See od razu rzuca widzów w wir wydarzeń i przypomina, dlaczego ten serial stał się o wiele lepszy dopiero w 2. sezonie. Jonathan Tropper, podobnie jak w Banshee i Wojowniku, doskonale wyczuwa równowagę pomiędzy opowiadaniem angażującej historii a czysto rozrywkową warstwą pełną akcji i przelewu krwi. Początek z walką dzikiego plemienia z żołnierzami Trivantianów to wszystko to, za co See można lubić i doceniać. Dobra praca kamery podczas starć i niezłe pomysły przełożyły się na wartki początek sezonu. A wejście z ładunkami wybuchowymi do świata bez wzroku to strzał w dziesiątkę zaskakująco dobrze pasujący do całej konwencji.
Ten odcinek musiał wyjaśnić, jak Baba Voss wróci do gry. Sceny pokazujące jego odizolowanie mogą się podobać realizacyjnie, bo świetnie wykorzystano naturalne krajobrazy i zbudowano solidną relację z dawnym przyjacielem. Pojawienie się tutaj naukowca z ładunkami wybuchowymi to motyw trochę uproszczony, ale jednak potrzebny. Było to do przewidzenia, że śmierć Edo będzie miała znaczenie, więc pasuje to do historii. A zabicie Bow Lion (przynajmniej na to wskazują sceny) to doskonała motywacja dla Vossa, by wrócić i walczyć. Okazuje się, że ucieczka od polityki była skazana na porażkę. Pozostaje nadzieja, że powrót na łono rodziny pozwoli aktorowi podkreślić to, jak świetnie zbudowano tę postać.
Motyw polityki na dworze (w związku z dzieckiem Sibeth i losem szalonej królowej) rozstawia pionki na planszy. Potencjalny konflikt z Trivantianami – bo Maghra zmieniła zdanie o siostrze – to wątek dość oczywisty. Z uwagi na naukowca wiemy, że tutaj nie ma szans na pokój. Ta kwestia wywołuje zbyt mieszane odczucia, bo empatia królowej wobec Sibeth wydaje się niezasłużona. Można uznać wręcz, że See wiele by zyskało bez tej postaci. Mam takie same odczucia co do Kofuna, który nadal jest najsłabiej napisanym i zagranym bohaterem serialu.
Dobrze wygląda kwestia fanatyzmu wobec widzących. Wątek z paleniem losowego mężczyzny obdarzonego widzeniem buduje potencjał. Wiemy, że zagrożenie będzie płynęło nie tylko z zewnątrz. Do tego w roli przywódcy mamy charyzmatycznego złoczyńcę z Wojownika. Jonathan Tropper chętnie wprowadza do See swoich aktorów, co działa na plus.
See rozpoczyna się spokojnie, ale dość szybko udowadnia, że to rozrywka na dobrym poziomie. Szkoda, że serial zraził do siebie w pierwszym sezonie i zmarnował potencjał tak wielu wątków.