Sługi Boże doczekały się silnej jak na polską rzeczywistość promocji w mediach (czego w zasadzie można się spodziewać, biorąc pod uwagę wydawcę będącego właścicielem jednej z największych polskich gazet), i tym samym zawieszono przed powieścią poprzeczkę bardzo wysoko. Niestety nie w każdym aspekcie powieść enigmatycznego Formana sprawdza się jak powinna. Bohaterowie głośnego kryminału tworzą oklepaną parę „mężczyzny z przeszłością i kobiety po przejściach”. Zarówno Polizeioberkommissar Ana Wittesch z niemieckiej policji (chwilowo oddelegowana do Polski), jak i komisarz Waldemar Warski, mają swoje demony z przeszłości – demony, które oczywiście powrócą w trakcie śledztwa. Autor bardzo wiele miejsca poświęcił budując rys psychologiczny obu postaci i czytelnik może je polubić, przyzwyczaić się do nich i zrozumieć motywy ich postępowania. Niestety, mimo tych plusów, kreacja bohaterów nie uniknęła banału – ponurych komisarzy Warskich, zwłaszcza w kryminałach skandynawskich, można spotkać na pęczki; niczym nowym nie są także problemy Any. Pojedynczo może nie raziłoby to tak mocno, ale dwóch policjantów o tak częstym rysie to nieco za dużo. Postaci drugoplanowe wychodzą na szczęście o niebo lepiej (oprócz pani psycholog z problemami!). Na szczególną uwagę zasługują zarówno kantor jak i ksiądz, wokół parafii którego rozgrywają się tragiczne wydarzenia.
fot. Agora
Tak, w kwestii tragicznych wydarzeń, rozpoczętych poprzez rzekome samobójstwo młodej, utalentowanej Niemki, która skacze z Mostka Pokutnic, elektryzuje społeczeństwo oraz interesuje dziennikarzy (oczywiście z Wyborczej). Następne wydarzenia rzucają niechętnych sobie, a w najlepszym przypadku nieufnych wobec siebie głównych bohaterów w trudne śledztwo. Tutaj Forman wykazał się pomysłowością – miesza bowiem w interesującym tyglu kwestię wywiadów sprzed upadku muru berlińskiego, nowoczesną technologię oraz dość problematyczną kwestię dyplomatyczną. Watykańscy dyplomaci, niebezpieczne związki, seria samobójstw, wielkie pieniądze i fałszywe tropy: wszystko to naprawdę wciąga. I wyszłoby to świetnie, gdyby nie to, że autor poświęcił temu wszystkiemu za mało miejsca! Zagadka, kwintesencja dobrego kryminału, jest zbyt mało rozwinięta – a szkoda, bo mogłaby być naprawdę doskonała. Genialny pomysł z szatańską muzyką został spłycony do kilkunastu stron, a samo rozwiązanie zagadki również opisano krótko, zbyt krótko. Zbyt dużo czasu autor poświęcił na problemy swoich postaci, pozostawiając tym samym czytelnika z niedosytem – z historią, która miała znacznie więcej do zaoferowania. Sługi Boże to dobra książka, ale i zmarnowany potencjał – może była pisana w pośpiechu, a może po prostu autor zbyt mocno skupił się na postaciach. Tym niemniej powieść czyta się przyjemnie, jest wciągająca, a odniesienia do obecnych problemów politycznych i społecznych sprawiają, że cała historia jest bliższa czytelnikowi. Z pewnością Adam Forman (a raczej osoba, która kryje się pod tym pseudonimem, bowiem Sługi Boże to na pewno nie dzieło debiutanta) napisał dobrą historię, którą można polecić każdemu  miłośnikowi polskich kryminałów. Na pewno jest to całkiem dobry materiał na ekranizację.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj