, utożsamiać się z ich motywacjami. Do tej pory widzieliśmy dwie strony ich egzystencji, okrutne czyny dla Pride oraz rodzicielskie i małżeńskie przyziemnie obowiązki. Teraz twórcy ukazali nam tę szarą strefę, która ukierunkowała ich cele oraz spowodowała wiele wewnętrznych rozterek. To bardzo dobrze sprawdziło się na ekranie. Te dylematy mogłyby być trochę bardziej jeszcze zaakcentowane, jednak połączenie mrocznej powinności wobec organizacji podyktowane dobrem rodziny sprawia, że postacie te przestają być antagonistami, a stają się ofiarami spisku Jonaha i Leslie. Twórcy zmieniają sytuację o 180 stopni i wychodzi im to naprawdę przyzwoicie. W ciekawy sposób rozwijana jest postać Karoliny, co doskonale widać właśnie w tym epizodzie. Na początku opowiadanej historii była połączeniem osoby ślepo wierzącej w mamę i jej ideologię, a tutaj dostajemy bardziej zbuntowaną wersję dziewczyny. Dobrze widać to w scenie, w której Karolina wchodzi w interakcję z Nico, niebędącą świadomą uczuć, jakie przyjaciółka do niej żywi. Z jednej strony możemy dostrzec zakłopotanie młodej Dean, jednak połączone z wyjątkową pewnością swoich zamiarów i zasad, według których będzie od tej pory grać dziewczyna. Trochę niepotrzebna i zbyt dosłowna, wręcz nachalna wydaje się tutaj scena, w której Karolina wychodzi na dach z butelką wódki i opowiada Chase'owi o swoich przemyśleniach, ale nie zmienia to faktu, że ciekawie obserwuje się rozwój tej postaci w serialu. Bardzo spodobało mi się jak twórcy żonglowali w tym odcinku nastrojami i napięciem. To świetnie wypada w przypadku młodocianych bohaterów opowieści, a szczególnie w wątkach postaci Nico i Chase'a. Twórcy zmyślnie ukazują nam ich wewnętrzne rozterki, stają się one wręcz dla nas namacalne, co ogląda się bardzo dobrze. Scenarzyści lawirują pomiędzy brakiem zaufania i chęcią posłania rodziców za kratki a współczuciem i pragnieniem ochronienia ich za wszelką cenę. Tak naprawdę do tej pory nie wiemy, jaką decyzję podejmą bohaterowie i to jest najciekawsze, że poprzez taką prezentację ich trosk nie będziemy tego wiedzieć do samego końca. Słabo zadziałał według mnie cliffhanger odcinka, czyli rozmowa Catherine i Molly, w czasie której ta pierwsza domyśla się, że dzieci znają mroczną prawdę o Pride. Wyglądało to tak, jakby twórcy nie mieli pomysłu na zakończenie epizodu i zaserwowali nam głupią pomyłkę Molly, która może przekreślić plany młodych bohaterów. Póki co słabo wypada również Jonah jako ten, który najpewniej będzie głównym antagonistą opowieści. Mało wiemy o jego przeszłości, jak na razie to postać zaprezentowana jako megaloman, który pociąga za sznurki, co nie przekonuje. Najnowszy odcinek Runaways ogląda się dobrze, twórcy w ciekawy sposób rozwijają główną historię, jak i interesujące wątki poboczne. Nie obyło się bez kilku błędów, jednak nie są one tak wielkie, aby zaburzyć pozytywny odbiór epizodu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj